niedziela, 12 lutego 2012

Rozdzał IV

Minęło pare dni, po czym Tom wrócił do domu. Następnego dnia miała przyjechać do nich babcia z dziadkiem. Kate razem z rodzeństwem bardzo bała się tego spotkania, chociaż cała trójka cieszyła się na ten przyjazd. Babcia z dziadkiem to kochani ludzie, ale i tak nie rozumieją tego, co przechodzą ich wnuczęta. Kate spedzała z Mikołajem wiele dni.Mikołaj mówił jej jak bardzo mu na niej zalezy, ile dla niego znaczy, jak bardzo jest ważna. Ona jednak nie słuchała tego, myślami była gdzie indziej. Myslała ciegle o Robercie od którego nie dostawała żadnych wieści, a przeciez obiecał,że napisze do niej tuż przed świetami, a przeciez do nich tak niewiele zostało. Myślała cięgle o tym,że jeszcze do niej napisze,ze jeszcze masz czas. Usprawiedliwiała go. Jednka i tak w to nie wierzyła.

-Kate…Kate-Mikołaj siedział naprzeciwko swojej miłości i machał rękę tuż przed jej oczyma- halo, jest tam ktoś.-żartował aby rozbawić ją.

-ehem, jest jest ale powoli umiera to cos co nazywa się serem.-odezwała się cicho po czym wstała i podeszła do drzwi-wiesz,jest już późno, dziękuję,że się nami zająłeś, to dla mnie wiele znaczy, ale jest już późno, musze jeszcze przygotować coś do jedzenia na przyjazd babci i troche ogarnąc w domu.-powiedziała zmieszana

-Mała, ja Ci pomoge, tylko musisz tego chcieć.-odparł po czym złapał ją za reke.Kate patrzyła na niego szklanymi oczyma. Nagle ich głowy zaczeły się do siebie się przybliżac. Czuli,że między nimi coś jest, ale Kate nie chciała w to wierzy, dokładnie wiedziała,że przy Mikołaju czuje się wyjatkowa kobieta Nie taką aby tylko mieć, ale taką już na dłuższy okres czasu, ale przecież był Robert, ciągle o nim myślała. Ich usta były blisko siebie gdy nagle Kate ocknęła się i doskoczyła od przyjaciela.

-Mikołaj! Co my wyprawiamy, jesteśmy tylko przyjaciółmi a zobacz jak się zachowujemy-powiedziałą z żalem w głosie Kate po czym wybiegła z pokoju

-Ale Ty dla mnie nie jesteś tylko przyjaciółka, ja Cie kocham-powiedział Mikołaj sam do siebie po czym zszedł na dół i udał się w strone drzwi. Spostrzegł Kate nalewającą sobie wino, podszedł do niej i pocałował w czoło.

-Pisz jak będziesz chciała z kimś pogadać, jak będzie Ci ciężko ale po prostu będziesz chciała abym przyszedł.-powiedział i odwrócił się

-Dzięki, chyba nie będzie takiej potrzeby.Cześć.-odparła oschle po zcym wypiła szybko zawartość kieliszka.

Mikołaj poszedł a Kate siedziała w kuchni na podłodze gdy nagle dostała sma’a od babci.



*Babcia-„Wnusiu, przeprasza Cię ale nie przyjedziemy na święta. Wybacz nam, ale dziadek złamał nogę i nie mamy czym przyjechać bo Darek zabrał samochód. Mma nadzieję, że nic wam nie jest i dacie radę sobie sami. Kochamy Was. Buziaki. Pa.”



-No tak, zawsze co roku sami mamy spędzać te cholerne święta, już żygam samotnościa. Jeszcze ja jak ja ale Tom i Alice.-mówiła sama do siebie odpisała babci sms’a po czym udała się do Alice i do Toma, którzy grali na komputerze aby im powiedzieć,że znowu spedzają sami te święta. Rodzeństwo przyjęło to dobrze. Kate po poinformowaniu ich zeszła na dół by zrobić coś na kolację. Wtedy do drzwi zadzwonił dzwonek . W duchu miała nadzieję,że to listonosz przyniósł list,że w końcu będzie mogła poczuć zapach Roberta, że będzie mogła dotknąć palcem po kartce na której on wczesniej pisał. Nie myliła się. Otworzyła drzwi a w nich ukazał się listonosz.

-Dobry wieczór Kate, mam tu cos do Ciebie.-odparł z uśmiechem na twarzy

-Jejku, jak się cieszę, super, dziękuję Panu. Gdzie mam podpisac.-odparłą z wielką radością w głosie

-tutaj, i tutaj. A i jeszcze jest dla Ciebie paczka z Norwegii. Zaraz Ci ją przyniosę, poczekaj chwilke dobrze?-zapytał listonosz po czym udał się do auta.

-Jasne nie ma sprawy-odparła Kate zastanawiając się od kogo może ona być. Listonosz przyniósł paczke i wręczył dziewczynie.

-Powiedz mi Kate, niczego wam nie trzeba? Mogę jakoś pomóc? Jak przed świętami?-zapytał Pan Mirek z nutka współczucia w głosie

-No wie pan, ciężko jest wychowywac dojrzewające rodzeństwo, które co chwile się buntuje, ale mamy świetny kontakt. A jak przed świetami? Tak jak co roku, smutno i pusto ale dziękuję za troske Panie Mirku. To bardzo miłe z pan strony..-odpowiedziała i posłała listonoszowi ciepły uśmiech. –oh przepraszam, ale niestety musze lecieć bo właśnie gotuję obiad i chyba coś mi się przypala, przepraszam najmocniej no i oczywiście dziękuje za wszystko.-skłamała Kate, bo czuła ze zaraz rzuci się na Pana Mirka i zacznie płakać w jego ramie.

-Jasne Kate, nie ma sprawy. Jakby co to dzwon albo po prostu przyjdz do nas, razem z Martyna wam pomożemy. Od tego ma się przecież sąsiadów. Trzymaj się mała. Do zobaczenia.-odparł po czym odwrócił się i wszedł do samochodu

-Do widzenia .-powiedziała sama do siebie po czym zamknęła drzwi i oparłą się o nie. Powoli wzięła głęboki oddech i zaczęła otwierać zieloną kopertę, która pachniała jego perfumami. Wyjeła pieknie przyozdobiona kartkę w kratkę i zatopiła się w pierwszym zdaniu po czym zsunęła się na podłogę i zaczęłam płakac.

-Nie wierzę w to, no po prostu nie wierze-mówiła sama do siebie dławiąc się łzami


3 komentarze:

  1. <3 Cudowne. Czekam na więcej ^^ :3

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu doczekałam się na rozdział. Czekam na kolejny i mam nadzieję, że pojawi się szybko :*

    OdpowiedzUsuń
  3. oj.. kurcze w takim momencie koniec ; o
    nie rób nam tego ;D

    świetne :D

    OdpowiedzUsuń