czwartek, 29 grudnia 2011

Rozdział XXV

Siedziałam w fotelu przykryta kocem i patrzyłam przed siebie. Zastanawiałam się co ja znowu jej zrobiłam. Przecież ani go nie zabiłam ani nic. To czego może chcieć ode mnie ta dziewucha. Chciałam wziąć sprawy w swoje ręce ale za bardzo bałam się o maleństwo rosnące we mnie. Bardzo chciałam je urodzić a bałam się cholernie o nie. Paweł siedział przy mnie, obejmując mnie ramieniem opowiadał bajkę. Zawsze mi to pomagało, ale nie tym razem.
-Proszę skończ już. Nie mam siły na nic.-powiedziałam cicho
-Co jest kochanie, martwisz się? Nie masz po co.-odpowiedział całując mnie w czoło
-Nie? To nie Ty dostajesz karteczki z pogróżkami. Więc nie wiesz co to za strach.-rzuciłam patrząc mu prosto w oczy
-Ona Ci nic nie zrobi, to kwestia paru dni albo tygodni jak zniknie nam z życia.-odparł po czym ujął swoją twarz w dłon
-Paweł? Co Ty zrobiłeś albo co masz zamiar zrobic? –otworzyłam szerzej oczy gdy przez moją głowe przeszły różne dziwne sytuacje, jakich mógł dopuścić się Paweł.
-Nic. Ja nic nie zrobiłem.-odparł
-A Maciek.?
Paweł nic nie odpowiedział, siedział cicho i patrzył się w ziemię. Jego wzrok był zawieszony, Czuc było od niego chłód, niezrozumienie. Pytałam go cały czas o to samo, co zrobił Maciek ale za każdym razem nie dostawałam odpowiedzi.
-Do jasnej cholery popatrz na mnie w końcu i łaskawie powiedz mi co zrobił Maciek.-wykrzyczałam mu w twarz. Wstałam i chciałam podejść do drzwi ale daleko nie zaszłam, złapał mnie okropny skurcz. Zgiełam się w pół i z powrotem usiadłam na fotelu. Paweł milczał. Nagle poczułam,że dostałam sms’a. Paweł raptownie podniósł głowę do góry i chciał mi wyrwać telefon
-hola hola, to chyba moja własnośc prawda? A nie Twoja.-odparłam.
-no-odburknął
Ręce zaczeły mi się trząść, oddech przyspieszał. Chciałam zapalić ale wiedziałam ze nie mogę, nie mogę truć maleństwa. Zamknełam oczy i otworzyłam klapke telefonu.
-nieznany numer-pomyslałam w ciszy-ciekawe kto to może być.-myslałam
„Wiesz maleńka Twój Paweł idealny jest w łóżku, Ty nawet sobie tego nie wyobrażasz co my wyprawialiśmy. I powiem Ci,że jesteś beznadziejna jeśli nie umiesz utrzymać swojego faceta przy sobie tylko lata do innej bo Ciebie zaliczyć nie może. Ciao. Karolina ;*”
Patrzyłam w ekran telefonu i nie mogłam uwierzyć w to co czytam. Chciałam aby to był sen, chciałam aby to wszystko co się wydarzyło teraz i wcześniej skończyło w końcu. Nie miałam już siły, za dużo wrażeń jak na jeden raz. Bez zadnego słowa wstalam, tym razem spokojniej i wyszłam z tarasu. Paweł siedział tam nadal i patrzył się na morze. Weszłam na góre, usiadłam na łózku i zaczełam płakac. Włączyłam pisenkę Sylwi Grzeszczak i ryczałam jak dziecko. Nie wiedziałam co mam robić. Kolejny raz facet mnie zdradza. Najpierw Maciek, potem Adam a teraz Paweł. Co mnie jeszcze spotka w tak krótkim czasie. Napisałam sms’a do Renaty,że chciałabym odwołac dzisiejszą wizytę bo nie jestem w stanie przyjechać. Zaproponowała mi spotkanie na mieście, zgodziłam się. Siedziałam  tak jeszcze dłuższą chwilkę Az podjęłam decyzję „wyprowadzam się od niego” nie miał mi zamiaru powiedziać? Nie ma zamiaru być ze mna i tylko ze mną? To nie. Wszystko co przechodziło mi przez głowę wydawało się być najlepszym rozwiązaniem. Nawet przeleciała mnie myśl,żeby wrócić do Polski. Ale tam będzie jeszcze gorzej. Nie, ja już tam chyba nie wróce. Spakowałam swoje wszystkie rzeczy no i przebrałam się. Założyłam czarne legginsy, trampki i beżowy sweter-taki szeroki abym mogła swobodnie się czuć. Torba była dośc ciężka, dlatego zadzwoniłam po taxi, aby po mnie przyjechała i zawiozła do tego pokoiku który sobie wynajęłam. Nikt nie ma mojego adresu więc będę spokojnie mogła zyć sobie. Ani Paweł ani Karolina ani Adam nie maja mojego nowego adresu. Zeszłam na dół, poszłam pożegnać się z Panią Daniusią, podziękować jej za opiekę i ciepłe słowa i obiecałam,że jeszcze się z nia skontaktujem, bo miała mi dac przepis na ciasto francuskie ze szpinakiem. Pani Danusia mnie zatrzymywała, prosiła abym została ale ja jestem nieugięta i to co postanowię to to zrobię. Chciałam wyjśc bez żegnania się z Pawłem ale usłyszał moją rozmowę z Panią Danuta.
-Co Ty wyprawiasz?-zapytał podniesionym tonem
-nic, wyprowadzam się, nie widać?-odpowiedziałam ze spokojem
-ale o co Ci chodzi, kobieto? – rzucił oschle
Rzuciłam na stół swój telefon.
-Masz, przeczytaj sobie sms’a od Karoliny, może odświeży Ci to pamięć bo widzę ze masz ją tak krótką jak krótki jest Twój mózg-wykrzyczałam mu prostu w twarz.
Paweł wziął telefon i czytał sms’a. Z tego wszystkiego usiadł i ręką podtrzymał głowę. Podeszłam i wyrwałam mu telefon z ręki. Nic nie zareagował. Siedział tak dalej.
-dowidzenia Pani Danusiu, proszę uważac na siebie bo w tym domu to nigdy nic nie wiadomo.-rzuciłam i udałam się w kierunku wyjścia.
Nagle poczułam mocne szarpnięcie za prawą ręke. Odwróciłam się a Paweł cały zapłakany stał i patrzył na mnie
-ja musiałem to zrobic, zrozum mnie. Musiałem. Dla naszego dobra.
-naszego? Człowieku, bzyknałeś mojego największego wroga, największą dziwkę. Tylko na to było Cię stać aby zadbac o mnie i o dziecko? Tylko na to? Tylko tyle jesteśmy dla Ciebie warci?- krzyknęłam mu prosto w oczy. Moje zeszkliły się momentalnie. Nawet nie poczułam jak spłynęły po nich łzy. Chciałam wyjść już  tego domu, nie chciałam patrzeć na jego twarz.
-proszę daj mi jeszcze jedną szansę. Naprawie to. Proszę Cię tylko nie odchodz.-prosił błagalnym głosem
-Wczesniej sobie radziłeś beze mnie i teraz też sobie poradzisz. Żegnam.-i wyszłam
Szłam pewna siebie ciągnąc za sobą walizkę. Taxi już na mnie czekało. Słyszałam za sobą huk rozbijających się przedmiotów i przekleństwa. Tak, teraz doskonale wiedziałam, że Dorze robie. A może jednak nie, może on mnie potrzebuje a ja jego. Ja go kocham, ale nie umiem wybaczyć facetowi który zdradza. Nie umiem, po prostu. Wsiadłam do taxi podałam adres dla kierowcy i ruszyliśmy. Patrzyłam jak wielki dom oddala się, jak znika z horyzontu. Myślałam,że będzie jechał za mna, że będzie mu na prawde zależało, ale nic. Nikogo nie było za nami ani przed nami. Czysta droga. Kierowca mówił coś do mnie po hiszpańsku ale ja nic nie rozumiałam, nawet na niego nie patrzyłam. Siedziałam i gapiłam się przez szybe na mijające nas drzewa, budynki. Na wszystko. Wyrwal mnie z tego transu sms. Otworzyłam białą kopertke widniejąca na ekranie i moim oczom ukazały się dwa słowa od Pawła „kocham Cie”. Mimowolnie uśmiech pojawił mi się na ustach. Chciałam wrócić, ale odrażała mnie mysl ze on ja dotykał. Dojeżdzalismy na miejsce dałam dla kierowcy 20 euro i wysiadłam. Stanęłam przed domem i weszłam pod napisany adres. Otworzyła mi dzrwi starsza pani. Ku mojemu szczęściu-polka. Zaprowadziła mnie na górę i pokazała pokoje. Nie pokój ale pokoje. Bardzo się ucieszyłam,ze będę iała całe 4 pokoje, kuchnie i łazienkę tylko dla siebie. Martwiło mnie tylko to,że nie będę miaał tak dużo pieniędzy by płacić. Starusza jednak uspokoiła mnie bo powiedziała, ze ona chce tylko jak za jeden pokój i chce abym do niej od czasu do czasu wpadała porozmawiać, pomóc, ugotowac i posprzątać. Bardzo się ucieszyłam. Mieszkanko było na parwde fantastyczne.Takie nowoczesno-starodawne. Kuchania cała zielono-biała. Ale do zwiedzania pomieszczeń przejdę później. Teraz zeszłam do Pani Loni i zapoznałam się z jej córką-była w moim wieku i synem-miał 30 lat. Bardzo miły facet. Poczęstowali mnie herbatą i ciastem. Fantastycznie mi się z nimi rozmawiało. Córkę ma wspaniałą-studiuje psychologię a jej syn jest architektem. Chwaliła swoje dzieci czym tylko się dało. Za każdym razem gdy mówiła o tym jak była w ciąży ja łapałam się za brzuch i delikatnie głaskałam. Pani Lonia powiedziała,żebym nie kryła się w tym,że będę mamą bo ciąża bardzo mi służy. Usmiechałam się tylko i dziękowałam. Poprosiłam także aby wszystkie rachunki i wszytsko co innego przychodziło na jej nazwisko a my będziemy się potem rozliczac, żeby nie podawali nikomu mojego adresu, numeru telefonu który im zostawiłam ani niczego innego. Zgodzili się ale jej córka bardzo się tym zainteresowała. Wzięła mnie na stonę i chciała dopytać czy mi coś grozi czy coś innego. Uspokoiłam ją i poszłam do siebie na górę. Włączyłam laptopa i otworzyłam stare zdjęcia z Polski jak jeszcze byłam dzieciek. Zatęskniłam z atym czasem, za tym beztroskim czasem, za tymi zabawami z Mackiem w piaskownicy, za ganianiem się w berka. Obiecałam sobie,że moje dziecko będzie wychowane tak samo jak ja, będę mu albo jej wpajała takie same wartości. Dochodziła 1 nad ranem, poszłam wziąć prysznic i wskoczyłam do okropnie miękkiego łóżka. Myslałam,że sen przyjdzie mi z trudem a co się okazała przyszedł mi z łatwością.



Kochani, nie mam pojęcia czy napisze jeszcze przed Nowym Rokiem. Postaram się ale nie obiecuję. Jutro na pewno nie bo wiecie, przygotowanie i wgl. w sobote może coś wieczorem nabazgrole jak będzie mi sie chciało ;* ale nie jestem pewna. Zalezy od imprezy jaka będzie. Czy nudna czy nie. :D Jesli nie "spotkamy" się tu jeszcze w tym roku to chciałabym wam złożyć najserdeczniejsze życzenia Noworoczne. Aby ten rok, był lepszy, owocniejszy i wspanialszy niż ubiegły. Abyście brały z niego wszytsko co tylko możecie. No i kochane, nie spić mi się;* 
Kocham Was ;* Szczęśliwego nowego Roku ;* 

środa, 28 grudnia 2011

Rozdział XXIV

Nie czułam już totalnie nic.Żadnego bólu, żądnego szczęścia. Przez głowę przewijały mi się przeróżne wspomnienia. Z Adamem, z Pawłem, z mama, z Daga i Mackiem. Wszystko na raz. Nie chciałam już żyć. Bałam się życia. Bałam się Adama, bałam się powiedziec o tym co się wydarzyło dla Pawła. Bałam się całego świata. Patrzyłam w górę i widziałam tylko odbijający się blask księżyca. Czułam,że to już koniec. Brakowało mi powietrza. Ale przecież byłam Dorym pływakiem nie powinnam się utopić.  Moje wiotkie ciało było machane przez fale. W pewnej chwili dałam za wygraną, zamknęłam oczy, co było dalej? Nie pamiętam. Wiem,że gdy otworzyłam oczy obudziałam się na brzegu  a nade mną stał Paweł.
-Anka! Anka! Obudź się do cholery.-nachylił się nade mna i płakał.
Lekko otwierałam oczy, czułam jego dłonie na swojej przemarzniętej skórze i usta na swoich ustach.Delikatnie ujełam jego dłon w swoja. Popatrzyłam na niego żywszym wzrokiem.
-Pa…Paweł.-ksztusiłam się resztkami wody.-proszę zabierz mnie stąd.-odpowiedziałam mu błagalnym głosem
-Już maleńka, już. Chodź, zaniose Cie do domu. Wszystko mi opowiesz dobrze?-przytulił mnie i wziął na ręce. SZlismy tak przez dobre 15 minut. Zastanawiałam się dlaczego to wszystko tak się stało. I czy mojemu maleństwu nic nie jest. Czułam,że moje serce dziwnie pracuje. Raz szybciej raz wolniej. Nigdy tak nie miałam. Przez mysli przechodziło mi wszystko co się dało. Zastanawiałam się czy powiedziec dla Pawła o tym co zrobił Adam. Przecież on go zabije, nie daruje mu tego. Nie chce przed Pawłem niczego ukrywac. PO tej całej sytuacji zrozumiałam ze na parwde kocham Pawła, ze zrobiłabym wszystko aby był szczęśliwy. Czułam się już lepiej. W głowie mi się już nie kręciło, oddech się uregulował, tylko cały czas serce mi biło jak oszalałe. Ale tym się nie przejmowałam, przejmowałam się bardziej Pawłem i tym co on sobie teraz układa w głowie. Zaszlismy do domu i Paweł od razu się mna zajął. Ubrał mnie w piżamę i połozył do łóżka. Jednak jestem zbyt osłabiona żeby samej funkcjonowac. Popatrzyłam na niego i odwróciłam się, skuliłam w kłębek i zaczełam płakac.
-Mała, co się tam stało? Dlaczego lezałaś pół naga na brzegu?- zapytał kładąc mi rekę na biodrze
Zepchnełam automatycznie jego dłon. Sama się dziwiłam dlaczego ale w tym samym czasie zaczełam się cała trząść.
-Anka, co się stam do cholery stało-krzyknął Paweł
-nie krzycz błagam, nic. Nie ważna. Obiecaj mi,że więcej mni nie zostawisz, że nie pojdziesz sobie nigdzie nic mi nie mówiąc… Błagam. Ja się boje.
-Kochanie, czego się boisz, nic Ci tu przecież nie grozi, nie ma tu nikogo oprócz nas i Pani Danusi. –powiedział ze spokojem w głosie Paweł
-nie ma? A On? A ten drań? Co on tu robił? –odwróciłam się do niego i wykrzyczałam prosto w twarz zalewając się łzami
-o kim Ty mowisz?- zapytał z przerażeniem w oczach
-a jak myślisz? Kogo się boje, kto mi groził co? Kto tu był jak przyjechaliśmy? Hm? Adam! Mówię o Adamie!-mówiłam raz ciszej raz głośniej, unosząc ton głosu do maksimum.
Paweł usiadł na brzegu łóżka, popatrzył na mnie a potem na krzesełko na którym wisiała moje bielizna. Jeszcze raz na mnie i jeszcze raz na krzesełko.
-On Ci coś zrobil?-zapytał Paweł podchodząc do mnie i obejmując mnie jak najmocniej się da.
Patrzyłam na niego ze łzami w oczach, nic nie opowiedziałam tylko skuliłam głowę i przykryłam się kołdrą i zaczęłam płakać. On już to zrozumiał, wiedział co mi zrobił. Skąd wiedział? Gdy mu opowiadałam o sobie, o swojej przeszości opowiedziałam mu o swoim wujku który próbował mnie zgwałcić. Wtedy bratu też nie chciałam powiedziec, tylko właśnie w taki sposób się zdradziłam. Chowając się.
-ja tego Kuźwa tak nie zostawie, nie zostawie tego rozumiesz?-popatrzył na mnie, podszedł i pocałował. Podszedł do garderoby, wyjął z niej kurtkę i zaczął się ubierać. Zdołałam o własnych siłach wstac z łóżka i podejść do niego chwiejnym krokiem
-Błagam Cie, nie rób tego. Ja już nie pamiętam ze coś takiego się stało, nic mi nie jest. Proszę Cie, nie jedź, nie zostawiaj mnie tu samej. –płakałam i biłam go pięściami w pierś.
-nie ma mowy kochanie, nie zostawie tego tak. Zadzwonie po Macka, żeby przyjechał do Ciebie, posiedzi z Toba dopóki ja nie wróce. –opowiedział po czym wyszedł trzaskając drzwiami.
Podeszłam do sciany na którym wisiało nasze zdjęcie. Moje, Maćka i Dagi. Popatrzyłam na nie i zaczełam mówić  do moje przyjaciółki.
-Daga, dlaczego mnie zostawiłaś. Dlaczego? Potrzebuje Cie teraz najbardziej na świecie. Błagam, wróc do mnie. Pomóż mi z tym się uporać, to wszystko tak bardzo mnie przygniata. Tyle jest tego w mojej głowie. Chciałam przez chwile być z Toba, ta na górze. Z Toba bo Ty mnie zawsze rozumiałaś. Proszę wybacz mi. –zdążyłam złapać tylko za ramke i w jednej chwili osunęłam się na ziemie. Zaczełam płakac jak dziecko. Nagle poczułam,że jest mi niedobrze. Wybiegam z pokoju do łazienki i zaliczyłam kibel. Paweł w mgnieniu oka znalazł się przy mnie trzymając mnie kurczowo.
-oj mała mała, dzwonie po lekarza i Renate co? –zapytał ze spokojem
-nie nie trzeba, to przez ciąze. A do Renaty przejedziemy się jutro dobrze? –popatrzyłam na niego ale zaraz znowu włożyłam głowę między deskę sedesu
Gdy się uspokoiłam Paweł pomógł mi zajść do sypialni. Zawołał Panią Danusię aby przy mnie posiedziała. Pogadałam sobie z nią chwilke gdy usłyszałam jak Paweł z kims rozmawia.
-kochanie, z kim rozmaiwasz?
-spij kochanie, śpij.-usłyszałam zza uchylonych drzwi.
Poprosiłam Panią Danusie aby przetworzyła drzwi bo chciałam usłyszeć o czym rozmawia i z kim.
-Maciek, słuchaj. Daj mi namiary na tego Adama ok.? Musze z nim się policzyć.-powiedział cicho ale nie na tyle abym nie mogła słyszeć.
-Dobra, to za pół godziny u „kaczora” Nie ma problemu. No to do zobaczenia. Cześć.
-Co Ty do cholery wyprawiasz Paweł?Czy Ty możesz mi wyjaśnić co wy chcecie zrobić?-zadałam mu pytanie krzycząc na niego
-Pani Danusiu, proszę przy niej siedzieć, nikomu nie otwierać drzwi a w razie czego u mnie w szufladzie jest…no wie pani co jest. Wróce jak najszybciej. Dobranoc.-zwrócił się do Pani gosposi-a Ty kochanie, nie denerwuj się. Kocham Cie. Odpoczywaj.
Wyszedł i widziałam przez okno tylko światła jego ostatniego motoru. Bardzo się bałam gdy go nie było, ale pogadałam sobie z Panią Danusią i zrozumiałam,że tak kobieta bardzo dużo może mnie nauczyć. Ze mogę ja traktować jak matke, która zostawiłam w Polsce. 
Danusia siedziała obok mnie dopóki nie zasnęłam, trzymała mnie za rekę i opowiadała bajki. Tak, jak dla małego dziecka. Ale pomogło. Zasnełam. Obudziłam się z krzykiem. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Pawłą czy jest obok mnie. Leżał. Przytuliłam się od niego a on raptownie zerwał się na równe nogi. Wzięłam telefon do reki, chciałam sprawdzić godzine. Widniała 4.08.
-i jak? Załatwiłeś coś?-zapytałam zapalając lampkę.
-tak, załatwiłem. Już nie będzie Cię nachodził.-odparł po czym odwrócił swoję głowę w przeciwną stronę
-Co Ci się stało, pokaż.-ujęłam dłonią jego twarz i odwróciłam ją do siebie-Matko boska! Co się stało! Jak? Już masz mi mowić!-krzyczałam
-nic się nie stało, dla Maćka też nie. Karolina też nie będzie robiła już problemów. A własnie. Rozstali się. Ale teraz nie o tym. Jutro, znaczy dzisiaj jedziemy do Renaty, musi Cię zbadac. –odpowiedział- ja ide spać. A jeszcze jedno, jak się czujesz? Lepiej już?
-tak troszke lepiej, tylko troche brzuch mnie boli. Ale będzie dobrze-przytuliłam się do niego i tak zasnęliśmy.
Obudzil nas jakiś dziwny hałas na dole i krzyki Pani Danusi. Dochodzila 8. Zbieglismy a tam w salonie oromny bałagan. Wszystko poprzewracane do góry nogami. Nie wiedziałam co się dzieje. Miałam już dość mieszkania tutaj, ale nie miałam gdzie się podziac. Do mieszkania nie chciałam wracać, tzn. mieszkania-do jednego pokoiku. Paweł chodził zdenerwowany i patrzył czy wszytsko jest. Wszystko było  i chyba aż nadto. Na stoliku leżała karteczka. „Jeszcze raz dotkniesz Adama-pożałujesz dziwko”. Spojrzałam na Pawła i wybiegłam z salonu. Usiadłam na tarasie i trzęsłam się ze strachu. Nie wiedziałam co się dzieje, nie miałam siły na nic. Po co ja się zadawałam z tym kretynem no po co.

wtorek, 27 grudnia 2011

Rozdział XXIII

Przed wielkimi szklanymi drzwiami stał Adam ze smutną mina. Podeszłam do niego łapiąc Pawła ze ręke i ciagnąc go w stroną stojącego Adama. Zastanawiałam się po co przyjechał do mnie, i skąd wiedział gdzie jestem. Co się okazała, dowiedział się gdzie mieszka Paweł i pojechał pod jego stare mieszkanie a tam mu powiedziano gdzie kupił dom. No i proszę, wielki Pan i Władca oszust przyjechał z wizytą do ciężarnej kobiety. Ale w sumie, skąd on ma o tym wiedzieć,że jestem w ciązy? No właśnie. 
-czego chcesz? Przecież mówiłam Ci,że masz spieprzać.-rzucilam oschle po czym pociągnęłam Pawła za soba.
-Czekaj, Anka. Proszę zaczekaj, chce z Toba porozmawiać.-odpowiedzial łagodnie
-ale ja nie chce, na dziś mam dość słuchania i bólu.- odpowiedziałam szybko otwierając drzwi.
-słuchaj. Posłuchaj mnie kurwa przez chwile. Zajmę Ci tylko 5 minut. Rozumiesz?-krzyknął po czym zamknął mi drzwi przed nosem
-Ej ej , koleś weź wyluzuj może co? –wtrącił Paweł
-A Ty się szczylu nie udzielaj, nie Twoja sprawa ok.? –odpowiedział mu Adam podchodząc do niego i łapiąc za kawałek białej koszuli.
Paweł automatycznie zrobił unik i teraz on trzymał Adama za bluzę. Patrzyli na siebie jakby mieli skoczyć sobie do gardeł. Paweł skierował Adama ku bramie wyjazdowej i posłał mu drwiący uśmiech popychając go na kamienie.
-Pojawisz się tu jeszcze raz to inaczej będziemy gadać.-ostrzegł go Paweł.
-Patrz bo już się Ciebie boje. Mamy sobie Anka do pogadania, nie minie nas ta rozmowa. Jeszcze o niej wrócimy.
-O tym to ja zadecyduję.- krzyknął Paweł w stronę Adama, który kierował się już do swojego auta które stało za ogrodzeniem.
Paweł podszedł do mnie, objął i wprowadził  do domu. Pomógł mi się rozebrać i oznajmił,że na jakiś czas rezygnuje z pracy. Będzie mógł spokojnie do niej wrócić bo to szpital jego brata ciotecznego więc przyjmie go bez problemu. Bałam się troszkę. Nie wiem dlaczego ale coraz więcej myślałam o tym wszystkim co się zdarzyło. Nie rozumiałam tego co chce ode mnie. Może tu chodzi o Karoline? Może ona coś nagadała? Nie wiem nie obchodzi mnie To już, to jego życie. Ja żyje z Pawłem i mi dobrze. Siedzielismy we dwójke na tarasie. Ja w swoim ulubionym plecionym wielkim fotelu a Paweł leżał na hamaku. Gadaliśmy o wszystkim. Wracaliśmy oboje do mojej przeszłości i do jego. Dowiedziałam się,że Renaty córka jest jego chrześniaczką. Ma na imie Magda. W ogóle Renata nie wygląda na 30lat. Jest taka piękna, i dojrzała ale jej wygląd jest taki delikatny. Jej mała córeczka ma 10 lat. Postanowilismy,że nie będę jechała do Renaty do kliniki bez powodu tylko któregoś dnia wsiądziemy w samochód i pojedziemy do nich do domu. Pani Danusia przyniosła nam pyszny obiad i zabraliśmy się za jedzenie. Gdy skonczyliśmy udaliśmy się na spacer po plaży. Bardzo chciałam iść i wykapać się w morzu o zachodzie słońca, ale nic dla Pawła o tym nie powiedziałam. Stałam  na tarasie, oparta o barierkę i wzdychałam. On chyba na tyle już mnie zna,że zrozumiał o czym myśle. Wyszliśmy z domu i udaliśmy się przez mały zagajnik na plaże. Szliśmy objęci i wpatrzeni w morze.
-o czym myslisz?-zapytał Paweł
-a jak myslisz? O Tobie, o dziecku naszym które za 8 miesięcy będzie już z nami.-odpowiedziałam ze spokojnym głosem
-a powiedz mi kiedy powiesz o tym,że jesteś w ciązy i że masz kogoś swojej mamie?-zapytał
-szczerze? Nie mam pojęcia. Chciałam jakoś ostatnio ale ona wyskoczyła do mnie z Mateuszem, z jego zyciem. Denerwuje mnie ocs takiego,że wiecznie o nim jest gadka, a o mnie nic nie zapyta. Tylko przesyła co tydzień pieniadze tak jakby chciała abym tu została, i wiesz? Powaznie się zastanawiam czy przypadkiem nie zostać na stałe.-burknełam
-a Polska? A co z pracą? Co z Twoimi dzieciakami?
-no własnie, póki jeszcze jestem w stanie latac samolotem może byśmy polecieli i pozałatwiałabym te wszystkie sprawy co? – zadałam mu jedno z moich pytań, o które bałam się pytac.
-no wiesz,że ja z Toba wszędzie polece, popłynę, pójdę i cokolwiek innego zrobie.-odpowiedział uśmiechając się do mnie
Doszliśmy do naszego miejsca na plazy, usiedliśmy wtuleni w siebie i pierwszy raz wyznaliśmy sobie miłość… Ja musiałam do tego dojrzeć, bałam się powiedzieć mu „kocham Cie” bo bałam się,że się przestraszy i ucieknie. Ale nie, oboje powiedzieliśmy w tym samym momencie. Coś cudownego!
-wiesz co Aniu? Gdy Cię poznałem tak bardzo zazdrościłem dla Adama,że Cię miał. Ze byłaś jego kobieta. Gdy lezałaś patrzyłem na Ciebie i nie mogłem oderwać od Ciebie oczu. Byłaś jak gwiazda. Ty jesteś jak gwiazda. Z każdym kolejnym dniem bardziej rozpromieniasz się. Ale wiesz czego się boje? –popatrzył na mnie i pocałował- boję się tego, że odejdziesz. Coś się będzie sypało i zostawisz mnie. –odparł
-ale wiesz,że ja mogę mysleć tak samo. Że Ty odejdziesz, poznasz lepszą, poznasz kogoś bardziej uroczego.-zaśmiałam się i odwzajemniłam jego gest.
-nie znajdę bo już znalazłem. Kiedy jestem z Tobą to nie jestem w niebie tylko aż trzy metry nad niebem. –mówił mi to patrząc prosto w oczy
-oj już nie przesadzaj, bo się zarumienię. – zaśmiałam się
-już się zarumieniłaś.-odwzajemnił uśmiech
Paweł połozył swoja rękę na moim brzuchu, nachylił się i powiedział coś co wywołało u mnie płacz.
-pamiętaj maluszku, zawsze i na zawsze będziesz oczkiem w mojej głowie. Jak będziesz córeczką to będziesz miała wszystko o najlepsze i będę strzegł Cię przed złymi facetami a jak będziesz chłopcem będę zabirał Cie na mecze i będziemy siedzieć w pierwszym rzedzie, kupie Ci auto i będziemy urządzać wyścigi. A mama będzie siedzieć w domu i nam gotować.-zasmiał się po czym zaczął mnie namiętnie całować. Połozył mnie na piasku i rozpinał koszulę. Gdy byliśmy już w samej bieliźnie, wziął mnie na ręce, wszedł do morze i rzucił mnie na bombe. Nie ukrywam, tyłek mnie trochę bolał.
-czyś Ty zgłupiał, mogłam się utopić.-krzyknęłam z uśmiechem
-To ja, dzielny ratownik bym Cię uratował-zadrwił ze mnie.
-a pocałuj Ty mnie w dupe.- uśmiechnęłam mu się prosto w twarz i ochlapałam wodą
-chcesz tak pogrywać, dobrze. Wedle zyczenia. Jak sobie chcesz.
Podbiegl do mnie, przytulił, pocałował i nieoczekiwanie przechylił i zaczął droczyc się ze mną, rozpinając mi biustonosz. Nie udało mu się niestety to się obraził i wyszedł z wody. Ja sobie jeszcze w niej posiedziałam bawiąc się na brzegu piaskiem. Poczułam,że ktos się do mnie zbliża. Odwróciłam się a tam szedł Adam. Paweł najwidoczniej poszedł do domu. Dziwne. Czyli na powaznie się obraził.
-Adam? Co Ty tu robisz? –odparłam z przerażeniem
-chce z Toba porozmawiać. Pani Danusia powiedziała,że jesteś tu sama bo Paweł pojechał po coś do miasta. –powiedział ze spokojem
-To czego Ty ode mnie chcesz. Powiedz mi!? – krzyknęłam.
Złapał mnie za rekę, przyciągną do siebie i zaczął całowac, odciągałam go od siebie Alenie miałam na tyle siły żeby wygrać z nim. Wbijałam mu paznokcie w plecy, biłam go nogami, kopałam, gryzłam za wagi ale on nie przestawał, całował mnie. Poczułam jego rękę na swoich piersiach, pośladkach. Nie mogłam krzyczeć bo cały czas mnie całował. Bałam się, tak strasznie się bałam. Chciałam aby to był sen. Rzucił mnie na piasek, położył się na mnie i zaczął rozbierać. Dotykał mnie. Płakałam, nie z bólu ale z przerażenia. Słyszałam szum fal i to dawało mi ukojenie. Chciałam aby to wszystko się skończyło. Nie chciałam życ. Właśnie w tym momencie. Gdy już skończył, zszedł ze mnie, popatrzy na mnie, ujął moją twarz i pluną na mnie.
-jesteś dziwka i zawsze nią będziesz, rozumiesz? –krzyknął mi w twarz.-My jeszcze nie skończyliśmy mała.-powiedział i odszedł.
Zostałam na plaży sama. Do okoła było już ciemno i robiło się coraz zimniej. Usiadłam i się skuliłam. Moje nagie ciało drżało z zimna i przerażenia. Okryłam się kocem który przyniósł Paweł gdy tu przyszliśmy . Siedziałam tak dość długo, liczyłam na to,że Paweł przyjdzie. Po głowie chodziły mi głupie mysli. Mysli samobójcze. Nie chciałam już patrzeć na kogokolwiek. Wstałam, ubrałam bieliznę, podeszłam do morza i wykrzyknęłam 3 słowa „nienawidze tego człowieka” po czym weszłam dalej. Szlam czując grunt pod nogami, czułam się wtedy bezpiecznie. Serce waliło mi jak oszalałe, ręcę drżały. Szłam w głąb morza  i nagle poczułam,że nie mam nic pod nogami. Wpadłam w jakiś dół. Chciałam wypłynąc na powierzchnie ale nie dałam rady się odbić, bo niczego nie mogłam wybaać na czym mogłabym stanąc. Wystraszyłam się. Nałykałam si słonej wody i nagle poczułam,że odpływam, że tracę kontrolę i moje ciało staje się wiotkie. Świat wirował mi przed oczyma, miałam jedną mysl w głowie. „ Przecież chciałaś tego”. I odpłynęłam.

niedziela, 25 grudnia 2011

Rozdział XXII

Obudziłam się w objęciach Pawła. Wstałam, spuściłam nogi z łózka i popatrzyłam w stronę fotela. Nie było na nim Maćka. Zbudziłam Pawła,żeby wstał i pomógł mi szukac Macka. Bałam się o niego. Moja pierwsza myślą było „On coś sobie zrobił, on ja na prawde kochał, chce być przy niej” . Szybko wybiegłam w samym szlafroku na plaże, biegłam przed siebie krzycząc jego imie. Nic. Zero odzewu. Martwiłam się cholernie. Ie wiadomo co mogło swpaść do głowy temu debilowi, przecież po nim można było się spodziewać wszystkiego. Mineło może 2 goziny zanim go znalazłam. Pod ruinami jakiegoś starego domu. Siedział sam. Oparty o zimny mur. Śpiewał jej piosenkę a w dłoni trzymał papierosa, którego co chwile przykladał do ust.
-cześć. Posuń się, potrujemy się razem-powiedziałam do niego, po czym usiadłam obok i zapaliłam papierosa. Dym szczypał mnie w oczy, ale paliłam dalej. Smakowało mi.
-Kochałem ją. Kochałem ją jak dziewczyne. Bałem się każdego dnia, że nie wróci z tej pieprzonej roboty. To przeze mnie zgineła. Rozumiesz? –powiedział do mnie patrząc na spalonego peta
-Przestań, nie przez Ciebie. Skąd mogłes wiedzieć,że…-urwałam w połowie słowa. Maciek pokazał mi li
st. 
„Jeśli Twoja mała, nie zacznie sprzedawać dalej to inaczej to się skończy. Były u mnie psy i węszyły czy nie mam prochów. Wiem,że sypnęła. Ona nie zrezygnuje z tej pracy. Wiem,że chce ale tak się nie stanie. Myslisz,że uciekniecie ode mnie? Prędzej czy później ona wróci, przeciez lubiła jak jej to robiłem. Przemyśl to sobie i morda na kłódkę pajacu”.

Patrzyłam na ten list i nie wierzyłam własnym oczom. Przecież im grozili.
-jak mogłeś nie pój z tym na policję?-wykrzyczałam mu w twarz
-jak? Ot tak po prostu pójść? Oni i tak mnie śledzili, miałem podsłuch w domu, kamery ukryte. Myslisz ,że nie chciałem? Chciałem. Abym mógł normalnie żyć. Ja dla nich tez robiłem. Tylko,że z przymusu. Zmuszali mnie i szantażowali.
-jak to? Nie rozumiem? To Ty tez w tym brałeś udział? Maciek, dlaczego wy się tak zmieniliście? –zadałam mu pytanie potrząsając nim.
-Anka, my się zmieniliśmy ale na lepsze. Chcieliśmy z tym wszystkim skonczyc. Daga dostała robote w normalnej knajpie. Ale jak szef zobaczył ze umie dogadać się z innymi dilerami to zaproponował jej dobre warunki. Najpierw szło gładko bo o był lekki towar, ale potem coraz cięższy i cięższy. Wracała do domu pobita, zakrwawiona. Nie chciała mi nigdy powiedzieć co się stało, ale ja wiedziałem, wiedziałem ze to on. Raz poszedłem do niego i wtedy dostałem zlecenie za gruba kase. Potrzebowaliśmy tych pieniędzy.
Zamilkł. Patrzył na mnie. Wziął moje dłonie w swoje i patrząc prosto w oczy mówił dalej.
-Anka, ja nie chciałem zrobić krzywdy Adamowi. Ale Gruby dowiedział się,że Karolina jest z Adamem chciał go wykończyć. Włamałem mu się do domu. Dostał pała w głowę. Nie chciałem aby cierpiał. Nie wiesz wszystkiego Anka. Nie wiesz z jakimi ludźmi się znasz. Przyjechałaś tu nie znając nikogo a teraz? Adam, Karolina, Paweł, Damian no i ja. A droga przyjaciółko powiem Ci,że Karolina ma jakiś plan na Adama z Grubym. Ona jest jego panną, delikatnie mówiąc.
-zaraz. Czekaj. Karolina chce coś zrobić dla Adama? –zapytałam z niedowierzaniem
-tak, będę próbował dowiedzieć się co. Przepraszam,że Ci tego nie mowiłem od razu. Pamiętasz wtedy jak szłaś na spotkanie z Dagą? Ja o Tym wiedziałem. Urwała się z roboty żeby iść do Ciebie. Szef ją sledził. Mnie też. Mysleli,że jestes detektywem dlatego musiałem być taki ostry. Nie dziwiło Cię to,że Tobie nigdy nic się nie stało? No właśnie. Anka, przepraszam. Nie chce już o tym rozmawiać. A poza tym jutro jest pogrzeb Dagi, przyjedziecie prawda? –zapytał chowając głowę w kolana
-Pewnei głupku,że przyjdziemy Ja Cię Maciek przepraszam, nie sądziłam ze tak to wszystko wygląda. Wybacz mi. I wiesz co? Będziesz mieszkał teraz u nas, zaopiekujemy się Toba.
-nie Anka, nie zgadzam się. Oni mnie będą teraz szukać, bo boją się z zaczne sypać. Nie pozwole na to. Wracam do siebie. Ale dziś mogę jeszcze zostać…
-ok., no jak chcesz. Ale masz pisać, dzwonić i odzywac się.
-nie ma problemu nie martw się o mnie. –odpowiedział spokojnym głosem
Wstaliśmy i poszliśmy do domu. W środku czekał na nas Paweł ze śniadaniem. Opowiedzielismy mu wszystko. Siedział oszołomiony i nic nie mówił, zdołał wydusić z siebie tylko jedno zdanie.
-Ania, nie będziesz chodzić do zadnej pracy dopóki to wszystko się nie uspokoi.
Siedziałam z szeroko otwartymi ustami. Nie wierzyłam w to co słyszę… On naprawdę się o mnie martwił. Siedzielismy tak przy stole do wieczora. Gadaliśmy, wspominaliśmy stare czasu. Paweł opowiedział Mackowi o sobie o Mackiek Pawłowi. Siedziałam i patrzyłam na nich i lekko się uśmiechałam. Miałam przy sobie 2 ważne dla siebie osoby, brakowało tylko jednej –Dagi.
-wiecie co? Siedźcie tu sobie ja się źle czuję, pójdę się połozyć. Paweł przyszykuj dla Macka pokój.Bedzie u nas spał jeden dzien. A potem zobaczymy-odparłam i poszłam do sypialni
Wzięłam długa kąpiel i wskoczyłam do łózka. Trzymając się za brzuch, który pokazywał się już troszeczke gadałam do maleństwa w nim..
-widzisz kruszynko? Straciłam swoją przyjaciółkę. I wiesz co? Nigdy nie pozole na to, być gdy ty dorośniesz stracił swoją bliska osobe .Nie pozwole.
Na tych słowach skończyłam kontak z rzeczywistością. Sen pochłonął mnie znowu do południa. Zbudziłam się z wielkim bólem głowy. O 14 miał być pogrzeb Dagi. Miałam godzine na wyszykowanie się. Paweł kszatał się na dole i strasznie hałasował, ale za bardzo nie przeszkadzało mi to. Ubrałam się i zeszłam na dół. Zjadłam śniadanie i razem z Pawłem pojechaliśmy na pogrzeb. Było zimno, szaro i brzydko. Stalismy już pod kaplicą. Było niewiele osób. Ksiądz odprawił mszę, z której i tak prawie nic nie zrozumiałam. Paweł tylko troche mi tłumaczył. Przeszliśmy do grobu, który był dla niej wykopany Patrzyłam do środka i myślałam,że ona będzie tam lezała.Sama.Nie chciałam tego. Stałam zgarbiona z opuszczona głową, czułam jak łzy spływają mi po perfekcyjnie zrobionym makijażu. Spoczywała  z zamknietymi powiekami. Sinymi ustami, i zimnymi palcami. Podeszłam, wzięłam garść ziemi, podeszłam do dołu schyliłam się i rzuciłam. Wypowiedziałam ostatnie słowa.
Wiedziałam,że to usłyszy. "Kocham Cię, zawsze tak bedzie! Spoczywaj w pokoju". Zaczęłam szlochać, nie mogłam opanowac łez, spływały jedna po drugiej. Uklekłam przed dołem i płakałam, błagałam by wróciła, by nie zostawiała mnie tu samej, by nie odchodziła, by mnie przytuliła. Nie mogłam się uspokoić, czułam jej obecnośc czułam jak mnie przytula  i prosi bym nie płakała. Chciałam iśc tam do niej! Maciek mnie trzymał a ludzie zasypywali moją przyjaciółkę. Płakałam jak małe dziecko, wiłam się w zaciśnietych ramionach przyjaciela. Bolało bardzo. Odszedła na zawsze. Już nie ma Jej.
Jest tam gdzie jejlepiej. Kręciło mi sie w głowie, czułam ze brakuje mi powietrza, miałam Jej obraz przed oczyma. Czułam ze osuwam się na ziemie, ze moje nogi staja sie jak z waty. Opadłam. Siedziałam skulona przy Pawle i Macku. Wszyscy się już rozeszli pozostawiająć kwiaty na grobie mojej małej przyjaciółki. Podeszłam do grobu i położyłam się na nim. Zostawiłam swoje łzy przy niej. Maciek z Pawłem wzięli mnie pod ramiona i pomogli iść. Wsiadłam do samochodu i patrzyłam przez szybe jak wszystko przemija. Gdybym teraz miała stracić Maćka albo Pawła nie przezyłabym tego. Bałam się też o dziecko, przeciez ja nie powinnam się denerwować. Musze jutro iść na kontrolę do Renaty, żeby zobaczyła czy wszystko jest w porzadku. Dojechaliśmy do domu a przed wejściem stał…