sobota, 26 listopada 2011

Rozdział I

Był chyba poranek, gdy po przebudzeniu zorientowałam się iż nie jestem u siebie w mieszkaniu. Otworzyłam szerzej oczy i ukazał mi się silnie zbudowany mężczyzna, którego nie mogłam sobie skojarzyć. Patrzyłam na niego jak na jakiś wyjątkowy okaz, mierzyłam od góry do dołu jego zgrabną sylwetkę. Był spełnieniem marzeń każdej kobiety.
Szatyn z tęczówkami czarno piwnymi oczyma . Stało przede mną 187cm mężczyzny, który trzymał w dłoniach zaparzona kawę. Nie mogłam sobie przypomnieć, kim on jest ani jak się znalazłam w nieswoim mieszkaniu. Sięgałam pamięcią wstecz, niestety była tylko pustka.
Bałam się, że może przesadziłam z alkoholem i zaszalałam tak jak to często bywało. Ale moje samopoczucie na to nie wskazywało. Nurtowała mnie jedna sprawa, dlaczego ja leżę w jego łóżku i co ja robie w za dużej koszuli i samej bieliźnie. Do tego bez makijażu i w rozczochranych włosach.
Popatrzyłam na zdjęcie stojące za nim i ujrzałam siebie rok temu stojącą właśnie z nim. Tak! To był Maciek! Czemu go od razu nie rozpoznałam?
 Z Maćkiem łączyło nas coś więcej niż przyjaźń.  Znaliśmy się od małego. Moja przyjaciółka Dagmara bardzo się cieszyła gdy widziała mnie tak szczęśliwa jak wtedy gdy miałam przy sobie Maćka. Zastanawiało mnie czasem to dlaczego oni na siebie tak zerkają.
Ale nie wnikałam w to, wierzyłam im ze nic głupiego by nie zrobili. Maciek,  gdy tylko wyjechał do pracy za granicę 2 lata temu kontakt się urwał.
Tęskniłam za nim, widziałam wszędzie jego sylwetkę, czułam zapach moich ulubionych perfum które co roku kupowałam mu na gwiazdkę.  Dagmara bardzo mi pomagała i wspierała. Opiekowała się mną. Niestety potem wyjechała. Wszystko przypominało mi mojego ukochanego-Ta woń goździków i prażonego pieprzu połączonego z jaśminem i cynamonem dawała nieskazitelny zapach kojący nozdrza. Uwielbiałam chodzić w jego rzeczach po domu, robić omlety na śniadanie i zanosić mu je do łóżka, budzić delikatnym muśnięciem w policzek, szykować mu garnitur na ważne spotkania służbowe.
Ale to się skończyło jakiś czas temu. Jeszcze potem pisaliśmy listy. Listy przepełnione zapachem dłoni, rozmazanym atramentem z pióra. Oczekiwałam tych listów z wielkim biciem serca, codziennie sprawdzałam czy aby na pewno nic nie przyszło.
Az pewnego razu dostałam najdłuższy i najbardziej raniący list jaki kiedykolwiek można dostać. Pamiętam ze było to przed dzień mojego wyjazdu do niego, do jego ukochanej Hiszpanii. Niestety po przeczytaniu listy stwierdziłam ze nie pojadę. Stwierdziłam?
A może on mi dał jasno do zrozumienia ze nie jestem mu już potrzebna. Zostały mi w pamięci jego słowa, które napisał mi tak starannie, takim delikatnym charakterem pisma.

       „Anno. Znamy się od małego dziecka. Wiemy o sobie wszystko. Czasem wydaje mi się ze za dużo. Wyjechałem do Hiszpanii bo chciałem pooddychać Świerzym powietrzem, nabrać pewności siebie, odnaleźć się w życiu. Przy Tobie tego nie miałem. Dusiłem się, byłem tylko pionkiem w Twoim życiu. Nie chciałem tego. Pamiętasz jak jeszcze jako małe dzieci składaliśmy sobie przysięgę? Pamiętasz czego dotyczyła? Ja pamiętam, była to najwspanialsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłem. Obiecaliśmy sobie ze bez względu co by się nie działo, zawsze będziemy razem. Czy to w Polsce czy za granica. Kochałem Cię. Miałem w Twojej osobie przyjaciółkę, dziewczyną moich marzeń i zarazem przyszłą żonę. Wiedziałaś dokładnie ze chciałem założyć z Tobą rodzinę ale Ciebie zawsze to przerastało. Nie naciskałem, myślałem ze dojrzejesz do małżeństwa. Niestety, myliłem się.
        Będąc tu w Hiszpanii wiele sobie uświadomiłem. Mianowicie to że jeśli człowiek w pewnym momencie ucieknie od czegoś to całe życie będzie uciekał. Jeśli nie dokończy tego co zaczął nigdy nie skończy. Dlatego postanowiłem zakończyć naszą znajomość, która przerodziła się w dziwny związek na odległość. Kochana Anno. Wiedz że było mi z tym bardzo ciężko. Wiele dni, tygodni siedziałem sam w pustym mieszkaniu i zastanawiałem się jak Ci to powiedzieć. Pomogła mi w tym Twoje przyjaciółka która poznałaś na obozie we Szwajcarii. Podpisała kontrakt z moją firma i zatrudniłem ją. Sama wiesz jaka jest Dagmara, pełna ciepła i spokoju. Jest to kobieta zdyscyplinowana i poważna. Jest taką jaką mi trzeba. Z konkretnymi planami na przyszłość. Chciałabym abyś wiedziała o tym że się zaręczyliśmy. Nie wiem czy to jest dobry wybór czy nie, ale jestem przekonany ze oboje będziemy razem szczęśliwi.
        Te bilety które Ci wcześniej przysłałem, proszę wyrzuć je. Nie przyjeżdżaj tu, nie wiem czy jestem gotowy na to aby Cię widzieć. Jestem szczęśliwy z Dagmarą i nie psuj nam tego. Wybacz mi moją otwartość na tą sprawę, ale chciałem abyś wiedziała. Anno. Ułóż sobie życie tak jak będziesz chciała. Niestety mnie w nim nie będzie. Nie chce uczestniczyć w Twoim smiesznym życiu. Przepraszam i dziękuję za te wspólnie przezyte 23 lata przyjaźni. 
                                                                                                                                           Twój kochany Maciek. „

Gdy skończyłam czytać ten list, obiecałam sobie ze nigdy więcej nie chce widziec tego człowieka. Ale po rozmowie z moim bratem Mateuszem stawierdziłam jednak,że nie pozwolę siebie tak traktować.
Wzięłam jeden bilet i pojechałam na lotnisko.
Gdy siedziałam już w samolocie, układałam sobie w głowie co mam mu a w szczególności Dagmarze powiedzieć.

1 komentarz:

  1. Będę uważnie śledziła tego bloga ;D.
    Bardzo mnie zaciekawił i pisz pisz pisz ! Ja czeeeeeeeekam i czytam ! ; )

    OdpowiedzUsuń