środa, 29 lutego 2012

Rozdział VI

Kate patrzyła na piękną twarz młodzieńca stojącego przed na i napawała się tym widokiem. Jej oczom ukazał się przystojny brunet o imieniu Robert. Wgapiała się w niego jak w świety obrazek nie mogąc oderwać oczu.
-Mała, wpuścisz mnie czy mam tak stać na mrozie?-zapytał z nieziemsko pięknym uśmiechem na twarzy
Kate stała i nawet nic nie dała rady powiedzieć. Serce waliło jej jak oszalałe, nie mogła uwierzyć w to, że On stoi przed nią, że już tu jest razem z nia.
-Rob…Robert. Nie wierze,że to Ty. –powiedziała cichym glosem
Robert stał i się śmiał, patrząc jak Kate przeciera sobie oczy. W pewnym momencie wziął jej rękę i mocno uszczypnął po to aby zrozumiała,że to dzieje się naprawdę.
-Ej! Świetnie zaczynasz! Nie przeginaj i właź do tego mieszkania, ile można Cie zapraszac.-zaśmiała się Kate rzucając mu się na szyje.
 Robert wszedł do środka, rozejrzał się i delikatnie podniósł kąciki ust. Spoglądali na siebie przez chwile po czym Kate zapytała swego przyjaciela czy nie zechciałby czegoś zjeść. Robert był chłopakiem skromnym i spokojnym, chociaż bardzo żywiołowym i energicznym. Miał dwa wcielenia. Uwielbiał grecką kuchnię, dlatego Kate postanowiła zrobić coś smacznego.
-Ej. Panie niespodzianka, może byś mi pomógł co? A nie siedzisz tak przed tym Tv i gapisz się na półnagie laski biegające po jakimś wybiegu.-zaśmiała się Kate a w głosie można było wyczuć nutke ironni.
-Jasne ma królowo, bo jeszcze wyrzucisz mnie na zbity pysk-rzucił wesoło Robert po czym wstał i poszedł do kuchni. Oboje bardzo dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Po skończonej kolacji poszli do pokoju Kate i tam przegadali aż do rana. Robert coraz lepiej poznawał Kate a Kate poznawała swoją miłość. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. O rodzicach o rodzeństwie i o planach na przyszłość.
-Kate, nie możesz winić sienie za to jacy sa wasi rodzice. Alice i Tom to świetne dzieciaki, wyrosną na wspaniałych ludzi takich jak ich siostra.-tłumaczył dziewczynie
-Oj Robert dokładnie wiesz jak jest, wiele razy pisałam Ci o tym, że czasem mogłam trzymac jezyk za zębami, nie odzywać się albo po prostu nie ułatwiać rodzicom picia, myślę ze to przeze mnie stoczyli się bo nie potrafiłam z nimi rozmawiać.-powiedziała oschle Kate wpatrując się w brązowe tęczówki Roberta.
-Nawet nie waż się tak mówić. Nie masz prawa. Byłaś młoda, nie znałaś jeszcze życia. Rozumiesz? Nie miałaś prawa i nie miałaś możliwości. Kate, proszę Cie nawet tak nie myśl ze to przez Ciebie.-uspokajał ją przyjaciel
-Robert, ja wiem, że chcesz mnie pocieszyć, wesprzeć ale ja mam jeszcze rodzeństwo. Więc musze im jakoś pomóc, jakoś wspierać. Chce stworzyć im wspaniały dom, dobrą atmosferę aby nie pamiętali tak bardzo tego piekła które przechodziły. –odparła drżącym głosem
-Kate, słoneczko. Proszę Cie. Jesteś wspaniałą siostrą, wspaniałą przyjaciółką i pewnie będziesz dla jakiegoś faceta wspaniałą dziewczyną a potem zoną. Ale nie możesz brać na siebie całej odpowiedzialności, nie masz prawa. Tom i Alice niedługo będą musieli stanąć na własne nogi, przeciez wyfrunął kiedyś z gniazdka, z ciepła które Ty im dajesz. –powiedział Robert obejmując swoją przyjaciółkę i wpatrując się w jej smutną w twarz.
-wiesz co Rob. Chodź idźmy już spać ok.? Jestem zmęczona, jutro czeka nas ciężki dzień. Trzeba zrobić coś na święta i wgl. po prezenty musimy się wybrać, co Ty na to?-zapytała dziewczyna śpiącym głosem
-Jasne, z miłą chęcią. –odparł Rob całując swój obiekt westchnień w czoło, po czym przykrył ją kocem,zgasił światło i udał się do pokoju obok. Kate lezałą wpatrzona w sufit, którego i tak nie widziała bo ciemność ogarnęła jej pokój. Patrzyła w ciemną plamę i myślała jak to dalej będzie. Przecież to wszystko przytłacza ją bardziej niż myślała, chce zastąpić matkę dla Alice a ojca dl Toma. Nie jest w stanie tego wszystkiego zrobić. Stara się ale nie daje rady sama. Nie dość,że nie daje rady sama ze soba to jeszcze  ciężko jej jest z dwójką dorastających i buntujących się małych szczyli. Bała się,ze wiecznie będzie sama. Oddała się myślom i marzeniom po czym zasneła. Oddała się marzeniom sennym które otuliły ją bezpowrotnie,zaś Rob siedział na balustradzie balkonu i wpatrywał się w księzyc który stawał się coraz jaśniejszy. Wstawał ranek. Może dochodziła 7 albo było pare minut po 6. Stracił rachubę czasu spędzając go z Kate. Tak idealnie czuł się przy niej, tak wiele wnosiła do jego życia. Chciał jej powiedzieć coś bardzo waznego,coś co miał nadzieję,że ja ucieszy. Chciał jej powiedzieć, chce przeprowadza się blisko niej, że chce być przy niej, w jej życiu. Chciał prosić, by przyjęła go pod swój dach i dałą im szansę wspólnego życia. Jednak bał się, bał się odrzucenia. Mówił sam do siebie bo tak było mu łatwiej. Wolał wygadać się przestrzeni  i zapisac wszystkie myśli na karcie niż tłumić w sobie to wszystko. Zmęczony wydarzeniami całego dnia oraz nasilającym się szczęściem udał się do łóżka. Padł jak małe dziecko. Oboje oddali się marzeniom sennym. Ich ostatnią myślą było to aby jak najszybciej znowu znaleźć się obok siebie.
Dochodziła 10 gdy do pokoju Kate wbiegła Alice krzycząc coś niezrozumiałego dla zaspanej dziewczyny, która ledwo widzi na oczy.
-Boże, kotek. Weź wrzuć na luz. Jestem zęczona.-prosiła błagalnym tonem Kate
-Ale zobacz tam na dole jest wielki bukiet róż, jakiś liścik i sniadanie na stole. Kto to zostawił. Kate, czy Ty o czymś nam nie powiedziałaś-zadała pytanie Alice.
-Hmm, no w sumie nie powiedziałam wam. Teraz z nami będzie przez jakiś czas mieszkał Robert. Opowiadałam Ci o nim, dla Toma też. Więc spokojna głowa. Możesz iść go obudzić bo ja nie mam siły się ruszyć i poproś aby tu przyszedł.-poprosiła siostra
-dobraaaaa. Ale obiecaj mi,że zrobisz dziś na kolacje naleśniki z Nutellą? –poprosiła błagalnym tonem
-Obiecuję ale już zmykaj.-dodała po czym znowu zasnęła.
Obudziła się koło 15 a przy jej boku siedział Robert. Wpatrywał się w nią jak w obrazek, nie mogł oderwać od niej oczu. Nie mógł albo nie chciał.
-Boże, Rob. Wyłaź stąd, nie patrz na mnie. Jak ja wyglądał-wyskoczyła z łóżka jak z rakiety i pobiegła szybko do łazienki.Rob uśmiechnął się tylko i zachichotał.
-aaaaaaaaaaa. No nie wierze-krzykneła z przerażenia Kate-Rob chodź tu szybko-zawołała swojego przyjaciela
Rob stanął w drzwiach łazienki mając w objeciach swoją przyjaciółkę. Patrzyli sobie w oczy przez dobrą chwilę po czym Kate zrobiła pierwszy krok i zatopiła się w jego ustach. Rob odwzajemnił ten gest i cała akcja przeniosła się do pokoju dziewczyny.

środa, 15 lutego 2012

Rozdział V

Ręce Kate zaczęły się trząść, nie mogła złapać tchu i coraz szybciej oddychała. Siedziała pod drzwiami i nie mogła uwierzyć w słowa, które widniały jej przed oczyma napisane czarnym długopisem na pięknej kartce. Każda literka zdawała się jej być czymś odległym. Mysli, które błądziły po jej głowie nie dawały jej chwili na skupienie i przemyślenie tego wszystkiego c o zaraz przeczyta. Wstała z podłogi i udała się do swojego pokoju, usiadła na łózku, przykryła się wielkim pluszowym kocem, zapaliła kilka świeczek i zaczeła czytac list od faceta, którego darzy nieopisanym uczuciem.

„Czasem tak szybko się zakochujemy.
Mała! Siedze sobie przed kominkiem i słucham naszej piosenki z filmu Per Harbor. Pamiętasz jaka to? Tak, to właśnie ‘There You'll Be’. Uwielbiamy ta piosenkę, prawda? Ja na pewno, Ty z resztą też. Kurcze, ale mące. Dawno tak się nie denerwowałem jak teraz. Bo chciałbym Ci to powiedzieć prosto w oczy, już niedługo. Dosłownie jutro. TAK! Kejtuś! W końcu się spotkamy! Tyle czasu czekac, na ten dzień. Chciałbym Ci powiedzieć, ale napisze, dobrze? Bo mała, ja już od dawna to czuję i nie umiam sobie z tym poradzić. Dzień w dzień mam Cie w swoich myslach. Jak budze się jak zasypiam jak chodze po sklepach, jak jestem w kościele i jak kłóce się z ludźmi mam Ciebie w głowie. Zastanawiam się co robisz w danym momencie, czy radzisz sobie, czy czegos nie potrzebujesz, czy tęsknisz i czy Ty też czujesz to co ja czuję do Ciebie. No bo… Kurna! Ciagle widze przed oczyma Twoją twarz, Twoje oczy i ten piękny uśmiech.Czy to normalne? Kate, jesteś dla mnie kobietą z którą chciałbym mieć dzieci, założyć rodzinę i się zestarzeć. Pewnie teraz siedzisz u siebie w pokoju przy zapalonych swieczkach i to czytasz. Pewnie denerwujesz się co będzie napisane dalej, co Ci tu nabazgram. Już Ci pisze! Kocham Cie.! Od dawna. Bałem się C to wyznac,a le chyba nadszedł czas aby to zrobić. Kate, tylko Ty mnie rozumiesz a ja tylko Ciebie. Znasz mnie na wylot. Tak samo jak ja Ciebie. Te Święta mała spedzimy razem. Będzie to magiczna chwila. Także do zobaczenia jutro. Nie pisze o której bo chce zrobić Ci niespodziankę, ale wieczorem kochanie, wieczorem.
Do jutra maleńka. Twój Robert.”

Kate siedziała i własnym oczom nie wierzyła, to co własnie przeczytała. Patrzyła się przed siebie i nawet nie mrugnęła. Ockneła się z tego transu gdy poczuła w kieszonce dresowych spodni wibracje. Wyciagneła telafon a na ekraniku pojawil się nieznany numer. Otworzyła białą, migającą kopertkę a jej oczom ukazały się trzy słowa.

*”Kocham Cie! Robert.”

Patrzyła na ekranik i zaczęła płakac. Płakać ze szczęścia. Szybko zapisała go do kontaktów jako „mały głupek;*” i odpisała.

*Odpowiedz:” oho! Ciekawe skąd to się ma mój numer! Wiesz… spadaj <3 Dobranoc! Do jutra ;*”

Długo nie musiała czekac na odpowiedz. Nie minęła może minuta a już czytała od niego kolejnego sms’a, który dał jej kolejną porcję łez szczęścia.

*Mały głupek;*: „Ma  się te znajomości co maleńka? Spadać? Dobra! ;* Dobranoc słońce! Do jutra! ;*”

Usmiechnęła się tylko do ekranu i położyła się na łózku. Zaczęła się smiać i płakac na zmiane. Lezała tak dobre pół godziny po czym wstała i poszła do pokoju rodzeństwa aby pogonić ich do Łózek. Otworzyła drzwi i było ciemno. Zapaliła światło a maluchy spały już smacznie w Łózkach. Podeszła do Toma i Alice, ucałowała ich w czoło, zgasiła światło i wyszła zamykając za sobą brązowe drzwi. Udała się do łazienki, zdjęła z siebie ciuchy i weszła pod prysznic. Potrzebowała chłodnego orzeźwienia po tym wszystkim co dziś ją spotkało. Miała otworzyć jeszcze paczkę z Norwegii ale nie miała siły. Wychodząc spod prysznicu usłyszała dźwięk wiadomości.
-nosz, kto o tej porze, przecież dochodzi 3 nad ranem! Pogłupieli.-mówiła sama do siebie
Popatrzyła na telefon ale to tylko reklama z jakimiś piosenkami na telefon
-co za badziewie o tak późnej porze. –znowu powiedziałą samo do siebie
Ubrała się, założyła szlafrok, przeczesała włosy i zaplotła sobie dlugiego warkocza, który zgrabnie leżał jej na lewym ramieniu. Posmarowała jeszcze buzię kremem i wyszła z łazienki. Zeszła na dół, włączyła telewizor i trafiła akurat na jej ulubiony film-„Titanic”. Poszła do kuchni żeby zrobić sobie coś do picie gdy nagle zachciało jej się zapalić. Miała regułę, że w domu nie pali więc ubrała kurtke i wyszła na podwórko. Było jej strasznie zimno. Stała i paliła trzęsąc się z zimna. Myslała dużo o swoim rodzeństwie i rodzicach, których chciałaby mieć przy sobie, ale takich normalnych-niepijących, takich na których mogłaby polegac, tak jak niektóre dzieci na swoich rodzicach mogą. Niestety u niej zawsze było inaczej. Nigdy nie było takiej atmosfery domowej, ciepłej. Może i miała spokojne dzieciństwo ale dopiero potem zaczęło wszystko się sypac. Kate, stawała się zimna i bezuczuciową dziewczyną, olewającą wszystko. Dobrze jej z tym było. Zmieniała się przez Roberta, dla niego chciała. Patrzyła na księżyc i marzyła by wzbić się tak wysoko, chciałą być tam gdzie on się znajduje, chciałą usiąść na nim i patrzeć na Ziemię z gory. Ale to nierealne. Wyrzuciła skończonego papierosa do popielniczki , otrzepała kapcie tak bardzo włochate, że śnieg się do nich przyczepiał i weszła do domu. Zdjęła kurtkę i szybko udała się do pokoju przez TV z kubkiem gorącej herbaty i wskoczyła pod koc. POłozyła nogi na stół i delektowała się ciepłem, które spływa po jej gardle do środka. To było przyjemne uczucie po tym jak wymarzła na podwórku. Siedziała i siedziałą oglądając film, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Przerażona, przyciszyła telewizor iw kłaczyła lampkę. Serce zaczęło jej walić jak oszalałe. Zastanawiała się, kto to może być o tak późnej porze. Dziadków wykluczyła, pana Mirka też, bo stojąc na podwórku widziała jak gdzieś jej sąsiedzi wybywają. Bała się podejść do drzwi, bała się otworzyć. Wiedziała,że jeśli nie otworzy zaraz mogą zbudzić się dzieciaki i zlecieć na dół wystraszone, kto o tej porze może dobijać się do ich drzwi. Podeszła do okna w kuchni i ujrzała na podjeździe samochód. Wzięłą tłuczek do ziemniaków i poszla w stronę drzwi.
-kto tam-zapytała przerażona.
Zero odpowiedzi, cisz.
-Pytam kto tam-zapytała jeszcze raz ale po raz kolejny nie dostała odpowiedzi.
Powoli zaczeła przekręcac kluczyk w drzwiach. Delikatnie uchyliła je a jej oczom ukazała się postać, której nie mogła zidentyfikować, bo była w kapturze odwrócona do niej tyłem. Gdy ten kto odwrócił się i popatrzył na Kate, dziewczyna z przerażenia wypuściła z rąk tłuczek.
-O rajciu! Nie wierze!- krzyknęła gdy zobaczyła, kto przed nią stoi.

niedziela, 12 lutego 2012

Rozdzał IV

Minęło pare dni, po czym Tom wrócił do domu. Następnego dnia miała przyjechać do nich babcia z dziadkiem. Kate razem z rodzeństwem bardzo bała się tego spotkania, chociaż cała trójka cieszyła się na ten przyjazd. Babcia z dziadkiem to kochani ludzie, ale i tak nie rozumieją tego, co przechodzą ich wnuczęta. Kate spedzała z Mikołajem wiele dni.Mikołaj mówił jej jak bardzo mu na niej zalezy, ile dla niego znaczy, jak bardzo jest ważna. Ona jednak nie słuchała tego, myślami była gdzie indziej. Myslała ciegle o Robercie od którego nie dostawała żadnych wieści, a przeciez obiecał,że napisze do niej tuż przed świetami, a przeciez do nich tak niewiele zostało. Myślała cięgle o tym,że jeszcze do niej napisze,ze jeszcze masz czas. Usprawiedliwiała go. Jednka i tak w to nie wierzyła.

-Kate…Kate-Mikołaj siedział naprzeciwko swojej miłości i machał rękę tuż przed jej oczyma- halo, jest tam ktoś.-żartował aby rozbawić ją.

-ehem, jest jest ale powoli umiera to cos co nazywa się serem.-odezwała się cicho po czym wstała i podeszła do drzwi-wiesz,jest już późno, dziękuję,że się nami zająłeś, to dla mnie wiele znaczy, ale jest już późno, musze jeszcze przygotować coś do jedzenia na przyjazd babci i troche ogarnąc w domu.-powiedziała zmieszana

-Mała, ja Ci pomoge, tylko musisz tego chcieć.-odparł po czym złapał ją za reke.Kate patrzyła na niego szklanymi oczyma. Nagle ich głowy zaczeły się do siebie się przybliżac. Czuli,że między nimi coś jest, ale Kate nie chciała w to wierzy, dokładnie wiedziała,że przy Mikołaju czuje się wyjatkowa kobieta Nie taką aby tylko mieć, ale taką już na dłuższy okres czasu, ale przecież był Robert, ciągle o nim myślała. Ich usta były blisko siebie gdy nagle Kate ocknęła się i doskoczyła od przyjaciela.

-Mikołaj! Co my wyprawiamy, jesteśmy tylko przyjaciółmi a zobacz jak się zachowujemy-powiedziałą z żalem w głosie Kate po czym wybiegła z pokoju

-Ale Ty dla mnie nie jesteś tylko przyjaciółka, ja Cie kocham-powiedział Mikołaj sam do siebie po czym zszedł na dół i udał się w strone drzwi. Spostrzegł Kate nalewającą sobie wino, podszedł do niej i pocałował w czoło.

-Pisz jak będziesz chciała z kimś pogadać, jak będzie Ci ciężko ale po prostu będziesz chciała abym przyszedł.-powiedział i odwrócił się

-Dzięki, chyba nie będzie takiej potrzeby.Cześć.-odparła oschle po zcym wypiła szybko zawartość kieliszka.

Mikołaj poszedł a Kate siedziała w kuchni na podłodze gdy nagle dostała sma’a od babci.



*Babcia-„Wnusiu, przeprasza Cię ale nie przyjedziemy na święta. Wybacz nam, ale dziadek złamał nogę i nie mamy czym przyjechać bo Darek zabrał samochód. Mma nadzieję, że nic wam nie jest i dacie radę sobie sami. Kochamy Was. Buziaki. Pa.”



-No tak, zawsze co roku sami mamy spędzać te cholerne święta, już żygam samotnościa. Jeszcze ja jak ja ale Tom i Alice.-mówiła sama do siebie odpisała babci sms’a po czym udała się do Alice i do Toma, którzy grali na komputerze aby im powiedzieć,że znowu spedzają sami te święta. Rodzeństwo przyjęło to dobrze. Kate po poinformowaniu ich zeszła na dół by zrobić coś na kolację. Wtedy do drzwi zadzwonił dzwonek . W duchu miała nadzieję,że to listonosz przyniósł list,że w końcu będzie mogła poczuć zapach Roberta, że będzie mogła dotknąć palcem po kartce na której on wczesniej pisał. Nie myliła się. Otworzyła drzwi a w nich ukazał się listonosz.

-Dobry wieczór Kate, mam tu cos do Ciebie.-odparł z uśmiechem na twarzy

-Jejku, jak się cieszę, super, dziękuję Panu. Gdzie mam podpisac.-odparłą z wielką radością w głosie

-tutaj, i tutaj. A i jeszcze jest dla Ciebie paczka z Norwegii. Zaraz Ci ją przyniosę, poczekaj chwilke dobrze?-zapytał listonosz po czym udał się do auta.

-Jasne nie ma sprawy-odparła Kate zastanawiając się od kogo może ona być. Listonosz przyniósł paczke i wręczył dziewczynie.

-Powiedz mi Kate, niczego wam nie trzeba? Mogę jakoś pomóc? Jak przed świętami?-zapytał Pan Mirek z nutka współczucia w głosie

-No wie pan, ciężko jest wychowywac dojrzewające rodzeństwo, które co chwile się buntuje, ale mamy świetny kontakt. A jak przed świetami? Tak jak co roku, smutno i pusto ale dziękuję za troske Panie Mirku. To bardzo miłe z pan strony..-odpowiedziała i posłała listonoszowi ciepły uśmiech. –oh przepraszam, ale niestety musze lecieć bo właśnie gotuję obiad i chyba coś mi się przypala, przepraszam najmocniej no i oczywiście dziękuje za wszystko.-skłamała Kate, bo czuła ze zaraz rzuci się na Pana Mirka i zacznie płakać w jego ramie.

-Jasne Kate, nie ma sprawy. Jakby co to dzwon albo po prostu przyjdz do nas, razem z Martyna wam pomożemy. Od tego ma się przecież sąsiadów. Trzymaj się mała. Do zobaczenia.-odparł po czym odwrócił się i wszedł do samochodu

-Do widzenia .-powiedziała sama do siebie po czym zamknęła drzwi i oparłą się o nie. Powoli wzięła głęboki oddech i zaczęła otwierać zieloną kopertę, która pachniała jego perfumami. Wyjeła pieknie przyozdobiona kartkę w kratkę i zatopiła się w pierwszym zdaniu po czym zsunęła się na podłogę i zaczęłam płakac.

-Nie wierzę w to, no po prostu nie wierze-mówiła sama do siebie dławiąc się łzami


środa, 8 lutego 2012

Zapraszam moje kochane!

Dziewczyny! chciałabym Wam polecić świetnego bloga! Basia jest rewelacyjna! Ma świetne pomysły i wgl. To jej blog, ząłożyła go niedawno i pomóżmy jej go rozkręcić, aby ktos docenił jej prace ;** :** Zapraszam i polecam!  A historia, która opisuje jest wciągająca ;* Wasza Przeterminowana Uczuciammi <3
 http://figlarnakotka.blogspot.com/  


 <3 ;**

piątek, 3 lutego 2012

Rozdział III

Siedzieli tak na lekcji ukrywając swoje twarze. Gdy nauczycielka spoglądała na Kate, ta chowała twarz w zeszycie. Nie chciała aby wredna pani od matematyki zaczęła coś znowu gadac, ze jest sierota i sama wychowuje rodzeństwo. To krzywdziło Kate, a w nikim nigdy wtedy nie miała oparcia. Bolało ja to,że zawsze była sama,ze miała tylko Roberta i po części Mikołaja. Chociaż do niego nie chciała za bardzo się zbliżać, bo bała się ze się w niej zakocha a tego nie chciała, ona czekała na Roberta. Gdy lekcje się skończyły, Kate wyszła ze szkoły i szybkim krokiem udała się w kierunku poczty, która znajdowała się 10 minut od jej domu. Włożyła w uszy słuchawki i pogrążyła się w słowach PIH’a. Tylko on potrafił odzwierciedlić to co czuje i to co przeżywa. Zla szybkim krokiem bo chciała jak najszybciej wrzucić list do Roberta. Poczuła wibracje telefonu, wyjmując go spostrzegła na ekranie „Mikołaj ;) „ i odrzuciła połączenie. Mikołaj dzwonił tak jeszcze pare raz aż napisał jej sms’a.

 Mikołaj ;)-„Mała, nie wiem czemu nie chcesz odebrać, ale chyba powinnaś wiedzieć, że pod Twoim domem stoi radiowóz policji. Chciałem wpaść do Ciebie i pogadac na powaznie ale zauważyłem ten radiowóz. Jesteś w domu? Odpisz proszę.”

Kate nie wierzyła w to co widzi. Serce zaczęło jej szybciej bic i ręce zaczęły się pocić. Nie wiedziała co odpisac wiec wystukała jego numer i dzwoniąc do niego przygryzała wargę w oczekiwaniu aż odbierze
-Mikołaj, jak to radiowóz? Co się stało.! Boże!-wykrzyknęła
-Mała, uspokój się, gdzie TY w takim razie jesteś co? Bo jak nie w domu to gdzie?
-Jestem przy poczcie, już ide do domu, proszę czekaj tam na mnie.-odezwała się błagalnym tonem
-Kate, a co to za samochód taki czerwony przed garażem stoi? To nie przypadkiem Twojego ojca? – odezwał się mikołaj przestraszonym głosem
-No żesz kurna, proszę nie. Zaraz będę, czekaj na mnie. –mowiąc to rozłączyła się i biegła co ił w nogach. Potykała się co chwilę ale nie dawałą za wygraną, musiała jak najszybciej znaleźć się blisko rodzeństwa i dowiedzieć się co robi tam policja. Zbliżając się do domu dostała kolejnego sms’a

Alice ;*” –„ Kate błagam nie przychodź do domu, tata…”

Po przeczytaniu tego sms’ Kate stanęła jak wryta w parku, nieopodal domu i zaczęła płakac. Ludzie, którzy przechodzili obok niej nie zwracali na nią uwagi-jak zwykle, przywykła do takiego traktowania. Wystraszyła się tą wiadomością, chciała zadzwonić ale nie mogła bo ciągle włączała się sekretarka. Teraz bała się jeszcze bardziej. Miała już niedaleko domu gdy serce przyspieszyło i Walio dwa razy mocniej.Spostrzegła Mikołaja, wzięła go za rękę i pociągnęła za sobą nic nie mówiąć. Popatrzyła na samochód ojca i weszła szybkim krokiem do domu ciągnąc za sobą Mikołaja. Gdy weszła do salonu, nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Na podłodze leżał jej brat, obok siostra a na fotelu siedział ojciec z krwawiącą pięścią. Policjanci zbierali coś z podłogi i wrzucali to do torebeczek i coś zapisywali. Kate puściła Mikołaja i rzuciła ise na ojca.
-Po co tu wracałeś? Co mu zrobiłeś, zabije Cie, rozumiesz.-wykrzykiwała mu w oczy bijąc po twarzy pięściami
Policjanci i Mikołaj podbiegli do Kate aby ją oddzielić od ojca. Tom leżał na podłodze nieprzytomny z rozbitą głową. Mikołaj i Kate podeszła do nich spokojnie po tym gdy policjanci wyprowadzili mężczyznę do radiowozu.
-Braciszku, braciszku. Tom! Cholera jasna! Co z Tobą jest, obudź się. –wykrzykiwałą cichym głosem
-Kate, nic nie zrobisz. On… On się nie ocknie teraz, karetka zaraz bedzie…-powiedziała Alice, która trzymała go za rękę.
-Co ? Co on mu zrobił, co ten dran zrobił dla mojego małe braciszka.!-wstała i rzuciła się do w kierunku radiowozu. Za nia pobiegł Mikołaj, który w ostatniej chwili złapał ją by nie zrobiła krzywdy dla mężczyzny który stał przy wozie.
-nienawidzę Cie, rozumiesz. Nienawidzę!-wykrzykiwała w jego kierunku
-Maleńka, to jeszcze nie koniec.-zagroził jej ojciec
-Masz czelność jeszcze sie do niej odzywać draniu?-wtrącił się Mikołaj, który już nie wytrzymał i podszedł zostawiając Kate do jej ojca i z całej siły przywalił mu pięścią w skroń.
-Mikołaj, uspokój się! Rozumiesz! To nie jest Twoja sprawa!-Kate z wielkim żalem odezwałą się do niego po czym podeszła do policjantów i poprosiła by zabrali jej ojca stąd.
Mikołaj stał i pocierał zranioną pięść i patrzył na Kate, która siedziałą na schodkach i płakała. Przy Tomie siedziała Alice,która tak samo jak Kate bała się o swego brata. PO chwili przed ich dom podjechała karetka, wyszło z niej dwóch pielęgniarzy i lekarz. Przebadali Toma i zabrali go na noszach do karetki. Kate porozmawiała z lekarzem, dowiedziała się ze z Tomem wszystko jest dobrze, tylko jest teraz nieprzytomny z powodu mocnego uderzenia w głowę. Sanitariusze wyszli z domu i odjechali na sygnale z jej bratem. Kate chciała jechać za nimi do szpitala ale Mikołaj nie pozwolił. Cała trójka została w domu oczekujc na telefon babci, która została powiadomiona o całym zajściu. Wycieńczone od płaczu dziewczyny położyły się w salonie i zasnęły. Kate lezała na kolanach Mikołaja a Alice zasnęła w fotelu. Tego było już dla nich za dużo. Dwie drobne kobiety =, które musiały ogarnąc cały ten burdel zdecydowanie potrzebowały męskiej pomocy, teraz gdy nie ma przy nich Toma. Leżeli tak we trójkę gdy nagle zawibrował telefon Kate. Mikołaj spoglądał na nią czy przypadkiem się nie obudziła po czym wziął do reki telefon i odczytał wiadomość.

*Elizka-„Co tatusia zabrali? Patologia dziecinko! Będziesz taka sama!”

Mikołaj czytając to wkurzył się po czym odpisał ze swojego telefonu.

*Odpowiedź-„Zostaw ją w spokoju Eli. Nic Ci nie zrobiła, więc odpuść sobie bo inaczej będziemy gadac.Mikołaj”

Dlugo nie musiał czekac na odpowiedz, która wyprowadziła go całkowicie z równowagi.

*Eli-„Jak to nic mi nie zrobiła! Zabrała mi Ciebie Mikołaj! Nie rozumiesz? Kocham Cie!”

Chłopak nie wiedział co ma odpisać , po czym wyłączył oba talefony, podniósł delikatnie głowe Kate i położył się obok małego ciała swojej przyjaciółki. Czuwał przy nich całą noc gdy rano po przebudzeniu spostrzegł ze Kate nie ma w pokoju, zaczał szukac ją po całym domu. Znalazł ją w łazience cała zapłakaną. Podszedł do niej, objął delikatnie i pocałował w czoło.
-Mikołaj, ja już nie wytrzymuje. Nie ogarniam sama.-powiedziała po cichu wtulając się w niego
-nie jesteś sama, masz mnie. Oboje możemy przejść wiele-odpowiedział przyciskając ja mocniej do siebie.