środa, 25 kwietnia 2012

Rozdział IX


Chłopak nie mógł znaleźć sobie miejsca w domu, chodził po salonie i zastanawiał się co dzieje się z Kate. Minuty trwały dla niego jak godziny, a godziny jak wieczność. Nie chciał siedzieć w domu, nie chciał patrzeć w oczy dla Alice i Toma, bo nie wiedział co ma powiedziec, nie wiedział jak mam im to wytłumaczyć, że ich siostra pogubiła się a on nie umie jej pomóc. To wszystko stawało się dla niego coraz trudniejsze. Pomimo tego,że jest dorosłym facetem i bardzo dużo w życiu przeszedł nie wiedział za co ma się najpierw zabrać. Po paru godzinach rozmowy z rodzeństwem Rob nie dał rady wydusić z siebie ani jednego słowa więcej. Dzieciaki przyjęły to z błogim spokojem, były chyba na to przygotowane. Nie sądził,że z tak wielkim trudem przyjdzie mu o tym wszystkim opowiedzieć, przecież zawsze potrafił wszystko wyjaśniac, a teraz? Sam zagubił się w tym wszystkim. Zrobił dzieciom kolacje po czym udał się na długi spacer z muzyka. To go odprężało. Chciał być przy Kate, móc trzymac ją za rękę, móc czuwać przy niej.Chciał aby ten dzień się skończył, chciał znowu uśmiechnąć się i mówić dla Kate jak bardzo ją kocha. Ale wiedział,że to dopiero jutro. Po godzinnym spacerze udał się do domu. Dochodziła 3 nad ranem gdy Roba zbudził przeraźliwy dźwięk telefonu, i to nie jego. Wstał z szybko bijącym sercm by sprawdzic skąd dochodzi głos. PO kilku minutach gdy telefon ciagle dzwonił wyjął go z torby i zobaczył,że dzwoni Eiza. Odebrał, chociaż wiedział ze od niej nie powinien ale jakis głos podpowiadał mu co innego.
-hej maleńka, jak się czujesz?-powiedziała Eliza, nie dając dojśc do głosu chłopakowi
-eeee, sorki ale Kate nie może teraz podejść do telefonu.-powiedział sennym głosem
-uuu, czyżby zabalowała razem z Toba przystojniaku?-zagadywała z nutka ironni w głosie blondynka
-nie Twój interes.-odpowiedział Rob oschle
-ejej, wyluzuj bejbe. Chciałam tylko wiedzieć,co u Kate, bo chciałam przyjść do niej na ploteczki-powedziała, po czym zaczęła się śmiac.
-daruj sobie Eliza ok.? i zostaw ją w spokoju, duzo już jej przykrości narobiłas-rzucił chłopak po czym chciał się rozłączyć, ale Eli mówiła dalej.
-taaaaaak? Narobiłam, to żeby przypadkiem się nie ździwiła ze jeszcze większe bagno będzie miała. Możesz jej to przekazać, że jak wyjdzie ze szpitala to będzie czekała ją miła niespodzianka.hahahhaha-Nara-po czym rozłączyła się.
Rob nie wiedział o co jej chodziło. Bał się o swoją ukochana. Teraz nic jej nie grozi w szpitalu więc nie ma co się obawiać tej baby wstrętnej. Chłopak zszedł na dół aby zrobić sobie herbatę i posiedzieć w spokoju i ciszy. Chciał pomyśleć o tym wszystkim, o ich dalszym życiu. Gdy dostał sms’a na Kate numer. Sprawdził a tam widniała wiadomśc od Elizy

*Elizka-„sprawdź sobie pejsa maleńki, na pewno ucieszysz się z tego zdjęcia. Muaaach ;*** „

Chłopak patrzył na wiadomośc z przerażeniem. Szybko pobiegł na góre po laptopa i zszedł z nim na dół do salonu, gdzie było mu najlepiej. Cały w nerwach otwoacie od Elizy. rzył jej konto na facebook’u a jego oczom ukazało się zdjęcie totalnie zalanej Kate, jak całuje się z jakimś starszym od siebie może o 10 lat facetem. Patrzył na to zdjęcie osłupiały, i nie wiedział co ma mysleć. Przecież była pijana, więc nie pamieta tego-tak ją usprawiedliwiał. NO ale przecież Kate to ułożona dzewczyna, nie zalałaby się tak i potem by nie pamiętała. Dostał wiadomośc na czacie od Elizy:

E-no i co kochanie, podoba się zdjęcie? Chcesz więcej?
R-proszę Cie, zostaw nas w spokoju
E-Misiu, ja jeszcze nawet nie zaczęłam
R-Eiza, ostrzegam Cie.
E-Spotkajmy się za godzine przed domem, ok. Musze Ci coś powiedzieć. Niedługo będę.pa.

Urwała w połowie zdania i wyłączyła się. Nie wiedział, co ma robić. Czy ma wyjść, czy może jednak nie wdawac się w rozmowę z tą żmiją. No ale jak już zaczął to skończy. Siedział na schodkach przed domem, kurczowo trzymając telefon, a nóż napisze żeby wyszed po nią…W oddali usłyszał stukot obcasów, nie spodziewał się tego,że to może być Eiza. Prawie wcale jej nie znał, myślał,że to jakaś dresiara a gdy ją zobaczył, totalnie nie wiedział co ma powiedzieć. Stanęła przed nim piękna blondynka o długich włosach z perfekcyjnie zrobionym makijażem i w skąpej tunice a do tego czerwone szpile.
-No hej słonko-podeszła do niego, schyliła się przy czym idealnie było jej widać cudowny biust i pocałowała go namiętnie w usta-jak tam? Długo na mnie czekasz.
Rob nie wiedział co ma zrobić. Nawet nie wstał, był w takim szoku widząc taką zjawiskową kobietę przed sobą,ze nie wypowiedział ani jednego słowa przez dobrą chwilę.
-Eeeeeeee, Eliza?-zapytał drżącym głosem-szok, niesamowicie wyglądasz. Wejdziesz? –zaproponował i wskazał jej drzwi
-a z miłą checia, jeszcze jak tak miły chłopak zaprasza to grzech nie ksorzystac.-odpowiedziała, i z gracją przeszła obok niego biorąc go za koszulke, ciągnąc za soba. Robert był w totalnym szoku, nogi mu się trzęsły. Nawet tak się nie czuł, jak pierwszy raz spotkał się z Kate.
-napijesz się czegoś?-zapytał ciągle patrząc jej w biust
-Ej misiek, ja mam oczy wyżej-zasmiała się-a co  proponujesz? Co dobreo?
-hmmmm, mam Jacka Daniels’a albo zrobie Ci drinka.-zaproponował
-nie to ja może poprosze Jacka, nie ma problemu?-zapytała kokietując go
-jasne,że nie ma.poczekaj chwilkę i rozgość się.-powiedział chłopak po czym udał się do baryku.
Dziewczyna rozgladała się po pokoju przez chwilkę. Miała plan by umieścić w jakimś dobrym miejscu kamerkę, aby Kate mogła wszystko zobaczyc, to co miała zaplanowane Eliza.  Dziewczyna zamieściła kamerkę sprytnie na ramce od zdjęcia, tak że nie było jej wcale widac. Usiadła idealnie przed nią, by wszystko było  dobrze widac, po czym słodkim głosem zawołała Roba
-No kochanie, długo jeszcze? Jestem strasznie spragniona.
-Już ide, spokojnie.-powiedział spokojnym głosem chłopak.
Rob przyniósł dwa kieliszki, a w nich ulubiony alkohol. Popatrzył na Eize i od razu ciepło mu się zrobiło. Dziewcyzna siedziała w takiej pozycji, że jej uda pięknie prezentowały się  na ciemnej skórzanej kanapie. Chłopak usiadł obok niej delikatnie zerkając co chwila na jej uda.
-co tak mało? Mnie jeden kieliszek nie zadowoli, mamy dużo czasu i dużo spraw do przegadania kochanie, przynieś jeszcze.-poprosiła całując go w policzek.
Rob, wstał i udał się po całą butelke trunku a w tym samym czasie Eli poprawiała sobie tunikę tak,że jej piekne kształty były idealnie wydatnione.  Pili i pili, co chwila zbliżając się coraz bardziej do siebie. Rob czuł jak alkohol rozbraja go, jak różne pomysy przychodzą mu do głowy. Jednak przez jakiś czas nie dopuszczal ich do siebie, bo cały czas myślał o Kate, która lezy w szpitalu i walczy o Zycie a on tu się zabawia z jej wrogiem.
-uh jak gorąco. Nie sądzisz? –zapytała Kate słodkim głosem po czym zdjęła z siebie tunikę i została w samej czarnej bieliźnie.Dla Roba tego było już za dużo, wstał a ona go przyciągnęła do siebie i usiadła mu na kolanach
-no proszę, nie mów ze wcale o tym nie myslisz, kochanie. –zadała ptanie kokietując go w taki sposób jak nikt inny.
-Eli, proszę Cie… zejdź, jak Ty się zachow….-urwał w połowie czując na swoich ustach usta Elizy. Na początku opierał się, ale jak zrozumiał,że Eliza jest cudowną kobietą i,że przecież nic zego nie robi, dał ponieść się emocjom. Całowali się namiętnie, ich dłonie błądziły po ich ciałach raz szybciej a raz wolniej. Eli wbijała w jego plecy swoje długie paznokcie,a dla niego TOS ię podobało. Ich oddechy coraz to przyspieszały. Akcja rozwinęła się bardzo szybko, znaleźli się pół nadzy na miękkim dywanie przed kominku gdy nagle do pokoju weszła Alice. Umilkli tak żeby dziewczynka ich nie usłyszała. Ali zahaczyła o kuchnie, nie zapalając światła i znowu udała się na górę.
-Jeny, jak to dobrze,że ona nas nie zobaczyła.-powiedział Rob
-i co by zrobiła? Nic kotku.-powiedziała Eli po czym dalej zaczeła całowac chłopaka
-Nie, proszę starczy. Nie chce. Co my wyprawiamy. Ubieraj się, mieliśmy o czymś rozmawiać, coś się stało?-odpowiedział chłopak zdenerwowanym głosem po czym wstał i zaczął się ubierać.
-Hmmm, w sumie to zapomniałam, jutro wpadne to na pewno mi się przypomni.-dodała dziewczyna ubierając się.
-To co jesteś już gotowa? Odprowadzę cie do drzwi.-powiedział smutnym głosem
-Tak, już jestem gotowa. Dziękuję za miłe towarzystwo. To co, jutro o tej samej porze kochanie? No to pa.-powiedziała po czym zamknęła przed nim drzwi i udała się chwiejnym kroiem do samochodu który stał obok domu Kate.
-Chłopie, ogarnij się, co Ty wyprawiasz, masz przecież Kate….-mówił sam do siebie. Nie był świadomy tego,że Kate o wszystkim będzie wiedziała jak tylko wróci do domu. Eli miała parszywy plan aby jej zyciowa rywalka bardzo cierpiała.
Chłopak udał się do pokoju bo dochodzila już 6 nad ranem, a chciał jeszcze trochę się przespać. Położył się do łózka, i gdy już zasypiał dostał sms’a od Eizki

*Słodka Eli ;* -było mi cuownie, do jutra ;* „

Uśmiechnął się do siebie i zasnął. Obudził go jakiś dziwny dźwięk dochodzący z kuchni. Zerwał się na równe nogi i zbiegł zobaczyć co się dzieje, a tam ku jego zdziwieniu krzątała się….



No, teraz postaram się dodawać cały czas chociaż nic nie obiecuje. Przepraszam i miłego czytania ;* 


poniedziałek, 19 marca 2012

Rozdział VIII

Rob musiał zadzwonić po policję bo po paru minutach gdy Kate siedziałą wpatrzona w jeden punkt przyjechała na sygnale. Weszli do domu bo drzwi były otwarte a z wejścia było widac nastolatków siedzących na podłodze i leżącego mężczyzne, w którym policjanci rozpoznali Ojca Kate.
-Dobry wieczór.-odparł młody policjant podając dłoń dla Roba
-Jestem komisarzem w tutejszej policji, Marek Lejowicz, witam. Jak się Pani czuje Pani Kartowicz? –odparł drugi z policjantów.
Kate siedziałą i dalej patrzyła w ten sam punkt.Nie reagowała na niczyje gesty, niczyje słowa. Patrzyła bezsensownie a przez jej głowe przywijały się przeróżne mysli. Począwszy od popenienia samobójstwa po zamordowanie własnego ojca. Wiedziała,że tak dłużej być nie może, przecież w domu sa jeszcze Tom i Alice, którzy i tak mieli już swoje przezycia z ojcem. Największe miała ona, ale ich tez chciałą uchronić przed tym tyranem.
-Kate, Kate-powtarzał Robert-Kate, kochanie, proszę Cie poiedz coś-potrzasał nią chłopak
-Proszę ją zostawić, ja z nią porozmawiam-powiedział jeden z funkcjonariuszy
Mężczyzna usiadł obok dziewczyny zaś Rob i Policjant Marek poszli spisać zeznania i protokół z owego wydarzenia. Robert opisał wszystko co tu się wydarzyło, niestety nie obyło się bez pytań kim jest Robert dla Kate i dlaczego nieletnia jest sama w domu i mam pod opieką dwójke także nieletnich dzieciaków. Robert wszystko opowiedział i całe szczęście,że policjant zrozumiał,że Kate niedługo i tak kończy 18 lat.
-Kate, pozwól ze będę się tak do Ciebie zwracał-powiedział policjant który siedział obok niej i próbował coś z niej wyciągnąć.-powiedz mi, powiedz mi wszystko jak to się zaczęło.
-nie chce-powiedziałą cicho dziewczyna
-Ja Cie doskonale rozumiem,że się boisz, ale nie masz czego. Już wam nic nie grozi, Tobie i Twojemu jak przypuszczam chłopakowi.
-Pan nic nie rozumie, kompletnie nic. Ja tu nie jestem sama, mam jeszcze rodzeństwo.młodsze. Matka i ojciec to pijacy, nienawidze ich z całego serca. Nie umiem tego powiedzieć, ze to moi rodzice. Ojciec mnie bił jak byłam mała, na młodych też się wyżywał. Teraz nie wiem co się z nimi dzieje, pałętają się po tych swoich przytułkach, niech tam siedzą. Nie chce ich znać. Tylko ojciec…-przerwała by wytrzeć spływające łzy po policzku-ojciec nachodzi mnie czasami w domu. Boje się, rozumie to Pan, boje się każdego kolejnego dnia. Żyję ze świadomością,że on w każdej chwili może coś mi zrobić, albo dla Alice albo dla Toma. A tego bym nie przeżyła.-powiedziała to na jednym tchu po czym spojrzała na policjanta i zatopiła swoją twarz w dłoniach. Funkcjonariusz siedział i parzył na nią ze współczuciem
-Kate, doskonale Cie rozumiem. Zapewniam Cie,że Twój ojciec nie będzie was już nachodził. Sprawa trafi do sądu. Oboje zostaną ukarani prawnie, nie możemy tego tak zostawić, to podlega pod kodeks. Wię cnie musisz się już o nic obawiac, tylko musze Cie zasmucić.-powiedział delikatnym głosem
-Już mnie nic bardziej nie zasmuci-odpowiedziała Kate wołając Roba aby przyszedł do niej
-Sprawa trafi do sądu, za miesiąc góra dwa będziecie musieli oboje stawić się na sprawe. Wasi rodzice zostaną ukarani, i to zapewne surowo. Nie bójcie się o nic. Przez jakiś czas dostaniecie nadzór policjantów. Tak na wszelki wypadek. Ale to dopiero po 48 godzinach. –powiedział Policjant wstając i podchodząc do swojego kolegi
-Dobrze, mamy już wszystko. Dziękujemy za zeznania, odezwiemy się do was za jakis czas, a tymczasem zabieramy sprawcę i proszę zachować ostrożnośc. Dobrej nocy-powiedzial oschle komisarz Marek po czym udał się w strone wyjścia
-Pamiętaj Kate co Ci powiedziałem, wszystko będzie dobrze Ja tego dopilnuje-powiedział z wielkim zaangażowaniem w sprawę młodszy komisarz kładąc swoją dłoń naranieniu.
-Dobranoc.Dziekuje-powiedziała Kate a Rob odprowadził do bramki policjanów. Wracając zwrócił uwagę na coś co leżało na ścieżce do drzwi. Schylił się i nie wierzył własnym oczom, to list. Wiedział,że powinien pokazać go swojej ukochanej, ale nie zamierzał tego zrobić. Na odwrocie było napisane od kogo on jest. To od ojca dzieciaków. Robert wszedł do domu, chowając list do kieszeni. Kate dalej siedziałą na podłodze patrząc w ten sam punkt pustym wzrokiem.
-Kate chodz zaprowadze Cię do pokoju, musisz się przespać. Jesteś przemeczona, chodż złonko-powedział czule chłopak po czym wziął dziewczynę na rece i zaniósł ją do jej pokoju.
-Dziękuję Robert,że jesteś tu przy mnie. Nie wyobrażam sobie co by było, gdyby Cię tu nie było, gdyby Cie tu zabrakło.-powiedziała Kate cicho
-ciiii, już spokojnie. Nigdy się nie wybieram. Będę zawsze. –położył swoją ukochaną na łózku, przykrył kocem i pocałował w czoło-Śpij dobrze, ja pójde ogarnąć na dole trochę i przyjde do Ciebie.
Kate złapała go za reke i patrząc mu w oczy powiedziała jak bardzo go kocha
-Ja ciebie tez kocham,śpij maleńka-odparł, po czym zgasił lampką i przymknął drzwi.
Wychodząc z pokoju coś go tknęło aby zajrzeć do poku Toma i Alice.zapukał i nic. Zero odzewu, jeszcze raz i tak samo. Delikatnie nacisnął klamke po czym wszedł do ciemnego pokoju. Zapalił światło a jego oczom ukazała się Alic z siedzącym na łóżku Tomem. Siedzieli skuleni i wystraszeni. Robert nie wiedział co ma robić ale dał ponieść sie intuicji i wszedł do młodych by z nimi porozmawiać.
-Słuchajcie, domyślam się ze wszystko słyszeliście. Nie macie czego się obawiac, wasz ojciec zostanie ukarany, już nic wam nie grozi. A tak przy okazji to teraz będę z wami mieszkał, więc będę się wami opiekował. Kocham Kate, może wam mało o mnie opowiadała albo wcale, ale znamy się już 3 lata i jeśli zgodzicie się także i wy abym tu z wami mieszkał i opiekował się waszą siostra jak i wami będę wam bardzo wdzięczny.-powiedział spokojnym głosem, biorąc w swojadłon dłonie Alice i Toma
-Rob, bo chyab tak masz na imię-powiedziała dziewczynka-ja wiem,że Kate i Ty znacie się już długo, siostra mi opowiadała, ciesze się ze jest szczęsliwa, przynajmniej nie będzie już płakała po nocach-powiedziała to po czym przytuliła się do Roba
-stary słuchaj-odparł Tom-jak ją skrzywdzisz, ja skrzywdze Ciebie, czaisz?-zagroził chłopak
-Jasne, heheh, rozumiem Cię doskonale. A teraz zmykajcie spać a ja pójde ogarnąc na dole ten bałagan ok.? Śpijcie dobrze i widzimy się jutro.Zabieram wasza cała trójke na zakupy.-odparł młodzieniec przykrywając rodzeństwo i gasząc światło.
Robert powoli schodził po schodach nie mogąc uwierzyć w to wszystko co się tu wydarzyło, był w szoku. Wiele myśli przetaczało się przez jego głowę. Wiedział,że nie zostawi swojej ukochanej i wiedział to,że ją kocha i ze zaczyna bardzo lubić jej rodzeństwo. Po pół godzinie posprzątał bałagan po bójce po czym nalał sobie wody z cytryną i usiadł obok kominka, w którym delikatnie było widać płomyki. Wyjął z kieszeni list i drżącymi dłońmi zaczął go otwierać. Gdy wyjął kartkę w kratkę jego oczom ukazał się piekny charakter pisma. Powoli otworzył i pierwszymi słowami jakie rzuciły mu się w oczy były słowa „ Wasza mata nie zyje-to przez Ciebie gówniaro”. Gdy przeczytał te słowa zamarł, nie wiedział co ma robić, czy iśc zbudzić Kate i jej to pokazać czy spalić list. Siedział i patrzy przed siebie dokładnie w ten sam punkt co wczesniej jego dziewczyna. Ocknął się po czym postanowił udać się do pokoju Kate aby nie wzbudzić podejrzeń, że go tak długo nie ma. Wiedział tylko to,że jutro musi go przeczytać dalej list i dopiero potem zdecydować, czy dać go dla dziewczyny czy nie. Udając się do
Pokoju usłyszał cichy płacz. Domyslił się,że dochodzi on z pokoju jego ukochanej. Gdy wszedł i zapalił światło,zauważył zakrwawione prześcieradło i leżące na podłodze nożyczki także zaplamione krwią.
-Matko Boska Kate…-urwał w połowie zdania podbiegając do nastoletniej dziewczyny obejmując jej wiotkie ciało i unosząc zapłakaną głowę do góry.Kate nieprzytomnie, pustym wzrokiem popatrzyła na niego i lekko się uśmiechnęła.
-Nie dałam rady, kocham Cie.Żegnaj.-po tych słowach straciła przytomnośc
To wszystko działo się w mgnieniu oka. Robert szybko chwycił za telefon, wystukał numer pogotowania i powiadomił co się wydarzyło. Karetka miała przyjechać za 5 minut. W tym czasie próbował tamować krew która leciałą po jej nadgarstku równomiernie.
-Kate, błagam nie rób mi tego, bałagam Cie. Kate, kochanie-mówił do niej trzymając ją w objęciach-nie odchodź, błagam.-krzyczał do niej.
W tej samej chwili do pokoju weszli pielęgniarze z lekarzem, których przyprowadził Tom. Alice weszła za nimi. Rodzeństwo nie wiedziało co się wydarzyło, po co karetka. Gdy zobaczyli Kate w strugach krwi zaczęli płakać. Rob odkoczył od Kate  tym samym dając możliwość pomocy lekarzy dla jego ukochanej, podszedł do dzieciaków, obejmując ich i zasłaniając oczy
-Wszystko będzie dobrze, obiecuje.-powiedział chłopak kucając naprzeciw zapłakanych dzieciaków
Ratowanie Kate trwało dobre 15 minut po czym lekarze oznajmili,że muszą zabrać nastolatkę do szpitala, jednak cała trójka musi zostać i może przyjechać dopiero jutro. Rob zostawił rodzeństwo Kate na górze a sam poszedł odprowadzić lekarzy i Kate, która leżała nieprzytomnie na noszach do karetki. Lekarze zamknęli drzwi i odjechali na sygnale z dużą prędkościa. Robert stał i patrzył jak jego ukochana oddala się i walczy o życie.
-Kocham Cie mała—powiedział cicho udając się do domu

niedziela, 18 marca 2012

Rozdział VII

Wszystko działo się tak szybko, wszystko działo się tak pieknie. Kate zawsze chciała aby te najpiękniejsze wydarzenie w ciągu jej życia było idealne, dopięte na ostatni guzik, i właśnie tak to wyglądało. Stało się. Kate i Rob stali się jednością. Trwali po tym wszystkim co się wydarzyło w przeciągu tych paru godzin w swoich objeciach przyglądając się sobie. Dziewczyna była najszczęśliwsza dziewczyną na świecie a Rob był spełniony. Oboje tego chcieli,w iele razy o tym pisali sobie, jakby chcieli aby ich ten pierwszy raz wyglądał. I właśnie tak było. Może beż świec i róż ale w idealnej atmosferze i z wielkim uczuciem. Kate z dnia na dzien czułą coś więcej niż wczesniej, wiedziałą,że to nie jest już Przyjaźń. Lezeli tak przez chwile po czym odezwał się Rob zmieszanym głosem
-Kochanie, czy ja mogę Ci o czymś powiedzieć? Tylko proszę Cie nie przerywaj mi, to jest dla mnie bardzo trudne aby Ci o tym powiedzieć, ale musze w końcu się przełamać i Ci to powiedzieć. –odparł
-Jasne. Rob błagam Cie, nie strasz mnie. Mów ze no.-powiedziałą podniesionym tonem głosu po czym odwróciła się do niego patrząc na swego ukochanego.
-Kate, posłuchaj. Wiesz dokładnie,że Cie kocham, wiesz,że to nie jest jakies puste uczucie i wiesz dokładnie o tym,że chciałbym Ci pomagac, chciałbym być przy Tobie ciągle. Chciałbym prosić Cię o… o to…-jakał się ze strachu
-no mów,że w końcu!-krzyknęła dziewczyna
-chciałbym zamieszkać z Tobą, nie mam tu mieszkania, więc czy możemy razem mieszkać tu? U Ciebie?-zapytał po czym schował głowę w jej ramieniu
-Robert…czy Ty…
-Tak wiem, przepraszam to głupie…zapomnij o tym-powiedział młodzieniec po czym wstał z łóżka
-nie, głuptasie. Nie jest głupie! To jest…cudowne! Tak, chce z Tobą mieszkać, chce abyś Ty tu mieszkał. Chce tego! Rozumiesz! Wiesz, dokładnie jak ja tego pragnęłam. A po drugie pomożesz mi ogarnąc te bachory-powiedziała Kate ze śmiechem
-Mówisz to na serio, chcesz tego?
-Tak! Pragnę tego! Jak niczego innego bardziej!-krzyknęła Kate po czym rzuciła się w ramiona swemu facetowi
-wiesz, to skoro jest uz wszystko ustalone, to może w końcu zejdziemy na dół do dzieciaków co? Bo tak siedzimy tu, więc rusz tą swoją szanowną i złaź na dół.-zaśmiał się chłopak
-No pięknie, jak tak ma być codziennie to ja cyba Cie zatrzele.-powiedziała oburzając się
-no kochanie, wedziały gały co brały-zaśmiał się Rob biorąc Kate na ręce i znosząc po schodach
Młodzi zeszli do pokoju a tam czekał na nich olbrzymi obiad w postaci pizzy, w sumie było ich 4 wielkie pizze. Tom i Alice siedzieli na kanapie oglądając jakieś romansidło i co chwile krzycząc na siebie.
-Ej, wojsko może spokój co? Zreszta która jest godzina co? Już do siebie na góre. Zjedzone? Do łóżek dzieciaki, jutro trzeba wstać żeby przygotowywać jedzenie na święta.Ru-chy!!-krzykneła Kate na młodzież
-no eeeej, Robert, powiedz jej coś. Błagam. My nie chcemy.-skarżyła się Alice
-Powiedziała coś? Już marsz na góre-powtórzył lekkim krzyknięciem Rob
-Nosz, kurde. Jak tak ma być codziennie to ja dziękuje, narka-powiedziały jednoczesnie dzieciaki
Gdy młodzi udali się prawie posłusznie do siebie do pokoi Kate z Robem odetchnęli z ulgą,że znowu są sami, ze znów są razem. Siedzieli i wcinali ostatnie kawałki pizzy, popijając litrami soku i wgapiając się w wielki ekran telewizora w którym przeskakiwały obrazy coraz to nowszych filmów.
-Ej a może i my pójdziemy spać co?-powiedziałą Kate
-Hmmm, słonko, chce Ci się, bo mi jakoś nie. W sumie niedawno wstaliśmy więc nie powinniśmy być zmęczeni, no chyba,że wiesz po czym-zaśmiał się Rob patrząc na swoją ukochaną
-taaaaaa? Ja wcale po tym nie byłam zmęczona cwaniaku, to Ty jesteś cienki-zaśmiałą się Kate
-taka madra jesteś? To dawaj, chcesz powtórke cwaniaro?-zapytał zadziornie
-nie nie nie. Może darujmy to sobie już, wiesz, w sumie jestem baaaaaaaaaaardzo zmęczona-powiedziaą Kate ziewając
-no i co cwaniaro okropna Ty jedna? Ty jesteś cienka!-zaczął łaskotać swoją dziewczyną
-nosz kurde, spadaj. Śpisz w salonie. –powiedziałą obrażona Kate
-no a gdzie ja miałem spać młoda niby, co?-zapytał ze udziwnieniem
-No ze mną a niby gdzie indziej-opowiedziałą arogancko Kate
-jak, jak to? Z Toba? Jeeeej, misiu. Mówiłem Ci już ze tak pięknie wyglądasz dzisiaj? I w ogóle zawsze pięknie wyglądasz, kochaaaaanie. Może posprzątać co? –zaczał podlizywać się Rob
-hmmm, w sumie to czemu nie, możesz posprzątać, nie mam nic przeciwko-zaśmiałą się Kate
-a będę mógł z Toba spac?-zapytał ze smutkiem w głosie
-hmmm, nieeee wiem nie wiem, to zalezy czy dokładnie posprzątasz.-zaśmiałą się dziewczyna
-Boże, Ty nie jesteś kobietą, Ty jesteś tyranem. –powiedział Robert wstając z kanapy udając się do kuchi
-Koniec,śpisz na wycieraczce.-powiedziałą Kate smiejąc się
-No nieme pozowle na to. Ty, ty, ty…-zaciął się Rob widząc Kate która wstała i przechadzała się w pokoju w jego koszuli, która niedokładnie obejmowała jej piękne kształty.
-Wiesz Kate, ja jutro to posprzątam, dziś myślę aby iść już do pokoju.-powiedział po czym podszedł do dziewczyny obejmując ją w pasie i przyciągając do siebie.
-no ja myślałam,że nigdy nie wpadniesz na ten pomysł.-powiedziałą po czym wskoczyła mu w ramiona i udali się do pokoju.
Gdy byli już u Kate w czterech ścianach padli na łózko wyczerpani i usnęli w objęciach. Kate pare razy przewracała się z boku na bok, bo nie była przyzwyczajona,że ktoś śpi w jej ózku i nie może swobodnie zajmować całego łózka, kiedy tak zawsze robiła. Dochodziła chyba 3 nad ranem, gdy na dole rozległ się ogromny huk zbitego szkła. Rob i Kate w tym samym poderwali się na równe nogi, było słychać ich bicie serca.
-Mała, zostań tu, ja pójde sprawdzić co to było-powiedział chłopak
-no chyba Cię pogięło, nigdzie sam nie idziesz.-odparła Kate
Młodzi schodząc bardzo powoli po schodach by nie narobić większego hałasu i nie dac poznać po sobie ze ktoś schodzi bali się. Rob nie okazywał tego, ale dziewczyna to widziałą w jego oczach. Chłopak musiał wykazac ise męstwem by obronić trójkę ludzi  swoją ukochana.
Kate gdy tylko zobaczyła odwrócona sylwetkę starszego mężczyzny widziała kim ten ktoś jest. Wyrwała się dla Roba i naskoczyła krzykiem na mężczyzne.
-Jak śmiesz tu przychodzić, wynoś się stąd. Won, nie chce Cię tu, nienawidzę Cie rozumiesz. Podły draniu, wynoś się.-płakała krzycząc
Rob nie wiedział co ma robić, w pewnym momencie zauważył jak jego ukochana upada na podłoge po tym jak mężczyzna uderzył ją w policzek. Chłopak podbiegł do Kate po czym wstał i z całej siły uderzył ojca Kate z taką siła, ze ten stracił przytomnośc.Kate ocknęła się i zauważyła leżącego ojca na podłodze i siedzącego obok Roba
-czy…czy on…-dławiła się łzami
-żyje.-odparł ze złością Rob.






** Kochani, wybaczcie,że tak długo nie było wpisu ale jestem chora i troszke nie jest fajnie i wgl.w domu troche nie za kolorowow więc dlatego tak rzadko pisałam. Mam nadzieje,że mi wybaczycie ;* A.

środa, 29 lutego 2012

Rozdział VI

Kate patrzyła na piękną twarz młodzieńca stojącego przed na i napawała się tym widokiem. Jej oczom ukazał się przystojny brunet o imieniu Robert. Wgapiała się w niego jak w świety obrazek nie mogąc oderwać oczu.
-Mała, wpuścisz mnie czy mam tak stać na mrozie?-zapytał z nieziemsko pięknym uśmiechem na twarzy
Kate stała i nawet nic nie dała rady powiedzieć. Serce waliło jej jak oszalałe, nie mogła uwierzyć w to, że On stoi przed nią, że już tu jest razem z nia.
-Rob…Robert. Nie wierze,że to Ty. –powiedziała cichym glosem
Robert stał i się śmiał, patrząc jak Kate przeciera sobie oczy. W pewnym momencie wziął jej rękę i mocno uszczypnął po to aby zrozumiała,że to dzieje się naprawdę.
-Ej! Świetnie zaczynasz! Nie przeginaj i właź do tego mieszkania, ile można Cie zapraszac.-zaśmiała się Kate rzucając mu się na szyje.
 Robert wszedł do środka, rozejrzał się i delikatnie podniósł kąciki ust. Spoglądali na siebie przez chwile po czym Kate zapytała swego przyjaciela czy nie zechciałby czegoś zjeść. Robert był chłopakiem skromnym i spokojnym, chociaż bardzo żywiołowym i energicznym. Miał dwa wcielenia. Uwielbiał grecką kuchnię, dlatego Kate postanowiła zrobić coś smacznego.
-Ej. Panie niespodzianka, może byś mi pomógł co? A nie siedzisz tak przed tym Tv i gapisz się na półnagie laski biegające po jakimś wybiegu.-zaśmiała się Kate a w głosie można było wyczuć nutke ironni.
-Jasne ma królowo, bo jeszcze wyrzucisz mnie na zbity pysk-rzucił wesoło Robert po czym wstał i poszedł do kuchni. Oboje bardzo dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Po skończonej kolacji poszli do pokoju Kate i tam przegadali aż do rana. Robert coraz lepiej poznawał Kate a Kate poznawała swoją miłość. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. O rodzicach o rodzeństwie i o planach na przyszłość.
-Kate, nie możesz winić sienie za to jacy sa wasi rodzice. Alice i Tom to świetne dzieciaki, wyrosną na wspaniałych ludzi takich jak ich siostra.-tłumaczył dziewczynie
-Oj Robert dokładnie wiesz jak jest, wiele razy pisałam Ci o tym, że czasem mogłam trzymac jezyk za zębami, nie odzywać się albo po prostu nie ułatwiać rodzicom picia, myślę ze to przeze mnie stoczyli się bo nie potrafiłam z nimi rozmawiać.-powiedziała oschle Kate wpatrując się w brązowe tęczówki Roberta.
-Nawet nie waż się tak mówić. Nie masz prawa. Byłaś młoda, nie znałaś jeszcze życia. Rozumiesz? Nie miałaś prawa i nie miałaś możliwości. Kate, proszę Cie nawet tak nie myśl ze to przez Ciebie.-uspokajał ją przyjaciel
-Robert, ja wiem, że chcesz mnie pocieszyć, wesprzeć ale ja mam jeszcze rodzeństwo. Więc musze im jakoś pomóc, jakoś wspierać. Chce stworzyć im wspaniały dom, dobrą atmosferę aby nie pamiętali tak bardzo tego piekła które przechodziły. –odparła drżącym głosem
-Kate, słoneczko. Proszę Cie. Jesteś wspaniałą siostrą, wspaniałą przyjaciółką i pewnie będziesz dla jakiegoś faceta wspaniałą dziewczyną a potem zoną. Ale nie możesz brać na siebie całej odpowiedzialności, nie masz prawa. Tom i Alice niedługo będą musieli stanąć na własne nogi, przeciez wyfrunął kiedyś z gniazdka, z ciepła które Ty im dajesz. –powiedział Robert obejmując swoją przyjaciółkę i wpatrując się w jej smutną w twarz.
-wiesz co Rob. Chodź idźmy już spać ok.? Jestem zmęczona, jutro czeka nas ciężki dzień. Trzeba zrobić coś na święta i wgl. po prezenty musimy się wybrać, co Ty na to?-zapytała dziewczyna śpiącym głosem
-Jasne, z miłą chęcią. –odparł Rob całując swój obiekt westchnień w czoło, po czym przykrył ją kocem,zgasił światło i udał się do pokoju obok. Kate lezałą wpatrzona w sufit, którego i tak nie widziała bo ciemność ogarnęła jej pokój. Patrzyła w ciemną plamę i myślała jak to dalej będzie. Przecież to wszystko przytłacza ją bardziej niż myślała, chce zastąpić matkę dla Alice a ojca dl Toma. Nie jest w stanie tego wszystkiego zrobić. Stara się ale nie daje rady sama. Nie dość,że nie daje rady sama ze soba to jeszcze  ciężko jej jest z dwójką dorastających i buntujących się małych szczyli. Bała się,ze wiecznie będzie sama. Oddała się myślom i marzeniom po czym zasneła. Oddała się marzeniom sennym które otuliły ją bezpowrotnie,zaś Rob siedział na balustradzie balkonu i wpatrywał się w księzyc który stawał się coraz jaśniejszy. Wstawał ranek. Może dochodziła 7 albo było pare minut po 6. Stracił rachubę czasu spędzając go z Kate. Tak idealnie czuł się przy niej, tak wiele wnosiła do jego życia. Chciał jej powiedzieć coś bardzo waznego,coś co miał nadzieję,że ja ucieszy. Chciał jej powiedzieć, chce przeprowadza się blisko niej, że chce być przy niej, w jej życiu. Chciał prosić, by przyjęła go pod swój dach i dałą im szansę wspólnego życia. Jednak bał się, bał się odrzucenia. Mówił sam do siebie bo tak było mu łatwiej. Wolał wygadać się przestrzeni  i zapisac wszystkie myśli na karcie niż tłumić w sobie to wszystko. Zmęczony wydarzeniami całego dnia oraz nasilającym się szczęściem udał się do łóżka. Padł jak małe dziecko. Oboje oddali się marzeniom sennym. Ich ostatnią myślą było to aby jak najszybciej znowu znaleźć się obok siebie.
Dochodziła 10 gdy do pokoju Kate wbiegła Alice krzycząc coś niezrozumiałego dla zaspanej dziewczyny, która ledwo widzi na oczy.
-Boże, kotek. Weź wrzuć na luz. Jestem zęczona.-prosiła błagalnym tonem Kate
-Ale zobacz tam na dole jest wielki bukiet róż, jakiś liścik i sniadanie na stole. Kto to zostawił. Kate, czy Ty o czymś nam nie powiedziałaś-zadała pytanie Alice.
-Hmm, no w sumie nie powiedziałam wam. Teraz z nami będzie przez jakiś czas mieszkał Robert. Opowiadałam Ci o nim, dla Toma też. Więc spokojna głowa. Możesz iść go obudzić bo ja nie mam siły się ruszyć i poproś aby tu przyszedł.-poprosiła siostra
-dobraaaaa. Ale obiecaj mi,że zrobisz dziś na kolacje naleśniki z Nutellą? –poprosiła błagalnym tonem
-Obiecuję ale już zmykaj.-dodała po czym znowu zasnęła.
Obudziła się koło 15 a przy jej boku siedział Robert. Wpatrywał się w nią jak w obrazek, nie mogł oderwać od niej oczu. Nie mógł albo nie chciał.
-Boże, Rob. Wyłaź stąd, nie patrz na mnie. Jak ja wyglądał-wyskoczyła z łóżka jak z rakiety i pobiegła szybko do łazienki.Rob uśmiechnął się tylko i zachichotał.
-aaaaaaaaaaa. No nie wierze-krzykneła z przerażenia Kate-Rob chodź tu szybko-zawołała swojego przyjaciela
Rob stanął w drzwiach łazienki mając w objeciach swoją przyjaciółkę. Patrzyli sobie w oczy przez dobrą chwilę po czym Kate zrobiła pierwszy krok i zatopiła się w jego ustach. Rob odwzajemnił ten gest i cała akcja przeniosła się do pokoju dziewczyny.

środa, 15 lutego 2012

Rozdział V

Ręce Kate zaczęły się trząść, nie mogła złapać tchu i coraz szybciej oddychała. Siedziała pod drzwiami i nie mogła uwierzyć w słowa, które widniały jej przed oczyma napisane czarnym długopisem na pięknej kartce. Każda literka zdawała się jej być czymś odległym. Mysli, które błądziły po jej głowie nie dawały jej chwili na skupienie i przemyślenie tego wszystkiego c o zaraz przeczyta. Wstała z podłogi i udała się do swojego pokoju, usiadła na łózku, przykryła się wielkim pluszowym kocem, zapaliła kilka świeczek i zaczeła czytac list od faceta, którego darzy nieopisanym uczuciem.

„Czasem tak szybko się zakochujemy.
Mała! Siedze sobie przed kominkiem i słucham naszej piosenki z filmu Per Harbor. Pamiętasz jaka to? Tak, to właśnie ‘There You'll Be’. Uwielbiamy ta piosenkę, prawda? Ja na pewno, Ty z resztą też. Kurcze, ale mące. Dawno tak się nie denerwowałem jak teraz. Bo chciałbym Ci to powiedzieć prosto w oczy, już niedługo. Dosłownie jutro. TAK! Kejtuś! W końcu się spotkamy! Tyle czasu czekac, na ten dzień. Chciałbym Ci powiedzieć, ale napisze, dobrze? Bo mała, ja już od dawna to czuję i nie umiam sobie z tym poradzić. Dzień w dzień mam Cie w swoich myslach. Jak budze się jak zasypiam jak chodze po sklepach, jak jestem w kościele i jak kłóce się z ludźmi mam Ciebie w głowie. Zastanawiam się co robisz w danym momencie, czy radzisz sobie, czy czegos nie potrzebujesz, czy tęsknisz i czy Ty też czujesz to co ja czuję do Ciebie. No bo… Kurna! Ciagle widze przed oczyma Twoją twarz, Twoje oczy i ten piękny uśmiech.Czy to normalne? Kate, jesteś dla mnie kobietą z którą chciałbym mieć dzieci, założyć rodzinę i się zestarzeć. Pewnie teraz siedzisz u siebie w pokoju przy zapalonych swieczkach i to czytasz. Pewnie denerwujesz się co będzie napisane dalej, co Ci tu nabazgram. Już Ci pisze! Kocham Cie.! Od dawna. Bałem się C to wyznac,a le chyba nadszedł czas aby to zrobić. Kate, tylko Ty mnie rozumiesz a ja tylko Ciebie. Znasz mnie na wylot. Tak samo jak ja Ciebie. Te Święta mała spedzimy razem. Będzie to magiczna chwila. Także do zobaczenia jutro. Nie pisze o której bo chce zrobić Ci niespodziankę, ale wieczorem kochanie, wieczorem.
Do jutra maleńka. Twój Robert.”

Kate siedziała i własnym oczom nie wierzyła, to co własnie przeczytała. Patrzyła się przed siebie i nawet nie mrugnęła. Ockneła się z tego transu gdy poczuła w kieszonce dresowych spodni wibracje. Wyciagneła telafon a na ekraniku pojawil się nieznany numer. Otworzyła białą, migającą kopertkę a jej oczom ukazały się trzy słowa.

*”Kocham Cie! Robert.”

Patrzyła na ekranik i zaczęła płakac. Płakać ze szczęścia. Szybko zapisała go do kontaktów jako „mały głupek;*” i odpisała.

*Odpowiedz:” oho! Ciekawe skąd to się ma mój numer! Wiesz… spadaj <3 Dobranoc! Do jutra ;*”

Długo nie musiała czekac na odpowiedz. Nie minęła może minuta a już czytała od niego kolejnego sms’a, który dał jej kolejną porcję łez szczęścia.

*Mały głupek;*: „Ma  się te znajomości co maleńka? Spadać? Dobra! ;* Dobranoc słońce! Do jutra! ;*”

Usmiechnęła się tylko do ekranu i położyła się na łózku. Zaczęła się smiać i płakac na zmiane. Lezała tak dobre pół godziny po czym wstała i poszła do pokoju rodzeństwa aby pogonić ich do Łózek. Otworzyła drzwi i było ciemno. Zapaliła światło a maluchy spały już smacznie w Łózkach. Podeszła do Toma i Alice, ucałowała ich w czoło, zgasiła światło i wyszła zamykając za sobą brązowe drzwi. Udała się do łazienki, zdjęła z siebie ciuchy i weszła pod prysznic. Potrzebowała chłodnego orzeźwienia po tym wszystkim co dziś ją spotkało. Miała otworzyć jeszcze paczkę z Norwegii ale nie miała siły. Wychodząc spod prysznicu usłyszała dźwięk wiadomości.
-nosz, kto o tej porze, przecież dochodzi 3 nad ranem! Pogłupieli.-mówiła sama do siebie
Popatrzyła na telefon ale to tylko reklama z jakimiś piosenkami na telefon
-co za badziewie o tak późnej porze. –znowu powiedziałą samo do siebie
Ubrała się, założyła szlafrok, przeczesała włosy i zaplotła sobie dlugiego warkocza, który zgrabnie leżał jej na lewym ramieniu. Posmarowała jeszcze buzię kremem i wyszła z łazienki. Zeszła na dół, włączyła telewizor i trafiła akurat na jej ulubiony film-„Titanic”. Poszła do kuchni żeby zrobić sobie coś do picie gdy nagle zachciało jej się zapalić. Miała regułę, że w domu nie pali więc ubrała kurtke i wyszła na podwórko. Było jej strasznie zimno. Stała i paliła trzęsąc się z zimna. Myslała dużo o swoim rodzeństwie i rodzicach, których chciałaby mieć przy sobie, ale takich normalnych-niepijących, takich na których mogłaby polegac, tak jak niektóre dzieci na swoich rodzicach mogą. Niestety u niej zawsze było inaczej. Nigdy nie było takiej atmosfery domowej, ciepłej. Może i miała spokojne dzieciństwo ale dopiero potem zaczęło wszystko się sypac. Kate, stawała się zimna i bezuczuciową dziewczyną, olewającą wszystko. Dobrze jej z tym było. Zmieniała się przez Roberta, dla niego chciała. Patrzyła na księżyc i marzyła by wzbić się tak wysoko, chciałą być tam gdzie on się znajduje, chciałą usiąść na nim i patrzeć na Ziemię z gory. Ale to nierealne. Wyrzuciła skończonego papierosa do popielniczki , otrzepała kapcie tak bardzo włochate, że śnieg się do nich przyczepiał i weszła do domu. Zdjęła kurtkę i szybko udała się do pokoju przez TV z kubkiem gorącej herbaty i wskoczyła pod koc. POłozyła nogi na stół i delektowała się ciepłem, które spływa po jej gardle do środka. To było przyjemne uczucie po tym jak wymarzła na podwórku. Siedziała i siedziałą oglądając film, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Przerażona, przyciszyła telewizor iw kłaczyła lampkę. Serce zaczęło jej walić jak oszalałe. Zastanawiała się, kto to może być o tak późnej porze. Dziadków wykluczyła, pana Mirka też, bo stojąc na podwórku widziała jak gdzieś jej sąsiedzi wybywają. Bała się podejść do drzwi, bała się otworzyć. Wiedziała,że jeśli nie otworzy zaraz mogą zbudzić się dzieciaki i zlecieć na dół wystraszone, kto o tej porze może dobijać się do ich drzwi. Podeszła do okna w kuchni i ujrzała na podjeździe samochód. Wzięłą tłuczek do ziemniaków i poszla w stronę drzwi.
-kto tam-zapytała przerażona.
Zero odpowiedzi, cisz.
-Pytam kto tam-zapytała jeszcze raz ale po raz kolejny nie dostała odpowiedzi.
Powoli zaczeła przekręcac kluczyk w drzwiach. Delikatnie uchyliła je a jej oczom ukazała się postać, której nie mogła zidentyfikować, bo była w kapturze odwrócona do niej tyłem. Gdy ten kto odwrócił się i popatrzył na Kate, dziewczyna z przerażenia wypuściła z rąk tłuczek.
-O rajciu! Nie wierze!- krzyknęła gdy zobaczyła, kto przed nią stoi.

niedziela, 12 lutego 2012

Rozdzał IV

Minęło pare dni, po czym Tom wrócił do domu. Następnego dnia miała przyjechać do nich babcia z dziadkiem. Kate razem z rodzeństwem bardzo bała się tego spotkania, chociaż cała trójka cieszyła się na ten przyjazd. Babcia z dziadkiem to kochani ludzie, ale i tak nie rozumieją tego, co przechodzą ich wnuczęta. Kate spedzała z Mikołajem wiele dni.Mikołaj mówił jej jak bardzo mu na niej zalezy, ile dla niego znaczy, jak bardzo jest ważna. Ona jednak nie słuchała tego, myślami była gdzie indziej. Myslała ciegle o Robercie od którego nie dostawała żadnych wieści, a przeciez obiecał,że napisze do niej tuż przed świetami, a przeciez do nich tak niewiele zostało. Myślała cięgle o tym,że jeszcze do niej napisze,ze jeszcze masz czas. Usprawiedliwiała go. Jednka i tak w to nie wierzyła.

-Kate…Kate-Mikołaj siedział naprzeciwko swojej miłości i machał rękę tuż przed jej oczyma- halo, jest tam ktoś.-żartował aby rozbawić ją.

-ehem, jest jest ale powoli umiera to cos co nazywa się serem.-odezwała się cicho po czym wstała i podeszła do drzwi-wiesz,jest już późno, dziękuję,że się nami zająłeś, to dla mnie wiele znaczy, ale jest już późno, musze jeszcze przygotować coś do jedzenia na przyjazd babci i troche ogarnąc w domu.-powiedziała zmieszana

-Mała, ja Ci pomoge, tylko musisz tego chcieć.-odparł po czym złapał ją za reke.Kate patrzyła na niego szklanymi oczyma. Nagle ich głowy zaczeły się do siebie się przybliżac. Czuli,że między nimi coś jest, ale Kate nie chciała w to wierzy, dokładnie wiedziała,że przy Mikołaju czuje się wyjatkowa kobieta Nie taką aby tylko mieć, ale taką już na dłuższy okres czasu, ale przecież był Robert, ciągle o nim myślała. Ich usta były blisko siebie gdy nagle Kate ocknęła się i doskoczyła od przyjaciela.

-Mikołaj! Co my wyprawiamy, jesteśmy tylko przyjaciółmi a zobacz jak się zachowujemy-powiedziałą z żalem w głosie Kate po czym wybiegła z pokoju

-Ale Ty dla mnie nie jesteś tylko przyjaciółka, ja Cie kocham-powiedział Mikołaj sam do siebie po czym zszedł na dół i udał się w strone drzwi. Spostrzegł Kate nalewającą sobie wino, podszedł do niej i pocałował w czoło.

-Pisz jak będziesz chciała z kimś pogadać, jak będzie Ci ciężko ale po prostu będziesz chciała abym przyszedł.-powiedział i odwrócił się

-Dzięki, chyba nie będzie takiej potrzeby.Cześć.-odparła oschle po zcym wypiła szybko zawartość kieliszka.

Mikołaj poszedł a Kate siedziała w kuchni na podłodze gdy nagle dostała sma’a od babci.



*Babcia-„Wnusiu, przeprasza Cię ale nie przyjedziemy na święta. Wybacz nam, ale dziadek złamał nogę i nie mamy czym przyjechać bo Darek zabrał samochód. Mma nadzieję, że nic wam nie jest i dacie radę sobie sami. Kochamy Was. Buziaki. Pa.”



-No tak, zawsze co roku sami mamy spędzać te cholerne święta, już żygam samotnościa. Jeszcze ja jak ja ale Tom i Alice.-mówiła sama do siebie odpisała babci sms’a po czym udała się do Alice i do Toma, którzy grali na komputerze aby im powiedzieć,że znowu spedzają sami te święta. Rodzeństwo przyjęło to dobrze. Kate po poinformowaniu ich zeszła na dół by zrobić coś na kolację. Wtedy do drzwi zadzwonił dzwonek . W duchu miała nadzieję,że to listonosz przyniósł list,że w końcu będzie mogła poczuć zapach Roberta, że będzie mogła dotknąć palcem po kartce na której on wczesniej pisał. Nie myliła się. Otworzyła drzwi a w nich ukazał się listonosz.

-Dobry wieczór Kate, mam tu cos do Ciebie.-odparł z uśmiechem na twarzy

-Jejku, jak się cieszę, super, dziękuję Panu. Gdzie mam podpisac.-odparłą z wielką radością w głosie

-tutaj, i tutaj. A i jeszcze jest dla Ciebie paczka z Norwegii. Zaraz Ci ją przyniosę, poczekaj chwilke dobrze?-zapytał listonosz po czym udał się do auta.

-Jasne nie ma sprawy-odparła Kate zastanawiając się od kogo może ona być. Listonosz przyniósł paczke i wręczył dziewczynie.

-Powiedz mi Kate, niczego wam nie trzeba? Mogę jakoś pomóc? Jak przed świętami?-zapytał Pan Mirek z nutka współczucia w głosie

-No wie pan, ciężko jest wychowywac dojrzewające rodzeństwo, które co chwile się buntuje, ale mamy świetny kontakt. A jak przed świetami? Tak jak co roku, smutno i pusto ale dziękuję za troske Panie Mirku. To bardzo miłe z pan strony..-odpowiedziała i posłała listonoszowi ciepły uśmiech. –oh przepraszam, ale niestety musze lecieć bo właśnie gotuję obiad i chyba coś mi się przypala, przepraszam najmocniej no i oczywiście dziękuje za wszystko.-skłamała Kate, bo czuła ze zaraz rzuci się na Pana Mirka i zacznie płakać w jego ramie.

-Jasne Kate, nie ma sprawy. Jakby co to dzwon albo po prostu przyjdz do nas, razem z Martyna wam pomożemy. Od tego ma się przecież sąsiadów. Trzymaj się mała. Do zobaczenia.-odparł po czym odwrócił się i wszedł do samochodu

-Do widzenia .-powiedziała sama do siebie po czym zamknęła drzwi i oparłą się o nie. Powoli wzięła głęboki oddech i zaczęła otwierać zieloną kopertę, która pachniała jego perfumami. Wyjeła pieknie przyozdobiona kartkę w kratkę i zatopiła się w pierwszym zdaniu po czym zsunęła się na podłogę i zaczęłam płakac.

-Nie wierzę w to, no po prostu nie wierze-mówiła sama do siebie dławiąc się łzami


środa, 8 lutego 2012

Zapraszam moje kochane!

Dziewczyny! chciałabym Wam polecić świetnego bloga! Basia jest rewelacyjna! Ma świetne pomysły i wgl. To jej blog, ząłożyła go niedawno i pomóżmy jej go rozkręcić, aby ktos docenił jej prace ;** :** Zapraszam i polecam!  A historia, która opisuje jest wciągająca ;* Wasza Przeterminowana Uczuciammi <3
 http://figlarnakotka.blogspot.com/  


 <3 ;**