niedziela, 27 listopada 2011

Rozdział II

Podróż samolotem dłużyła mi się niesamowicie. Mimo iż leciałam tylko trzy i pół godziny to mogłoby się wydawać ze lecę cały dzien. Panie  stewardessy przychodziły co chwilkę i pytały czy nie życzę sobie czegoś do picia a może czegoś do jedzenia. Zamówiłam przystawki i lampkę wina. Leciałam pierwsza klasą. Nie narzekałam, Maciek wszystko opłacił. Trzymałam w ręku list od niego i co chwila czytałam go ze łzami w oczach. Zadawałam sobie pytania. „Jak Oni mogli mi to zrobić”, „Moja najlepsza przyjaciółka i mój facet”. „Co ja zrobiłam źle”. Niestety nie znalazłam odpowiedzi.  Czytając po raz setny owy list ktoś trącił moja rękę  a list wypadł mi na podłogę. Gdy chciałam go podnieść już miałam go na kolanach. Spojrzałam wyżej a nade mną stał przystojny brunet z czarno-piwnymi oczyma. Tylko się uśmiechną i poszedł usiąść fotel dalej. Byłam w ciężkim szoku. Chciałam iść, zagadać do niego, także się uśmiechnąć i podziękować za podanie mi listu ale w jednej sekundzie przypomniałam sobie o Maćku, że go nadal kocham-przynajmniej tak mi sie wydawało, przynajmniej chciałam żeby tak było. Chociaż w sumie, skoro On się tam zabawiał  z moja przyjaciółka to czemu ja nie mogę nawiązać nowej znajomości. W głębi serca miałam nadzieję ze nieznajomy jest Polakiem, że łatwo przyjdzie się dogadać. Poszłam na żywioł, wstałam i zwinnym krokiem podeszłam do niego, uśmiechnęłam się a potem… potem poleciało jak z płatka.
-hahaha. No co Ty. Adam, proszę Cie.-hahaha-Śmiałam się jak szalona a w oczach miałam dawno już wygasłe iskry.
-Poważnie Ci mówię, jak byłem mały mama zawsze dawała mi cukierki po to bym jadł obiad. Tak się wycwaniłem żeby mieć więcej cukierków ze przez 16 lat nie jadłem bez ich garści. Do tej pory je mam.-Opowiadał mi to z takim zawzięciem, tak pięknie przy tym się uśmiechał.
-A Twoja mama nadal Ci je daje?
-ymmm, mama zmarłą 2 lata temu gdy urodziła się moja córka-Nicola.-odparł i w tym samym czasie ścisnął paczuszkę która trzymał w dłoni.
-Uhm, przepraszam. Nie sądziłam. Jesteś taki mody, nie wiedziałam ze Twoja mama…
-Nic nie szkodzi, nie miałaś prawa wiedzieć.- odparł z uśmiechem-Już jest lepiej. Mała dużo daje mi życia.
- A gdzie Ona jest? Z Twoją żoną? Właśnie dlaczego nic o niej nie mówisz.-moje zdziwienie nie mogło być ukryte, bo parzyłam cały czas na jego prawą dłoń, na której nie było obrączki.
-Nicole sam wychowuje. Urodziła się w Hiszpanii ale jest Polką.
Mieszkamy razem z moją młodszą siostra  Paulina , hmmmm jest może od Ciebie młodsza o 10 lat. Tak, ma 7 lat.-odprł.
-hahaha, Adamie. Ja nie mam 17 lat, tylko 26. Ale bardzo mi milo. Ooo, to masz bardzo młoda siostrę. A ojciec ? Nie pomaga wam?
-Tata? Nawet go nie pamiętam. Gdy miałem roczek odszedł od nas. Mama wtedy załamała się. 8lat temu wyszła ponownie za mąż. To był złoty człowiek. Pomagał nam we wszystkim, opiekował się mama. Rok temu zmarł.
-przepraszam. Zadaje zbyt dużo pytań.- Zamilkłam i spuściłam wzrok.
-Nic nie szkodzi Aniu. Jeśli chcesz opowiem Ci jak to było.
-Mam czas, opowiadaj.-zadowolona usiadłam tak ze widziałam jego całą twarz. Widziałam jak bardzo przeżywał każde słowo związane ze swoją mama. Powoli wgłębiał mnie w tajemnice rodzinne.
-Gdy mama zmarła 2 lata temu, Nicola przyszła wtedy na świat. Nie zdążyła poznać babci. Karolina, moja była dziewczyna-matka Nicoli zawsze powtarzała mi ze mama zrobiła dla Nicoli miejsce na świecie.
To mnie dobijało bardziej. Drugi mąż mamy-Grzegorz zmarł w tamtym roku w maju, 2 dni przed urodzinami mojej Nicoli i rocznica śmierci mamy-4 maja.
Przechodziliśmy wtedy jakieś kryzysy. Karolina odeszła bo straciłem dobrze płatną prace. Powiedziała ze nie chce Nicoli bo ułoży sobie życie od nowa a dziecko nie jest jej do niczego potrzebne. Zostawiła mi ja. Na początku było mi bardzo ciężko, bo dwie dziewczyny mieć na utrzymaniu a bez pracy. Paulina za rok idzie do Komunii a Nicola do przedszkola. Załamałem się to wiadomością.
Mama urodziła mnie bardzo wcześnie, gdy miała 16 lat. Mój tato, hmmm czy mogę go tak nazwać.? Mniejsza o to, Tomasz-bo tak miał na imię miał wtedy 18 lat. NO nic, stało się. Mama zaszła w ciąże. Urodziłem się, Tomasz pomagał mamie mnie wychowywać a potem uciekł. Nikt nie wie gdzie, nic nie zostawił, żadnej wiadomości. Tak jak mówiłem wcześniej mama wyszła ponownie za mąż za Grzegorza 8 lat temu. Rok po ślubie urodziła się Paulina. Mama miała wtedy 35 lat a ja 21.
Bardzo byłem szczęśliwy. Miałem młodsza siostrę. Potem poznałem Karolinę. Byłem w niej zakochany po uszy, nie opiekowałem się siostra, tylko mój świat to była Karolina. Oświadczyłem się jej bo zaszła w ciąże. Mieliśmy się pobrać, ale Ona to zawsze odkładała. 6 maja mięliśmy jechać z mama i Karolina do szpitala. Na 10 miała termin.
Niestety urodziła wcześniej.
Mama zmarła na zawał gdy poszła po kawę dla mnie i dla siebie. To było straszne. Urodziło mi się dziecko i w tym samym czasie odeszła moja mama która kochałem ponad życie. Bardzo ciężko mi było z tym wszystkim, wtedy straciłem prace i byłem na lodzie.
Był jeszcze Grzegorz, to On opiekował się Pauliną. No ale zmarł rok temu. Zostałem sam z dwiema kobietami w domu. Kocham je bardzo ale czasem nie daje sobie rady. Teraz mamy styczeń 2010 więc za 4 miesiące moja panna będzie miała 3 latka.
-Jak ten czas szybko leci, niesamowite. – odparł po czym odwrócił wzrok po to bym nie widziała łez w jego oczach.
- No a Ty? Jakie jest Twoje życie. Opowiedz.
-Adamie, moje życie nie jest tak  urozmaicone jak Twoje. A z resztą jesteśmy już prawie na lotnisku w Barcelonie, zbliża nam się koniec lotu. –odparłam ze smutkiem
-To nic. Masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór?
-Hmmmm, wprawdzie miałam udać się w jedno miejsce ale mogę zrobić to jutro.
-to świetnie, zabieram Cie do dobrej restauracji i tam na spokojnie pogadamy, dobrze? _zapytał z takim spokojem głosu,że aż mnie ciarki przeszły po całym ciele
-Nie ma problemu- odparłam z uśmiechem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz