poniedziałek, 19 grudnia 2011

Rozdział XVIII

Pożegnalismy się i ruszyliśmy w strone mieszkania. Przez głowe przewijały mi się różne mysli, wspomnienia. Gdy zamykałam oczy miałam obraż mój i Maćka jak jeszcze byliśmy razem. W głowie słyszałam jego słowa. Wiem,że nie mogę w to wierzyć bo tyle czasu minęło odkąd byliśmy razem. On mnie przecież oszukiwał. Dojechaliśmy pod blok i sobie przypomniałam,że musze zabrać rzeczy z mieszkania Adama.
-Paweł, ja musze zabrac rzeczy –oznajmiłam mu
-Ok., nie ma problemu. Ja tu na Ciebie poczekam a potem pojedziemy do mnie.
-słuchaj bo ja Ci nie powiedziałam, wynajęłam sobie pokoik w jakimś domu niedaleko szpitala. Bardzo miła starsza pani tam sobie mieszka, i miała wolny jeden pokój. No i wynajmuje go u niej. Przepraszam,że Ci o tym nie powiedziałam ale ja już to zrobiłam jak mieszkałam u Adama, po prostu nie chciałam mu siedziec na głowie. Nie gniewasz się prawda?
-nie no co Ty, rozumiem Cię. –posmutniał mu głos
-Ej przecież słyszę,że jest coś nie tak. –oparłam
-nie na prawde jest wszystko ok.
-dobra to ja się zbieram i ide po rzeczy. Daj mi pół godziny ok.? Chyba,że chcesz wejść. –rzuciłam mu ciepło
-nie, poczekam tu sobie. A Ty leć szybciutko, potem Cię zawioze do tego mieszkania i jutro się zobaczymy dobrze?
-ok., daj mi dosłownie pół godziny.
Poleciałam na góre jak szalona. Stałam przed windą i poprawiałam makijaż w szybach drzwi.
W tle leciała jakaś muzyczka, pomrukiwałam sobie pod nosem w oczekiwaniu aż ta łaskawa maszyna raczy zjechać po mnie. Stałam sobie jakoś dobre 5 minut, gdy do moich uszu dobiegł jakiś perfidnie mocny stukot obcasów. Z każdym krokiem denerwowało mnie to coraz bardziej. Odwróciłam się i moim oczom ukazała się Karolina. Najśmiejszniejsze było to,że posłala do mnie szyderczy uśmiech i staneła obok mnie nie odzywając się do mnie słowem. Każdy mój oddech przysparzał mnie o mdłości, gdy czułam jej zapach. Wykręcało mi żołądek. Nie chciałam stać obok niej, a pomyśleć ze będę musiała jechać razem z nią na 14 piętro. W tej samej chwili gdy pomyślałam sobie o Pawle ona wyjęła telefon i wystukała jakiś numer. Przyłozyła go do ucha i poczekała chwilke.
-no cześć kochanie, słuchaj ja właśnie ide do Twojego mieszkania, ogarne tam troche na jutrzejszy Twój przyjazd i w końcu będziemy mogli być razem, sami. –mowiła to patrząc na mnie wzrokiem wygranej kobiety.
Chwila ciszy, widok jej zmieszanego wzroku i tylko krótkie „cześć kochanie, do jutra” przyprawiły mnie o uśmiechna twarzy.
-a Ty czego cieszysz tą swoją koślawą gębe-rzuciła patrząć na mnie w odbiciu drzwi windy która zbliżała się
-jak mam powody do radości to się ciesze, chyba logiczne no nie blondi? –zaśmiałam się ironicznie
-uważaj na słówka maleńka, bo inaczej to się skończy dla Ciebie. –rzuciła
-oho, już się boje.
W tym samym momencie winda zjechała, otworzyły się dzrwi, wyszli ludzie i poczułam mocne szarpnięcie do przodu. Najpierw nie rozumiałam o co chodzi, ale potem zauważyłam rozwścieczoną Karolinę, która patrzyła na mnie wzrokiem zabójcy.
-Słuchaj laska, ze mną nie ma żartów ok.? Zbliż się na krok do Adama i do mnie a pożałujesz,że tu przyjechałaś. Czaisz?
-szczerze mam Ci odpowiedzieć?
-a chcesz zarobić w ten swój piękny ryjek?-rzuciła
-pewnie, tylko na to czekam. Teraz Ty mnie posłuchaj dziwko. To ja byłam przy nim gdy było z nim źle, Ty się obudziłaś dopiero po jakimś czasie, nie raczyłaś się nim zainteresować. Nie boje się ciebie i gówno możesz mi zrobić. Chce byś wiedziała jedno-zależy mi na nim ale odpuszczam bo widze jak sobie marnuje życie będąć z taka maszyną do bzykania jaką jesteś Ty! Może w końcu zrozum to,że nie ma miejsca dla Ciebie w  moim życiu, a co do jego życia, to mnie już nie interesuje. Zrozumiałaś?
Nie odezwała się ani słowem, patrzyła przed siebie i pisała sms’a do kogoś. Była bardzo zenerwowana, nie wiedziałam co jej jest, zaczęła szybciej odychać, rece zaczęły jej drżęć.
-co Ci jest? –popatrzyłam na nią i chwyciłam ją za ramię.
-co Cię to obchodzi, tak Cie to interesuje? Wypieprzaj stąd! Już.-krzyknęła
Wyszłam z windy bo dojechała już na 14 piętro a ona została i nacisnęła guzik ze strzałką w dół. Zastanawiałam się co się jej stało, szczerze? To martwiłam się. Ale, to mnie już nie interesuje.
Podeszłam do czerwonych drzwi, popatrzyłam na nie, wzięłam głęboki oddech i weszłam.
Zapaliłam powoli światło, popatrzyłam dookoła a tam było tak samo jak wtedy gdy przyjechała karetka. Wszystko porozwalane. Wróciły wspomnienia, nie chciało mi się na to patrzeć. Weszłam do sypialni, znalazłam swoją walizkę, spakowałąm swoje rzeczy i napisałam mu liscik. Włożyłam go tam gdzie wiem,że ma dostep tylko on.
„Adamie, wiedz o tym że zależało mi na Tobie, nie wiem czy zalezy nadal. Życzę Ci jak najlepiej z Karoliną. Boli mnie tylko to,że nie powiedziałeś mi prawdy , nie powiedziałeś ze jest taki ktoś w Twoim zyciu jak ona. No ale trudno, stało się już. Nie żałuję żadnej chwili spędzonej z Tobą, były to wspaniałe chwile. Mam nadzieje,że kiedyś zrozumiesz to wszystko. Nie zostawię Ci swojego adresu, wazne że masz mój numer, tyle wystarczy. Nie szukaj mnie. Może kiedyś sami się odnajdziemy. Żegnaj, Anka. „
Zamknełam długopis, kartke włożyłam do koperty a kopertę włożyłam do szczeliny między jego albumami z dzieciństwa które znajdowały się w szafie gdzie były wszystkie „nie moje „ ciuchy. Wie, jestem pewna na 100% ze będzie szukał czegoś co mogłabym zostawić a on mógłby mi to oddać, i wtedy spotkać się z nim. Wyszłam z pokoju, udałąm się w stronę drzwi. Popatrzyłam jeszcze ostatni raz na ten wspaniały widok. Miałam przed oczami nasze namiętne chwile.
„dobra dziewczyno, ogarnij się”. Wyszłam, zamknęłam drzwi i udałam się szybkim krokiem ku windzie. Jednak stwierdziłam ze przejdę się schodami, ile to było. Wyszłam i udałam się w stronę stromych schodów. Mijałam kolejne piętra i nagle dostałam sms’a. Otworzyłam białą koperte i moim oczom ukazała się wiadomośc od Maćka. „Aniu, proszę Cię spotkajmy się jutro u Kaczora. Musze z Toba pogadać, musze Ci coś powiedzieć. Maciek”. Pomyślałam sobie,że co on może mieć mi do powiedzenia. Bez namysłu odpisałam mu „nie ma problemu, jak za starych dobrych czasów pojdziemy na wate cukrową. Do jutra. Twoja Anka. „ Dziwne to było. Nie w moim stylu, no ale już poszło, cofnąc nie mogę. Zeszłam do portierni, dałam klucze do mieszkania Adama, uśmiechnęłam się i wyszłam. Paweł stał w tym samym miejscu gdzie stał wcześniej. Podesżłam cichutko i objęłam go w pasie. Odwrócił się, objał mnie i pocałował. Wyszeptał mi do ucha ciche „czekałem długo na tą chwile gdy będziesz wolna.”. Uśmiechnęłam się i pocałowałam go namiętnie. Wsiadłąm na motor z moją walizką i ruszyliśmy przed siebie.  Nie zgadzała mi się groga, nie wiedziałam gdzie my jedziemy. Poprosiłam abyśmy się zatrzymali.
-Gdzie my jedziemy?
-tez zapomniałem Ci powiedzieć, sprzedałem mieszkanie i kupiłem większe, nad samą plażą. Chce ci je pokazac.
-Szalony! To jedziemy, na co czekasz.
Zaśmiał się pod nosem i znowu ruszył. Czułam wiatr we włosach, swierze powietrze a przed moimi oczami przewalały się wspomnienia z nim w roli głównej. Nie wiem czemu ale zapragnęłam mieć go codziennie, tak blisko jak teraz. Tak wiem to głupie.
Dojechaliśmy na miejsce, pomógł mi zejść z motoru a moim oczom ukazał się piekny widok na ocean i wielki dom! Nie mieszkanie tylko dom! Chciałam już tam iść, ale Paweł mnie zatrzymał. Popatrzył na mnie, wziął mnie za rece i powiedział coś czego nigdy bym się nie spodziewała.
-oczarowałaś mnie sobą, swoim życiem i swoim postępowaniem, tym jak żyjesz i tym jakim jesteś człowiekiem. Chciałbym abyś ze mną zamieszkała, chciałbym abyśmy spróbowali być razem, zbudować coś lepszego niż to co miałąś kiedyś. Nie wymagam za wiele?-odparł po czym pocałował mnie
Nie wiedziałam co mam powiedzieć, wzięłam walizkę i udałam się w kierunku domu. Milczenie coraz bardziej mnie rozpraszało. W koncu odważyłam się i wypowiedziałam te dwa krótkie słowa
„Zgadzam się”. Uśmiechnął się i wziął mnie za ręke i zaprowadził przed wielki budynek. A tam…

2 komentarze:

  1. No powiem Ci, że nie spodziewałam się takiego obrotu zdarzeń ;)
    No ale dobrze, że przynajmniej Anka się ustatkowała :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham.Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham.Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham.Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham.Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham.Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham.Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham.Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham.Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham.Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham. Kocham




    by Niśa.

    OdpowiedzUsuń