środa, 29 lutego 2012

Rozdział VI

Kate patrzyła na piękną twarz młodzieńca stojącego przed na i napawała się tym widokiem. Jej oczom ukazał się przystojny brunet o imieniu Robert. Wgapiała się w niego jak w świety obrazek nie mogąc oderwać oczu.
-Mała, wpuścisz mnie czy mam tak stać na mrozie?-zapytał z nieziemsko pięknym uśmiechem na twarzy
Kate stała i nawet nic nie dała rady powiedzieć. Serce waliło jej jak oszalałe, nie mogła uwierzyć w to, że On stoi przed nią, że już tu jest razem z nia.
-Rob…Robert. Nie wierze,że to Ty. –powiedziała cichym glosem
Robert stał i się śmiał, patrząc jak Kate przeciera sobie oczy. W pewnym momencie wziął jej rękę i mocno uszczypnął po to aby zrozumiała,że to dzieje się naprawdę.
-Ej! Świetnie zaczynasz! Nie przeginaj i właź do tego mieszkania, ile można Cie zapraszac.-zaśmiała się Kate rzucając mu się na szyje.
 Robert wszedł do środka, rozejrzał się i delikatnie podniósł kąciki ust. Spoglądali na siebie przez chwile po czym Kate zapytała swego przyjaciela czy nie zechciałby czegoś zjeść. Robert był chłopakiem skromnym i spokojnym, chociaż bardzo żywiołowym i energicznym. Miał dwa wcielenia. Uwielbiał grecką kuchnię, dlatego Kate postanowiła zrobić coś smacznego.
-Ej. Panie niespodzianka, może byś mi pomógł co? A nie siedzisz tak przed tym Tv i gapisz się na półnagie laski biegające po jakimś wybiegu.-zaśmiała się Kate a w głosie można było wyczuć nutke ironni.
-Jasne ma królowo, bo jeszcze wyrzucisz mnie na zbity pysk-rzucił wesoło Robert po czym wstał i poszedł do kuchni. Oboje bardzo dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Po skończonej kolacji poszli do pokoju Kate i tam przegadali aż do rana. Robert coraz lepiej poznawał Kate a Kate poznawała swoją miłość. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. O rodzicach o rodzeństwie i o planach na przyszłość.
-Kate, nie możesz winić sienie za to jacy sa wasi rodzice. Alice i Tom to świetne dzieciaki, wyrosną na wspaniałych ludzi takich jak ich siostra.-tłumaczył dziewczynie
-Oj Robert dokładnie wiesz jak jest, wiele razy pisałam Ci o tym, że czasem mogłam trzymac jezyk za zębami, nie odzywać się albo po prostu nie ułatwiać rodzicom picia, myślę ze to przeze mnie stoczyli się bo nie potrafiłam z nimi rozmawiać.-powiedziała oschle Kate wpatrując się w brązowe tęczówki Roberta.
-Nawet nie waż się tak mówić. Nie masz prawa. Byłaś młoda, nie znałaś jeszcze życia. Rozumiesz? Nie miałaś prawa i nie miałaś możliwości. Kate, proszę Cie nawet tak nie myśl ze to przez Ciebie.-uspokajał ją przyjaciel
-Robert, ja wiem, że chcesz mnie pocieszyć, wesprzeć ale ja mam jeszcze rodzeństwo. Więc musze im jakoś pomóc, jakoś wspierać. Chce stworzyć im wspaniały dom, dobrą atmosferę aby nie pamiętali tak bardzo tego piekła które przechodziły. –odparła drżącym głosem
-Kate, słoneczko. Proszę Cie. Jesteś wspaniałą siostrą, wspaniałą przyjaciółką i pewnie będziesz dla jakiegoś faceta wspaniałą dziewczyną a potem zoną. Ale nie możesz brać na siebie całej odpowiedzialności, nie masz prawa. Tom i Alice niedługo będą musieli stanąć na własne nogi, przeciez wyfrunął kiedyś z gniazdka, z ciepła które Ty im dajesz. –powiedział Robert obejmując swoją przyjaciółkę i wpatrując się w jej smutną w twarz.
-wiesz co Rob. Chodź idźmy już spać ok.? Jestem zmęczona, jutro czeka nas ciężki dzień. Trzeba zrobić coś na święta i wgl. po prezenty musimy się wybrać, co Ty na to?-zapytała dziewczyna śpiącym głosem
-Jasne, z miłą chęcią. –odparł Rob całując swój obiekt westchnień w czoło, po czym przykrył ją kocem,zgasił światło i udał się do pokoju obok. Kate lezałą wpatrzona w sufit, którego i tak nie widziała bo ciemność ogarnęła jej pokój. Patrzyła w ciemną plamę i myślała jak to dalej będzie. Przecież to wszystko przytłacza ją bardziej niż myślała, chce zastąpić matkę dla Alice a ojca dl Toma. Nie jest w stanie tego wszystkiego zrobić. Stara się ale nie daje rady sama. Nie dość,że nie daje rady sama ze soba to jeszcze  ciężko jej jest z dwójką dorastających i buntujących się małych szczyli. Bała się,ze wiecznie będzie sama. Oddała się myślom i marzeniom po czym zasneła. Oddała się marzeniom sennym które otuliły ją bezpowrotnie,zaś Rob siedział na balustradzie balkonu i wpatrywał się w księzyc który stawał się coraz jaśniejszy. Wstawał ranek. Może dochodziła 7 albo było pare minut po 6. Stracił rachubę czasu spędzając go z Kate. Tak idealnie czuł się przy niej, tak wiele wnosiła do jego życia. Chciał jej powiedzieć coś bardzo waznego,coś co miał nadzieję,że ja ucieszy. Chciał jej powiedzieć, chce przeprowadza się blisko niej, że chce być przy niej, w jej życiu. Chciał prosić, by przyjęła go pod swój dach i dałą im szansę wspólnego życia. Jednak bał się, bał się odrzucenia. Mówił sam do siebie bo tak było mu łatwiej. Wolał wygadać się przestrzeni  i zapisac wszystkie myśli na karcie niż tłumić w sobie to wszystko. Zmęczony wydarzeniami całego dnia oraz nasilającym się szczęściem udał się do łóżka. Padł jak małe dziecko. Oboje oddali się marzeniom sennym. Ich ostatnią myślą było to aby jak najszybciej znowu znaleźć się obok siebie.
Dochodziła 10 gdy do pokoju Kate wbiegła Alice krzycząc coś niezrozumiałego dla zaspanej dziewczyny, która ledwo widzi na oczy.
-Boże, kotek. Weź wrzuć na luz. Jestem zęczona.-prosiła błagalnym tonem Kate
-Ale zobacz tam na dole jest wielki bukiet róż, jakiś liścik i sniadanie na stole. Kto to zostawił. Kate, czy Ty o czymś nam nie powiedziałaś-zadała pytanie Alice.
-Hmm, no w sumie nie powiedziałam wam. Teraz z nami będzie przez jakiś czas mieszkał Robert. Opowiadałam Ci o nim, dla Toma też. Więc spokojna głowa. Możesz iść go obudzić bo ja nie mam siły się ruszyć i poproś aby tu przyszedł.-poprosiła siostra
-dobraaaaa. Ale obiecaj mi,że zrobisz dziś na kolacje naleśniki z Nutellą? –poprosiła błagalnym tonem
-Obiecuję ale już zmykaj.-dodała po czym znowu zasnęła.
Obudziła się koło 15 a przy jej boku siedział Robert. Wpatrywał się w nią jak w obrazek, nie mogł oderwać od niej oczu. Nie mógł albo nie chciał.
-Boże, Rob. Wyłaź stąd, nie patrz na mnie. Jak ja wyglądał-wyskoczyła z łóżka jak z rakiety i pobiegła szybko do łazienki.Rob uśmiechnął się tylko i zachichotał.
-aaaaaaaaaaa. No nie wierze-krzykneła z przerażenia Kate-Rob chodź tu szybko-zawołała swojego przyjaciela
Rob stanął w drzwiach łazienki mając w objeciach swoją przyjaciółkę. Patrzyli sobie w oczy przez dobrą chwilę po czym Kate zrobiła pierwszy krok i zatopiła się w jego ustach. Rob odwzajemnił ten gest i cała akcja przeniosła się do pokoju dziewczyny.

4 komentarze: