sobota, 7 stycznia 2012

Rozdział XXVII

Pół roku później.

Czas płynie nieubłagalnie szybko. Brzuszek mam już niemały. Jeszcze zostały 2 miesiące do rozwiązania. Spotykam się znowu z Pawłem, wyjaśnił mi tą całą sytuację. Przespał się z Karoliną po to abym odeszła na jakiś czas bo Adam miał go nachodzić, to znaczy nie jego a mnie. Dlatego dobrze się stało,że się wyprowadziłam od niego. Paweł nagrywał każde wtargnięcie Adama i Karoliny na jego posesję, listy z pogróżkami i smsy. Poszedł z tym do sądu aby ograniczyć możliwość zbliżania się do niego i do mnie i naszych bliskich. Udało się. Co się jeszcze okazało, Karolinę zamknęli za współudział w zamordowaniu Dagmary. Była świadkiem a nic z tym nie zrobiła. Jej „zażyczonego” –dilera także zamknęli. Dostał dożywocie, za zabójstwo i za rozprowadzanie prochów. Adama przymknęli za pobicie Pawła. A z Mackiem nie mam kontaktu od tamtego spotkania. Nie wiem co się z nim dzieje, nie mam pojęcia. Z Eweliną dogaduję się świetnie. Mieszka ze mną w na piętrze. Jest fantastyczną dziewczyna i teraz śmiało mogę powiedzieć,że przyjaciółką. Karol też jest spoko. Smalił do mnie cholewki  przez jakiś czas dopóki z Eweliną nie znalazłyśmy mu wspaniałej dziewczyny. Zaprzyjaźnili się a teraz są razem od 3 miesięcy. Czuję jak maleństwo mnie kopie i jak domaga się czułości i miłości. Odstawiłam papierosy i alkohol. Za bardzo malca kocham aby go truć. Mieszkam sobie spokojnie, nikt mi nie przeszkadza i jest mi dobrze u Pani Loni. Chociaż Paweł przyjażdza codziennie i czeka na moja odpowiedz, czy zamieszkam znowu z nim. Już miałam się wyprowadzac do niego gdy Ewelina powiedziałą,żebym zostala tu do rozwiązania. Pomyślałam,że to dobry pomysł ale wtedy Paweł mi się oświadczył. Bałam się tego bardzo. Bałam się tej chwili, chociaż czekałam na nią i zaznaczałam dni w kalendarzu kiedy to się wydarzy. Aż w końcu. Byłam chyba najszczęśliwsza kobietą na świecie. Bałam się ale moja odpowiedz brzmiała TAK! Mamy grudzień i niedługo świeta więc ustaliliśmy datę slubu na maj. Kocham ten miesiąc więc będzie to wspaniała uroczystość.  Przez ten czas, przez te pół roku bardzo duzo się zmieniło. Zmieniłam patrzenie na świat, stałam się bardziej odważna, zupełnie inaczej stawiałam kroki na ziemi-bardziej twardo i zdecydowanie. Przebierałam w ludziach by się na nic nie przejechać. Bałam się każdego kolejnego dnia spędzonego samotnie. Bałam się,że zostanę sama. Ale po jakimś czasie od magicznego słowa „tak” przeprowadziłam się znowu do Pawła. Było zupełnie inaczej. Pani Danusia była przeszczęśliwa,że znowu będę tu mieszkac. Poświeciłam jej pierścionkiem przed oczyma. Była bardzo zadowolona z Pawła,że w końcu się doważył. Wypytałam ją co tu się działo przez ten czas co mnie nie było. Opowiedziałą mi wszystko. Były tu naloty policji, FBI i CBŚ. Stąd zabrali Adama i Karolinę. Poszłam do siebie do pokoju, tzn.do naszej sypialni i rzuciłam się na łóżko.Patrzyłam w sufit i rozmyślałam o tym jak to będzie z Pawłem, jakie to będzie Zycie, jak to będzie jak urodzi się maleństwo. Cieszyłam się bardzo z tego powodu,ze znowu jest obok mnie Paweł. Dosłownie. Wskoczył mi na łóżko aż podskoczyłam
-koooooooochanie-wyszeptał mi do ucha obejmując mnie-tak się cesze,że mi wybaczyłaś i wróciłaś.
-ja także się ciesze, chociaż to nie była dla mnie łątwa decyzja-odparłam kładąc swoją głowę na jego klatce piersiowej
Czułam jak delikatnie wodzi palcem po moim ramieniu i dotyka mojego brzucha uśmiechając się przy tym. Patrzylismy na siebie i nie mogliśmy przestać.
-wiesz kochane maleństwo? Będę Twoim najlepszym ojcem—wypowiedział te słowa nachylając się do mojego brzucha i całując go.
Uśmiechnełam się tylko i pogłaskałam go po policzku. W tym momencie malec tak mocno kopną mnie,że aż wstałam. Złapała się za brzuch i zaczełam mowic do maluszka.
-kochanie, no co Ty Masz jeszcze dwa miesiące, siedź tam. Tam jest przyjemnie cieplutko, miło i bezpiecznie. Nie to co tu. My z tatusiem musimy zrobic jeszcze wiele rzeczy przed Twoim przyjściem na świat. –głaskałam brzuch i uśmiechając się do niego.
Wiedziałam ze malec lubi mój głos bo za każdym razem uspokajał się gdy do niego mówiłam. Pawła też lubił, chociaż długo z nim nie przebywał. Jakoś teraz ostatnio w okresie 3 miesięcy zaczął. Ale przyzwyczai się do jego głosu. Połozyłam się z powrotem na łóżko i delikatnie wodziłam swojego przyszłego męża po klatce piersiowej.
-Aniu, a co z pokoikiem dla malca? –zapytał Paweł
-No własnie, trzeba pomyśleć. Teraz będzie ciężko bo, nie wiadomo zy to chłopczyk czy dziewczynka więc nie chce strzelac z kolorami i zabawkami. Damy na jakiś czas malca jak się urodzi tutaj, do sypialni i wtedy zrobimy pokoik. –odpowiedziałam całując go w czoo.
Wstałam i udałam się do łazienki. Chciałam wziąć gorącą kąpiel i odprężyć się. Miałam taką dzika ochote na szampana ale wiedziałam,że nie mogę.
-Paweł, błagam Cie pozwól mi wypic chociaż lampkę szampana.-krzyknełam błagalnym głosem
-nie ma mowy, pamiętasz co mówiła Renata? Zero alkoholu! Rozumimy się kochanie-odpowiedział mi głosem w którym wyczułam nutke cwaniactwa.-zaraz wracam, kąp się a ja niedługo do Ciebie doącze.-rzucił szybko i wyszedł zostawiając otwarte drzwi
-taaa, „zaraz przyjde, kąp się, zaraz do Ciebie dołącze”.-spoko.-powiedziałam sama do siebie, owinęłam się recznikiem i napuściłam sobie wody do Jacuzzi. Bąbelki tworzyły świetna pianę nadając koloru dla wody, która stawałą się bardziej czerwona. Uwielbiam płyn do kąpieli o zapachu wiśni. Zamoczyłam najpierw jedną noge a potem weszłam cała. Połozyłam się swobodnie na całej długości i zanurzyłam się swobodnie. Lezałam tak w wodzie dobre 15 minut po czym usłyszałam jak ktoś wchodzi delikatnie, po cichutku Na początku myślałam,że to Mika weszła. Mika to nasz kotek. Dostałam go od Karola. Jest piękny Taki malutki. Zawsze nosił czerwoną kokardkę na szyi ale Paweł ją zdjął.
-kici kici kici. –zawołałam wychylając reke zza wanny i przechylając się w stronę podłogi
Czekałam tak przez chwilkę ale nikt nie przychodził. Patrzyłam w strone drzwi od łazienki i zobaczyłam jak ktoś wystawia głowę. Była to głowa podobna do głowy Macka,ale jakoś nie chciało mi się wierzyć ze to Maciek przyjchał po tak długiej nieobecności. Patrzyłam wytężając wzrok gdy nagle ta osoba wyciągnęła rekę trzymając w dłoni Picollo brzoskwiniowe. Moje ulubione. Na ręce ten ktoś miał wytatuowaną Rózie i ptaka. Wiedziałam,że to Maciek. Ten tatuaż zrobił sobie na 18naste urodziny! Ja też z nim poszłam, ale miałam mu tylko towarzyszyć. Namówił mnie abym zrobiła sobie mały, taki w niewidocznym miejscu. Zgodziłam się. Teraz sama mam tatuaż, w takim miejscu gdzie nawet rodzice do tej pory nie wiedzą, że go mam.
-Boże Maciek! Cholera jasna, właź tu szybciej gangreno Ty saska!-krzyknełam śmiejąc się
-no wiesz co. Ja tu do Ciebie przyjeżdżam a Ty mnie tak nazywasz. Dooooooobra-odwrócił się i wyszedł.
Siedziałam w wannie jak jakas dziwna. Dopiero teraz zrozumiałąm,że jestem naga a Maciek stoi w pokoju obok. Wstałam, owinęłam się ręcznikiem i trochę wytarłam się po czym założyłam czarny szlafrok Pawła. Wygladałam w nim komicznie ale tylko w nim nie widac było u mnie brzucha Az tak bardzo. Wyszłam z łazienki i moim oczom ukazał się Maciek we własnej osobie. Siedział w fotelu z butelka Picollo i patrzył na mnie jak na kogoś kto zabrał mu zabawkę.
-no co tak się patrzysz jakbym Ci coś zrobiła?-zapytałam go ze ździwieniem
-nic mi nie zabrałaś, ale brzydko na mnie powiedziałaś.- fuknął na mnie i wystawił język
-No wiesz co! Dla mnie? Krowa ma dłuższy i się nie chwali!-wypowiadając te słowa rzuciłam się na jego syzję i wycałowałąm w policzki jak ciotka swojego chrzesniaka.
-oj dobra, wex już przestań dobra-wykręcał się Maciek
-wiem ze tego chcesz, hahahahahhahahaa, zawsze to lubiłeś –zaczęłam go łaskotać.
-cholera, czemu Ty jesteś w ciązy a tak to bym Cię wyłaskotał na śmierc.-powiedział spokojnym głosem patrząc na mnie i się nie ruszając. Widocznie łaskotki przestały na niego działać. No tak, zawsze po jakimś czasie stawał się odporny.
-jesteś okropny! Czemu zawsze musisz wygrac?-zadałam mu to pytanie po czym rzuciłam się na łózko wtulając się w jakiegoś miska którego wcześniej tu nie było.
-co to za misiek? Skąd on tu się wziął? –popatrzyłam na niego podejrzanym głosem
-no bo wiesz spotkałem go jak błakał się sam po lesie i zapytał czy nie mam dla niego jakiejś fajnej właścicielki i pomyślałem o Tobie.-zasmiał się i rzucił we mnie poduszką
-a co Ty robiłeś do pioruna jasnego w lesie.-zapytałam otwierając szeroko oczy
-gonił mnie czerwony kapturek a tak w ogóle to chciało mi się siku więc stanąłem za jakimś drzewem i zaznaczyłem swój teren. Jak chcesz to pokaże Ci kiedys.-zasmiał się głosno
-ale Ty masz sieczke w tej głowie. Taki stary a taki głupi. Szok. Dno i wodorosty!-ppopatrzyłam mu prosto w oczy i pokazałam na żarty środkowy palec.
-tak chcesz się bawić? No dobra, to ja już padam. Przyszedłem tylko do Pawła po części do auta. Pomyślałem sobie ze zajrzę do Ciebie i zobacze czy jeszcze żyjesz i jak bardzo uprzykrzasz mu życie.-obrucił się na pięcie i kierował się w strone drzwi. Rzuciłam w niego miskiem a Maciek odwrócił się i skoczył na łozko na którym lezałam.
-wiesz, tęskniłem za Tobą. Przepraszam,że nie odzywałem się przez tyle czasu ale musiałem pozamykac wszystkie rozdziały swojego zycia. Teraz jestem czysty, nie ma dawnego Maćka. Ufasz mi?-zapytał patrzac mi głęboko w oczy
-Oczywiście głupku ze CI ufam. Zawsze będę. Tylko więcej tak nie rób!-krzyknełam.
-Masz przyniosłem tu dla Ciebie Picollo bo Paweł napisał mi sms’a żebym kupił go dla Ciebie jak będę szedł. Więc masz! Przynajmniej takiego sobie wypijesz.-zaśmiał się ironicznie i dał mi go. Otworzyłam sobie i wypiłam całego. Bąbelki drażniły mnie w nos. Ale to nic, wazne ze miałam to co chciałam. Chciałam mieć przy sobie ludzi których kocham. Mam Pawła, maleństwo no i Maćka. U Pani Loni Eweline i Karola. To SA nowi ludzie którzy pomagają mi żyć. Dzięki nim staję każdego dnia na równe nogi i to oni dają mi kopa do kolejnych oddechów. Dobrze mieć takich ludzi. Nie ma co.  Leżelismy tak sobie na łózku i trzymaliśmy się za dłonie tak jak przyjaciele gdy wtedy wszedł Paweł.
-o co ja widze. Moje Trzy szczęścia leżą-bez podtekstów Maciek-zasmiał się Paweł i połozył się obok nas. Połozył swoja rekę na moim brzuchu i uśmiechnął się do mnie. Wiedziałam co chce teraz zrobić. Rozmawialismy o tym więc wstałam z Pawłem z łózka zostawiając na chwilę Macka. Poszliśmy do pokoju obok i musieliśmy się dogadać kto powie Maćkowi. Padło na mnie. Normalnie jak dzieci w przedszkolu. Weszlismy z powrotem do sypialni, Maciek dalej lezał i bawił się miskiem.
-Maciek, rusz te swoje dupsko i podnieś się.-rzuciłam w jego stronę poducha która wcześniej miałam w dłoni.
-może grzeczniej troche co?-zasmiał się.
-dobra spokój dzieci, zachowujcie się jak Pan Bóg przypazał-Paweł klepną Macka po ramieniu a ten z tego wszystkiego usiadł.
-no wstan!-krzyknełam z uśmiechem na twarzy
-nosz, to ja już nie wiem co mam robic.-wstał i wziął moje dłonie w swoje.
Stalismy i patrzyliśmy tak na siebie a Paweł obok nas.
-zaczniesz w końcu kochanie mówić, czy ja mam to zrobić?-zapytał
-Macku, no bo my chcieliśmy…

9 komentarzy:

  1. jesteś niesamowita, wiesz? ;-*

    OdpowiedzUsuń
  2. cudnowne ♥ boskie normalnie ♥
    pisz więceej ♥ jezu kocham to ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochanie ten rozdział jest cudowny tak samo jak Ty! :*** Pewnie Maciek zostanie chrzestnym małego dzidziusia :P
    Pisz częściej proszę :***
    może jakiś bonusik co? <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Maciek, Maciek, Maciek <3 Uwielbiam !

    Nowy rozdział u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetne :D
    ale nie musiała wracać do Pawła XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego tak długo nie ma nowego rozdziału ? hmmm ? Umieram z ciekawości ! Uwielbiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miski! Przepraszam,że nie ma jeszcze rozdziału. Obiecuje ze pojawi się w poniedziałek :* Jutro mam połowinki i wgl nie bedę miała czasu! Nadrobię zaległości ;* Kocham!

      Usuń