piątek, 23 grudnia 2011

Rozdział XX

 Urwałam w połowie zdania i nie chciałam nic powiedziec. Paweł patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, nie wiedziałam o co chodzi, dlaczego tak się dzieje. W głowie miałam tylko jedną myśl’ jestem w ciąży”. Chciałam dla Pawła to powiedzieć ale chyba się bałam, przecież ja nawet nie mam planów na przyszłość, zostawiłam wszystko w Polsce, przecież ja tam mam mieszkanie, rodzine, brata, pracę która kocham. A tu? Co ja tu mam? Pokoik który jest wynajęty, dom z Pawłem, Adama który jest z Karoliną i byłych przyjaciół którzy znowu nie dają znaku życia. Cudownie co nie? Chociaż zawsze marzyłam o małym dziecku, w sumie niedługo skończę 27 lat więc stara już jestem i wypadałoby mieć dziecko. Ale zawsze myślałam,że będę je miała po ślubie albo chociaż po zaręczynach. Zamysliłam się i wpatrzona w okno nie kontaktowałam i nie słyszałam tego co mówi Pawel. Zamykałam swój umysł na wszystko co było do okoła. Ocknęłam się z tego zamyslenia po tym jak Paweł przywalił mi lekko pięścią w ramie.
-Anka! Co Się dzieje, przecież widze,że jesteś blada. –odparł zaniepokojony
-bo widzisz. Okres mi się śpóxnia. –odpowiedziałam-Pamietasz ta naszą ostatnią noc? Jak się przespaliśmy razem? Już wtedy powinnam mieć okres. Spóźnia mi się 2 tygodnie. Nigdy tak nie miałam.- odpowiedziałam zdezorientowana
Paweł patrzył na mnie nie dowierzając w to co słyszy. Wziął mnie za ręke, uklękną naprzeciwko mnie i patrzył się raz na moje oczy a raz na mój brzuch, który ni cholery nie zmienił swojego kształtu, by tak samo płaski jak był.
-Wiesz co Ci powiem?
-no co, czekam tylko na to byś mi coś powiedział-odpowiedziałam bez humoru
-oj no nie czepiaj się. Maleńka. Chce Ci powiedzieć, że nawet jeśli będziesz w ciązy to ja cholernie się cieszę i chce mieć z Toba dziecko. Chce założyć z Toba rodzine i chce żyć z Toba i z maleństwem. –odpowiedział ze spokojem trzymająć moje ręce w swoich dłoniach
-Paweł, ale my nawet nie mamy slubu, co ja mam robić. Moja rodzina jest uprzedzona co do seksu przed ślubem. Co ja im teraz powiem, przecież musze wracać do Polski, tam zostawiłam wszytsko.
-Jak to? Chcesz wrócić do Polski? Wyjechać z Hiszpanii? A co ze mną? A co z przyjaciółmi, co z Adamem?
-nie wiem, nie mam pojęcia. Ale wiem ze nie mogę tego tak zostawić, tam mam wszystko. –opowiedziałam
-a wiesz co ja tu mam? Też mam wszystko a wiesz dlaczego? Bo dla mnie wszystkim jesteś Ty. –odpowiedział po czym pocałował mnie namiętnie.
Dochodziła 8 gdy zasnęłam z powrotem. Byłam wykończona. Szczerze? nawet nie wiem czym, no ale byłam, to takie troche dziwne. Przeciez przez ostatnie dni nic nie robie innego jak tylko leżę i się lenie. No w sumie chodziłam i szukałam pracy, ale to nie jest męczące. paweł ma za tydzień do pracy więc też nic nie robi. Mamy gospodynię która zajmuje się domem więc nie moge narzekać, na brak czasu. Wręcz przeciwnie. Miałam w planach utorzenie tutaj jakiejś fundacji albo przedszkola polskiego, bo widziałam jak dużo dzieci z polskich rodzin, które tu mieszkają błądzą po ulicach i nic nie robia. A przecież jeśli tak dalej będzie to nic w życiu nie osiągnął. No ale zostawiłam ta mysl na potem. Obudziłam się gdzies tak po 11. Poleżałam chwilkę i poczułam,że natychmiast musze lecieć do ubikacji. Mój wlot stał się wylotem. To nie jest fajne uczucie. Paweł, który siedział w swoim gabinecie przyleciał od razu. chciałam aby nie usłyszał, ale niestety on to chyba ma radary zamiast uszu.
-Aniu. Ubieraj się. Jedziemy do lekarza. Widze,że paskudnie się czujesz. On Cię przebada.
-Cholera! Jakiego lakarza!? GINEKOLOGA!-krzyczałam
-oho, masz juz kolejny objawy kobiety w ciąży, wahania nastrojów.- zaśmiał się i pocałował w policzek
-zaraz dostaniesz, uwierz mi. nie ręczę za siebie. -odwzajemniłam uśmiech
-a wiesz,ze na dole czeka już na Ciebie śniadanie? Taaaaaaaki smaczne? A Ty tu się wylegujesz-powiedział spokojnym głosem
-no co Ty! a co? Mam ochoty na duuuuuuże tosty.-popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem
-zgadłaś. Czekają, i herbata z miodem. Idz zjedz a potem pojedziemy do ginekologa-odpowiedział podniesionym tonem głosu ale i z uśmiechem
Popatrzyłam na niego i wystawiłam język. W tym samym czasie Paweł rzucił się na mnie z wielkim krzykiem i zaczał mnie łaskotać.
-hahahahahah, Paweł błagam cię, nie tam. hahahaha, ja mam wszedzie łąskotki. hahahahaha. Bagam. -prosiłam śmiejąc się i dławiąc.
-o nie ma takiej opcji, wylaskoczę Cię na śmierc. -odpowiedzial
-no co Ty, a nasz dzidziuś?-odpowiedziałam patrząc na niego skruszona.
-no dobra, kiedyś indziej Cię zamorduje. -pocałował mnie i poszedł do swojego gabinetu.
Poparzyłam na niego jak wychodzi i zamyka drzwi. Pomyślałam sobie,ze dlaczego nkei zrobiłam testu ciążowego. Ale zaraz przypomniałam sobie,że obiecałam własnemu sumieniu,że dowiem się tylko i wyłacznie od ginekologa,że jestem w ciąży. Wstałam z óżka, które po naszych łaskotaniach się wyglądało jakby przeszło przez nie tornado i udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic  i stanełam przed wielkim lustrem. otulona białym recznikiem. Odchyiłam go i patrzyłam na swoj brzuch. Gładziłam go i mówiłam do niego.
-Aniu, z kim Ty gadasz? -usłyszałam głos Pawła zza ściany.
-z nikim, pisz dalej.-odpowiedziałam mu po czym poszłam do garderoby aby załozyc cos na siebie. Miałam mało ciuchów, chociaz ostatnio byłam z Pawłem na zakupach więc kupiam sobie co nieo nowego, ale jestem zakupoholiczką i uwielbiam nowe rzeczy więc wiecznie jest dla mnie mało. Znam oczywiście umiar. Ubrałam białe baleriny,czarne leginsy i biały top z czarnym sweterkiem. Zrobiłam makijaz, związałam włosy w kok i wyszłam z łazienki. Na palcach zeszłam do kuchni W mikrofali podgrzałam sobie herbate i wstawiłam dwa duże tosty do podgrzewacza. Papatrzyłam na nie i stierdziłam,że jest mi ich chyba za duzo. Odłożyłam jednego do lodówki i zjadłam z apetytem pierwszego. Smakował niebiańsko. Cos niesamowitego. Nie wiem jak on to robi, ale wszytsko to co gotuj smakuje idealnie. kocham to jedzenie co przyżądza. Nasza gospodyni tak nie potrafi. Dochodziła 14. Przypomniałam sobie,że miałam jechać z Pawłem do ginekologa aby sie przebadać.
-Pawłeł!- krzyknełam przez poręcz schodów patrząc na drzwi jego gabinetu
- Co się dzieje-odpowiedział wychylając się zza drzwi.
-Masz chwilke? Bo dochodzi 14 a my musimy jeszcze dojechać do miasta żeby przecież pójść do lekarza.
-kochanie, pamiętam. Jestes już gotowa?-odpowiedział
-Tak. Chodź już. Denerwuję się bardzo.-prosiłam
Paweł zszedł, pomógł mi załozyć płaszczyk i wyszłiśmy z domu. Udaliśmy się do garażu a tam moim oczom ukazał się piękny scigacz- ale niestety tylko jeden i Mazda mx5. Moje marzenie z  lat młodzieńczych.
-a gdzie masz inne ścigacze? -zapytałam zdziwiona
-hmmm, jak by Ci to powiedziec musiałem sprzedac.
-co Ty wygadujesz? Jka to mozliwe! Paweł przecież te wszystie ścigacze to były Twoje marzenia. Paweł. Po co to zrobiłeś?
-jak to po co? Bo moim marzeniem byłaś Ty. I Ty byłaś dla mnie najważniejsza i nadal jesteś. -odparł
- wiesz co? Nie gadaj juz tyle, chodźmy już jedziemy bo  na prawde denerwuję sie.
Jechalismy czerwonym samochodem przez wielką drogę szybkiego ruchu, słuchając mojej ulubionej piosenki. "Nothing Else Matters" Kocham ten utwór, wgl uwielbiam Matallice. Paweł nie zabardzo przepada za rokowymi zespołami ale jeszcze Metallice przetrwai. On woli coś szybszego. Gdy dojezdzalismy do jakiegoś wielkiego budynku z czerwonym dachem zapytałam go czy on wogóle dzownił do lekarza zeby umówić nas na wizytę.
-kochanie, nie musiałem dzwonić. Ja tam wchodze bez kolejki.-odparł
-ale jak to? - zapytałam ze ździwieniem
-tam pracuje taka piękna kobieta, znamy sie już od 28 lat. Jest fantastyczna. Zaraz ją poznasz. Musisz ją poznac. Kocham ja po prostu.
-Świetnie, kolejny typek który ukrywa przede mną prawde. -dpowiedziałam z pogardą
-kochanie, czekałam na ten moment tyle czasu, ale niestety nie chciałem aby ten czas nadszedł teraz tylko na święta. NO ale cóż. Chodz nie marudź.
Wyszedł z auta i otworzył mi drzwi. Podał mi rękę i pomógł mi wysiąść. Wział mnie za rekę i przeszlismy przez wielki korytarz. Zatrzymaliśmy się przy recepcji. Paweł powiedział tylko pare słów a pani sekretarka wykonała jeden telefon i usmiechnieta wskazała reką zielone drzwi. Paweł wziął mnie za rękę i wprowadził do środka. Za biurkiem siedziała śliczna kobieta. Nie mogłam się na nia napatrzeć. Odgarnęła niedbale włosy z oczu i spojrzała na mnie i na Pawła po czym uśmiechnęła sie szeroko i podeszła do nas z wielkim uśmiechem.
-Aniu poznaj to jest...



Kochane! Chciałabym zyczyć Wam wszystkim Weszołych Świąt ;* Abyście spedziły je jak najspokojniej i najszczęśliwiej. Abyście radowały się tym dniem ;* No i oczywiście Miłości duuuuuuużo i szczęścia :* Nie mogę zapomnieć także o tym aby zyczyć Wam Bogatego Mikołaja :** 
Kocham Was;* <3
Wesołych Świąt :* 


4 komentarze:

  1. Kochana wspaniały rozdział, zresztą jak wszystkie inne ;)
    Tobie tez życzę wesołych świąt ;-**

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny jak wszystkie inne mam nadzieję, że szybko się nie skończy. Wesołych świąt ;*

    by B

    OdpowiedzUsuń
  3. A Ja Ci powiem po raz 1** że Cię kocham . <3

    by Niśa

    OdpowiedzUsuń
  4. super blog ! wciągnął mnie na maxa :D zapraszam do siebie ! :D

    OdpowiedzUsuń