piątek, 23 grudnia 2011

Rozdział XXI

a to taki prezencik na święta ;** Kocham was ;**


-To jest Renata. Najlepszy ginekolog w polskiej klinice „Balon” Renata jest starszą o 3 lata ode mnie siostrą. Z resztą najlepszą. Co tu ukrywac. –oznajmił mi
-Renia, to jest Ania. Hmmm, jakby Ci to powiedzieć. Ostatnio była dla mnie znajomą, potem przyjaciółka a teraz osobą bardzo bliska.-przedstawił mnie dla swojej siostry.
-Dzień dobry, miło mi  Cię poznać. Nie dziwię się, że Paweł nie miał czasu dla nas od jakiegoś miesiąca. Rozumiem go jeśli ma przy sobie takiego anioła jak Ty. Cześc Aniu. Renata jestem.
-cześć, Anka. No już nie przesadzajmy, ale widze ze Paweł ma po Tobie urode. –posłodziłam jej troche żeby podlizać się.
-no nie przesadzaj, proszę Cie. –zaśmiała się.
Patrzyłyśmy na siebie z wielkim uśmiechem. Zaprosiła mnie na fotel, zrobiła ze mną wywiad diagnostyczny dotyczący mojego zdrowia. Pokazałam jej kalendarzyk a ona z uśmiechem oznajmiła.
-Jeśli okres spóżnia Ci się ok. 3 tygodni to muszę Ci powiedzieć,że jestes prawdopodobnie w pierwszym miesiącu ciązy. Zaraz wszystko się okaże. –powiedziała przyjemnym głosem
-Tak przeczuwałam, boję się.-powiedziałam niespokojnie
-nie ma czego bycie w ciązy to coś pięknego. Sama mam już swoje maleństwo. Dzieci to na prawde skarb, a jeszcze jak ojciec dziecka będzie przy Tobie i przy nim.-dodała szybo-Prawda Paweł? Będziesz przy niej? –zapytała z zaskoczenia brata
-a skąd wiesz,że to ja jestem ojcem-zapytał z uśmiechem
-wiesz, głupia nie jestem. – dodała śmiejąc się.-dobra, Aniu połóż się na łóżku zrobimy Ci USG i zobaczymy tego maluszka.
-a będę mogła usłyszeć jego bicie serduszka? –zapytałam z wielkim podekscytowaniem
-nie niestety, nie możesz. Dopiero w 6 tygodniu ciązy. Chcecie znać płeć? –zapytała
Popatrzyłam na Pawła a on na mnie. Doskonale wiedzieliśmy co odpowiedzieć. Żadne z nas tego nie chciało. Chcieliśmy dowiedziec się dopiero przy porodzie. Mrugnełam znacząco powiekami do Pawła, on już wiedział co ma zrobić.
-nie, nie chcemy. Nie że nas to nie interesuje, po prostu podjęliśmy decyzje,że poczekamy z tym do porodu. Chcemy mieć niespodziankę. –oznajmił po czym złapał mnie za ręke.
Renata polała mój brzuch zimnym żelem i zaczęła jeździć po nim także zimnym rulonikiem. Patrzyłam na monitor , Szułami małej fasolki którą było nasze dziecko.
-O widzicie, tutaj, po prawej stronie. Wiać malutki zarodek. Jaki jest śliczny-mówiła Renata
-zdrowy jest?-zapytałam podenerwowana bo wiedziałąm ze w mojej rodzinie były porobienie przez wadę serca dzieci.
-tak. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Rozwija się prawidłowo, nie ma czego się bać. –powiedziała z uśmiechem Renata
-Aniu, nie denerwuj się, jesteś pod dobrą opieką.- powiedział Paweł po czym puścił oczko Renacie.
Mogłam już wstać i się ubrać. Dostałam jakieś lekarstwa, chyba Magnez i potas. Nie lubie g=brać leków i ciągle o nich zapominam.
-no to co, widzimy się na wizycie w przyszłym miesiącu? A jakby coś się działo,w iecie gdzie mnie szukać. A Ty Paweł, może byś odwiedził swoją chrześnice Magde co? Oczywiście Aniu, Ty też koniecznie musisz przyjechać. No i radziłabym Ci teraz uważać na siebie. –powiedziała Renata otwierając nam drzwi i żegnając się z nami.
Wyszliśmy z gabinetu i udaliśmy się w stronę wyjścia. Byałam jakas taka zmieszana. Bardzo się bałam o maleństwo. Moja mama poroniła moją siostrę jak yła w 3 miesiącu ciązy, bo wykryto u małej chore serduszko, nie dało się nic zrobić. Babcia też porobiła, moja kuzynka też. Nie chciałam aby i mnie to spotkało. Zamysliłam się a przed oczyma miałam siebie i Pawła, stojących nad grobem nienarodzonego dziecka.
-Ej Mała, co jest?  O czym myślisz?-zapytał mnie Paweł biorąc moją rękę w swoją.
-nie nic, tak się zamysliłam. Masz świetną siostrę, musimy ich odwiedzić i mała Madzie. A właśnie ile ona ma lat?Może kupimy jej jakiś prezent teraz co? –odpowiedziałąm patrząc przed siebie
-Magda ma 10lat. Dobrze kupimy, ale nie dziś. Widze ze jestes zmęczona i nie najlepiej się czujesz. Dobrze? –zapytał po czym mnie objął w pasie.
-Chyba masz racje, jestem zmęczona. Jedźmy do domu.-powiedziałam z wymuszonym uśmiechem
Dojechalismy do domu. Nie miałam siły nawet wyjść z auta. Pomógł mi Paweł. Weszliśmy do środka i czekał na nas pyszny obiad. Popatrzyłam na niego i poczułam,że mnie mdli. Szybko pobiegłam do ubikacji. Spedziłam tam 15 minut po czym wzięłam długa kąpiel, owinęłam się szlafrokiem i wskoczyłam do łózka.
-kochanie, chcesz czegoś? Przynieść Ci coś? –zapytał zmartwionym głosem Paweł
-nie nie trzeba, przeproś gosposię. Powiedz jej co się dzieje.-powiedziałam.-ja się położę i zdrzemnę troszkę dobrze?
-nie ma problemu, ja pójde do siebie, jak coś to wołaj dobrze?
Podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło, przykrył kołdrą po same uszy i zgasił światło. W pokoju był półmrok. Księżyć, który był w pełni świecił mi prosto w oczy. Odwróciłam się na drógą stronę trzymając się za brzuch.
-widzisz maleństwo. Cały czas o Tobie myśle, nawet nie mam ochoty jeść a wiem,że powinnam. Będziesz moim oczkiem w głowie, co ja gadam Ty już jesteś. Kocham Cie. –mówiłam patrząc na brzuch
Gdy już czułam,że zasypiam obudził mnie sygnał sms’a. Z wielką niechęcią wyciągnęłam rękę z pod ciepłej kołdry i chwyciłam telefon leżący przy poduszce. Blask ekranu oślepił mnie na chwilkę po czym otworzyłam przymrużone oczy i  zauważyłam sms’a od mamy. Na śmierć zapomniałam jej powiedziec,że na razie nie wracam do Polski. Otworzyłam od niej wiadomośc.
„kochanie, Twój brat się zaręczył. Jego dziewczyna jest fantastyczna. Tylko,że jest w ciązy. W 1 miesiącu ciązy! Coś niesamowitego! A co u Ciebie? Kiedy wracasz? Całujemy Cię. Mama.”
Zaknełam telefon i zamknęłam oczy.
-no tak, wiecznie Mateusz to Mateusz tamto. Mateusz wspaniały Mateusz cudowny. Mam tego dość. Czemu nie przyszło jej do głowy ot tak po prostu napisac mi sms’a co u mnie albo jak mi się tu wiedzie. Tylko akurat napisała gdy trzeba było pochwalić się synem. –gadałam znowu do siebie.
Miałam dość. Chciałam zadzwonić do niej i wygarnąć jej to wszystko. Nie miałam zamiaru odpisywać. Za jakiś czas napisze. A przy okazji wyślę dla niej zdjęcie jej wnuczka albo wnuczki. A Mateuszowi niech się powodzi. Życzę mu szczęścia. Jakoś mną nikt się nie interesuje. Przestałam już rozmyślać nad tym i zasnęłam. Obudziłam się następnego dnia ok. południa. Slońce przedzierało się przez zasłonki a obok okna na bujanym fotelu siedział Maciek. Zerwałam się i podbiegłam do niego.
-Boze co Ty tutaj robisz! Czemu nie dawałeś znaku życia?- krzyczałam na niego.
-Anka, przepraszam. Nie było mnie w Hiszpani. Mnie i Dagi.-powiedział po czym spuścił głowę.
-Własnie, gdzie ona jest? –zapytałam zdenerwowana.
-no właśnie, przyszedłem po to. Anka, no bo…
Urwał w połowie zdania. Ujał swoją twarz w dłonie i zaczął płakać jak małe dziecko. Kleczałam przed nim, patrzyłam na niego i nie wiedziałam co się dzieje. Bałam się o dagę i o niego.
-do cholery! Powiedz mi co się stało!-krzyczałam
-Anka, Daga…. Pojechaliśmy do polski. Wrocilismy tydzień temu. Anka, poszła do szefa,żeby zakończyć ta prawce w Agencji. Zabili ją. Daga nie żyje, rozumiesz? Daga nie żyje. Moja i Twoja przyjaciółka kurwa nie żyje. Zamordowały ją te szuje, za to,że chciała zrezygnować z tej cholernej pracy. To przeze mnie. Ja jej tą robote załatwiłem. Miały być szybkie i łatwe pieniądze. BYa ta pieprzoną kolnerka w barze pod agencją. Ale szefem był handlarz narkotyków. Nie chciała już sprzedać amfy. Zastrzelili ja.- płakał dławiąc się slina
-Boże…Maciek…-tylko tyle zdołałąm powiedzieć…
Nie wiedziałam jak mam się zachowac. Z bezsilności usiadłam na podłodze i zaczełam płakać. Patrzyłam się zaszklonymi oczyma w dal. Nie wiem o czym myślałam. Chyba o wszystkim. Nie wiem co mam robić, nie wiem jak pomóc Maćkowi. Chciałam coś zrobić, ale nie wiedziałam co. Wszedł Paweł. Widząc nas na podłodze podszedł i wypytał o co chodzi. Maciek mu wszytsko powiedział. Zrobił tak samo. Był w szoku. Usiadł na brzegu łóżka i zaczął płakać. W tym samym czasie usłysząłm dzwięk telefonu. Podeszłam do niego a na wyświetlaczu pojawił się numer Adama. Odebralam i zanim on cokolwiek powiedział zdołałam wydusić z siebie „spieprzaj” i się rozłączyłam.
Dzwownił tak pare raz ale ja już nie odebrałam. Przytuliłam się do Pawła, skuliłam nogi i zaczełam płakac jak małe dzieko. Maciek siedział w fotelu i patrzył na morze. Nie wiedziałam o czym myśli, bałam się o niego. Bałam się o wszystkich. Straciłam kolejną ważną dla siebie osobe. Chciałam zasnąć i się nie obudzić  

3 komentarze:

  1. nadrobiłam 5 rozdziałów ! jest mego. jesteś cuudowna ! oby tak dalej. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej dziewczyno ale mnie zaskoczyłaś! Z jednej strony pozytywnie - bo Anna na pewno jest w ciąży a z drugiej negatywnie - bo Daga zginęła ;(
    Szkoda dziewczyny, fajna była. Ten Maciek i tak mi się wydaję jakiś zły.... ;-/
    Buziaki ;-***

    OdpowiedzUsuń
  3. łooo kurwa. Ty jesteś moim skarbem wiesz? Tak bardzo bardzo kocham Cię <3

    by Niśa

    OdpowiedzUsuń