środa, 7 grudnia 2011

Rozdział XIV

W pewnym momencie ocknęłam się i zrozumiałam co ja właściwie robie.Przeciez ja tak nie mogę, jest Adam. To na nim mi zależy a taki skok w bok, gdy on walczy o zdrowie to nie jest dobre rozwiązanie. Serce waliło mi jak oszalałe. Rozum mówił mi abym przestała ,że nie mogę zdradzić Adama bo on jest dla mnie bardzo ważny. Przecież On tam lezy sam, jak ja mogę tak się zachowywać.
-Stój, Paweł nie, nie mogę.-odparłam po czym zaczęłam się ubierać.
-Przepraszam, nie powinienem tak się zachowac, przecież znamy się dopiero kilkanaście godzin.-odparł schodząc z łóżka.
-No właśnie, a ja mam Adama i nie chce go stracic, my możemy się przyjaźnić.-powiedziałam z nuta wściekłości w głosie
-Oj przestań już przeciez sama tego chciałaś, widziałem jak na mnie patrzyłaś, jak się zachowywałaś. Kobieto! Nie obarczaj mnie tym wszystkim!-wykrzyczał mi prosto w twarz
-Czego Ty jeszcze ode mnie chcesz, co?
-Anka! Czy Ty nie widzisz tego,że podobasz mi się?
-Wyjdź! Wyjdź stąd! Rozumiesz! Już!- krzyczałam i biłam go pięściami
Przytulił mnie i staliśmy tak do czasu aż nie usłyszałam wielkiego huku. Stałam jak wryta. To był taki huk tak jakby ktoś wywalił drzwi granatem. Stalismy i się nie ruszaliśmy, w kuchni zgasło światło. Wystraszyłam się jak małe dziecko, które zgubiło klucze do domu i nie ma jak wejść.
-Paweł, Kuźwa co to było! – zapytałam z przerażeniem w oczach.
-nie wiem, ale nie ruszaj się pójdę sprawdzić.-odpowiedział oschle
-Nie błagam nie idz tam-krzyczałam mu prosto w oczy-Paweł! Widzisz to? W kuchni jest wielki bałagan, co się dzieje?
-nie wiem, ale zostań tu, masz się nie ruszać… Rozumiesz?
-tak, ale uważaj na siebie
Zostałam sama w pokoju, bałam się jak ma le dziecko. Nie wiedziałam gdzie mam się podziać. Chodziłam tam i z powrotem z rękoma założonymi na biodrach. Serce waliło mi jak oszalałe. Nagle z kuchni wydobył się kolejny huk.
-Paweł! Co się dzieje?
-Paweł! Jesteś tam? Boże! Co się dzieje!-sama do siebie mowiła.
-Jestem jestem. Nic się nie dzieje. Wybuchły kwa kubki plastikowe w mikrofalówce. Czy Ty jestes normalna żeby wstawiać takie rzeczy to sprzętów elektronicznych?
-A czy ja to zrobiłam? Boże, Paweł ogarnij się troche i zejdz ze mnie a najlepiej to wyjdz stąd.
-Przepraszam,po prostu mogło Ci się cos stać. Już ide, nie ma mnie już. I zapomnij o tym co się tu wydarzyło dobrze?
-Ty chyba jestes jakiś chory. Mam zapomnieć o tym? O tym co tu było? O tej chemii? WYNOŚ się!
Patrzyłam jak  podnosi kurtke z podłogi i odchodzi. Odwrócił się jeszcze raz i posłał mi przyjemny uśmiech.
-Mam nadzieje ze jeszcze się wszystko ułozy miedzy nami.-powiedział ze spokojem
-ja też. Do jutra pa. –odpowiedziałam i zamknęłam za nim drzwi.
Oparłam się o nie i zaczęłam płakac jak dziecko. „Co Ty wyprawiasz do cholery dziewczyno, zabawiasz się jak dziwka, gdy facet na którym Ci zalezy leży w szpitalu. Ogarnij się” . Poszłam posprząta,c w kuchni i wziąć kąpiel. Nie chciałąm być tutaj sama, w tym wielkim mieszkaniu. Gdyby był tu Adam…
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. „Co jest, kto to może być o tej porze?”
Poszłam otworzyć ale moim oczom nie ukazał się nikt ale na podłodze leżałą fioletowa koperta z moim imieniem i nazwiskiem. Podniosłam ją i zamknęłam za soba drzwi. Usiadłam na podłodze i otworzyłam ją. Moim oczom ukazało się 10 słów. „Odwal się od mojego Adama bo inaczej pożałujesz, rozumiesz maleńka.” Kto to mógł napisać, przeciez nikt nie wie ze ja tu mieszkam. Zaraz…. Karolina. Przeciez ona nas widziała razem. Mnie i Adama a dzisiaj z Pawłem.  A co jeśli ona to wszystko powie dla niego? Odłożyłam list, wstałam i udłam się do łazienki. Miałam już dość tego dnia, chciałam aby się skończył. Napuściłam sobie orącej wody, wlałam olejki i zanurzyłam się cała. W tym samym momencie dostałam sms’a od Pawła. „Wiesz co Anka? Jesteś niesamowitą dziewczyną. Dałaś mi wielkiego Powera na kolejne dni, i wiesz? Nie dam za wygraną. Będę o Ciebie walczyć. Pamietaj”. 
Teraz to już w ogóle ise załamałam, przecież to nie może być prawda. Ubrałam szlafrok i udałam się do sypialni. Popatrzyłam na łóżko, które było całkowicie przetrzesione po naszych igraszkach. Wglądało tak jakby przeszedł tam wielki huragan. Weszłam pod kołdre i poczułam zapac Pawła. Wtuliłam się w poduszkę i próbowałam zasnąć, na darno. Wystukałam jego numer, chciałam tylko usłyszeć jego głos.
-Halo, coś się stało Aniu?
-Nic, chciałam usłyszeć tylko Twój głos. Dobranoc.
-Dobranoc kochanie, pamiętaj ze jutro o 7 zabieram Cie do szpitala.
-Pamiętam, dobrej nocy.
Podłożyłam telefon i przyłożyłam głowę do poduszki. W moich myslach dalej był Paweł, przypominałam sobie jak to było. Nawet nie pamiętam jak zasnęłam. Ale zbudził mnie przeraźliwy dźwięk dzwonka do drzwi... 

4 komentarze: