poniedziałek, 19 marca 2012

Rozdział VIII

Rob musiał zadzwonić po policję bo po paru minutach gdy Kate siedziałą wpatrzona w jeden punkt przyjechała na sygnale. Weszli do domu bo drzwi były otwarte a z wejścia było widac nastolatków siedzących na podłodze i leżącego mężczyzne, w którym policjanci rozpoznali Ojca Kate.
-Dobry wieczór.-odparł młody policjant podając dłoń dla Roba
-Jestem komisarzem w tutejszej policji, Marek Lejowicz, witam. Jak się Pani czuje Pani Kartowicz? –odparł drugi z policjantów.
Kate siedziałą i dalej patrzyła w ten sam punkt.Nie reagowała na niczyje gesty, niczyje słowa. Patrzyła bezsensownie a przez jej głowe przywijały się przeróżne mysli. Począwszy od popenienia samobójstwa po zamordowanie własnego ojca. Wiedziała,że tak dłużej być nie może, przecież w domu sa jeszcze Tom i Alice, którzy i tak mieli już swoje przezycia z ojcem. Największe miała ona, ale ich tez chciałą uchronić przed tym tyranem.
-Kate, Kate-powtarzał Robert-Kate, kochanie, proszę Cie poiedz coś-potrzasał nią chłopak
-Proszę ją zostawić, ja z nią porozmawiam-powiedział jeden z funkcjonariuszy
Mężczyzna usiadł obok dziewczyny zaś Rob i Policjant Marek poszli spisać zeznania i protokół z owego wydarzenia. Robert opisał wszystko co tu się wydarzyło, niestety nie obyło się bez pytań kim jest Robert dla Kate i dlaczego nieletnia jest sama w domu i mam pod opieką dwójke także nieletnich dzieciaków. Robert wszystko opowiedział i całe szczęście,że policjant zrozumiał,że Kate niedługo i tak kończy 18 lat.
-Kate, pozwól ze będę się tak do Ciebie zwracał-powiedział policjant który siedział obok niej i próbował coś z niej wyciągnąć.-powiedz mi, powiedz mi wszystko jak to się zaczęło.
-nie chce-powiedziałą cicho dziewczyna
-Ja Cie doskonale rozumiem,że się boisz, ale nie masz czego. Już wam nic nie grozi, Tobie i Twojemu jak przypuszczam chłopakowi.
-Pan nic nie rozumie, kompletnie nic. Ja tu nie jestem sama, mam jeszcze rodzeństwo.młodsze. Matka i ojciec to pijacy, nienawidze ich z całego serca. Nie umiem tego powiedzieć, ze to moi rodzice. Ojciec mnie bił jak byłam mała, na młodych też się wyżywał. Teraz nie wiem co się z nimi dzieje, pałętają się po tych swoich przytułkach, niech tam siedzą. Nie chce ich znać. Tylko ojciec…-przerwała by wytrzeć spływające łzy po policzku-ojciec nachodzi mnie czasami w domu. Boje się, rozumie to Pan, boje się każdego kolejnego dnia. Żyję ze świadomością,że on w każdej chwili może coś mi zrobić, albo dla Alice albo dla Toma. A tego bym nie przeżyła.-powiedziała to na jednym tchu po czym spojrzała na policjanta i zatopiła swoją twarz w dłoniach. Funkcjonariusz siedział i parzył na nią ze współczuciem
-Kate, doskonale Cie rozumiem. Zapewniam Cie,że Twój ojciec nie będzie was już nachodził. Sprawa trafi do sądu. Oboje zostaną ukarani prawnie, nie możemy tego tak zostawić, to podlega pod kodeks. Wię cnie musisz się już o nic obawiac, tylko musze Cie zasmucić.-powiedział delikatnym głosem
-Już mnie nic bardziej nie zasmuci-odpowiedziała Kate wołając Roba aby przyszedł do niej
-Sprawa trafi do sądu, za miesiąc góra dwa będziecie musieli oboje stawić się na sprawe. Wasi rodzice zostaną ukarani, i to zapewne surowo. Nie bójcie się o nic. Przez jakiś czas dostaniecie nadzór policjantów. Tak na wszelki wypadek. Ale to dopiero po 48 godzinach. –powiedział Policjant wstając i podchodząc do swojego kolegi
-Dobrze, mamy już wszystko. Dziękujemy za zeznania, odezwiemy się do was za jakis czas, a tymczasem zabieramy sprawcę i proszę zachować ostrożnośc. Dobrej nocy-powiedzial oschle komisarz Marek po czym udał się w strone wyjścia
-Pamiętaj Kate co Ci powiedziałem, wszystko będzie dobrze Ja tego dopilnuje-powiedział z wielkim zaangażowaniem w sprawę młodszy komisarz kładąc swoją dłoń naranieniu.
-Dobranoc.Dziekuje-powiedziała Kate a Rob odprowadził do bramki policjanów. Wracając zwrócił uwagę na coś co leżało na ścieżce do drzwi. Schylił się i nie wierzył własnym oczom, to list. Wiedział,że powinien pokazać go swojej ukochanej, ale nie zamierzał tego zrobić. Na odwrocie było napisane od kogo on jest. To od ojca dzieciaków. Robert wszedł do domu, chowając list do kieszeni. Kate dalej siedziałą na podłodze patrząc w ten sam punkt pustym wzrokiem.
-Kate chodz zaprowadze Cię do pokoju, musisz się przespać. Jesteś przemeczona, chodż złonko-powedział czule chłopak po czym wziął dziewczynę na rece i zaniósł ją do jej pokoju.
-Dziękuję Robert,że jesteś tu przy mnie. Nie wyobrażam sobie co by było, gdyby Cię tu nie było, gdyby Cie tu zabrakło.-powiedziała Kate cicho
-ciiii, już spokojnie. Nigdy się nie wybieram. Będę zawsze. –położył swoją ukochaną na łózku, przykrył kocem i pocałował w czoło-Śpij dobrze, ja pójde ogarnąć na dole trochę i przyjde do Ciebie.
Kate złapała go za reke i patrząc mu w oczy powiedziała jak bardzo go kocha
-Ja ciebie tez kocham,śpij maleńka-odparł, po czym zgasił lampką i przymknął drzwi.
Wychodząc z pokoju coś go tknęło aby zajrzeć do poku Toma i Alice.zapukał i nic. Zero odzewu, jeszcze raz i tak samo. Delikatnie nacisnął klamke po czym wszedł do ciemnego pokoju. Zapalił światło a jego oczom ukazała się Alic z siedzącym na łóżku Tomem. Siedzieli skuleni i wystraszeni. Robert nie wiedział co ma robić ale dał ponieść sie intuicji i wszedł do młodych by z nimi porozmawiać.
-Słuchajcie, domyślam się ze wszystko słyszeliście. Nie macie czego się obawiac, wasz ojciec zostanie ukarany, już nic wam nie grozi. A tak przy okazji to teraz będę z wami mieszkał, więc będę się wami opiekował. Kocham Kate, może wam mało o mnie opowiadała albo wcale, ale znamy się już 3 lata i jeśli zgodzicie się także i wy abym tu z wami mieszkał i opiekował się waszą siostra jak i wami będę wam bardzo wdzięczny.-powiedział spokojnym głosem, biorąc w swojadłon dłonie Alice i Toma
-Rob, bo chyab tak masz na imię-powiedziała dziewczynka-ja wiem,że Kate i Ty znacie się już długo, siostra mi opowiadała, ciesze się ze jest szczęsliwa, przynajmniej nie będzie już płakała po nocach-powiedziała to po czym przytuliła się do Roba
-stary słuchaj-odparł Tom-jak ją skrzywdzisz, ja skrzywdze Ciebie, czaisz?-zagroził chłopak
-Jasne, heheh, rozumiem Cię doskonale. A teraz zmykajcie spać a ja pójde ogarnąc na dole ten bałagan ok.? Śpijcie dobrze i widzimy się jutro.Zabieram wasza cała trójke na zakupy.-odparł młodzieniec przykrywając rodzeństwo i gasząc światło.
Robert powoli schodził po schodach nie mogąc uwierzyć w to wszystko co się tu wydarzyło, był w szoku. Wiele myśli przetaczało się przez jego głowę. Wiedział,że nie zostawi swojej ukochanej i wiedział to,że ją kocha i ze zaczyna bardzo lubić jej rodzeństwo. Po pół godzinie posprzątał bałagan po bójce po czym nalał sobie wody z cytryną i usiadł obok kominka, w którym delikatnie było widać płomyki. Wyjął z kieszeni list i drżącymi dłońmi zaczął go otwierać. Gdy wyjął kartkę w kratkę jego oczom ukazał się piekny charakter pisma. Powoli otworzył i pierwszymi słowami jakie rzuciły mu się w oczy były słowa „ Wasza mata nie zyje-to przez Ciebie gówniaro”. Gdy przeczytał te słowa zamarł, nie wiedział co ma robić, czy iśc zbudzić Kate i jej to pokazać czy spalić list. Siedział i patrzy przed siebie dokładnie w ten sam punkt co wczesniej jego dziewczyna. Ocknął się po czym postanowił udać się do pokoju Kate aby nie wzbudzić podejrzeń, że go tak długo nie ma. Wiedział tylko to,że jutro musi go przeczytać dalej list i dopiero potem zdecydować, czy dać go dla dziewczyny czy nie. Udając się do
Pokoju usłyszał cichy płacz. Domyslił się,że dochodzi on z pokoju jego ukochanej. Gdy wszedł i zapalił światło,zauważył zakrwawione prześcieradło i leżące na podłodze nożyczki także zaplamione krwią.
-Matko Boska Kate…-urwał w połowie zdania podbiegając do nastoletniej dziewczyny obejmując jej wiotkie ciało i unosząc zapłakaną głowę do góry.Kate nieprzytomnie, pustym wzrokiem popatrzyła na niego i lekko się uśmiechnęła.
-Nie dałam rady, kocham Cie.Żegnaj.-po tych słowach straciła przytomnośc
To wszystko działo się w mgnieniu oka. Robert szybko chwycił za telefon, wystukał numer pogotowania i powiadomił co się wydarzyło. Karetka miała przyjechać za 5 minut. W tym czasie próbował tamować krew która leciałą po jej nadgarstku równomiernie.
-Kate, błagam nie rób mi tego, bałagam Cie. Kate, kochanie-mówił do niej trzymając ją w objęciach-nie odchodź, błagam.-krzyczał do niej.
W tej samej chwili do pokoju weszli pielęgniarze z lekarzem, których przyprowadził Tom. Alice weszła za nimi. Rodzeństwo nie wiedziało co się wydarzyło, po co karetka. Gdy zobaczyli Kate w strugach krwi zaczęli płakać. Rob odkoczył od Kate  tym samym dając możliwość pomocy lekarzy dla jego ukochanej, podszedł do dzieciaków, obejmując ich i zasłaniając oczy
-Wszystko będzie dobrze, obiecuje.-powiedział chłopak kucając naprzeciw zapłakanych dzieciaków
Ratowanie Kate trwało dobre 15 minut po czym lekarze oznajmili,że muszą zabrać nastolatkę do szpitala, jednak cała trójka musi zostać i może przyjechać dopiero jutro. Rob zostawił rodzeństwo Kate na górze a sam poszedł odprowadzić lekarzy i Kate, która leżała nieprzytomnie na noszach do karetki. Lekarze zamknęli drzwi i odjechali na sygnale z dużą prędkościa. Robert stał i patrzył jak jego ukochana oddala się i walczy o życie.
-Kocham Cie mała—powiedział cicho udając się do domu

11 komentarzy:

  1. jejuuu. świetne ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe ;d zapraszam do mnie :)
    http://diversity-divides.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. ej , nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy rozdział nooo ? :DD
    Czekamy ! ♥ jesteś świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochane moje, prosze dajcie mi czas do maja. Błagam. Od wtedy zaczne pisac, po prostu musze ogarnąć swoje życie... obiecuje,że wróce. Dziekuje!

    OdpowiedzUsuń
  6. No ja czekam. <3 Jesteś Genialna <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekamy na więcej!

    OdpowiedzUsuń