sobota, 10 grudnia 2011

Rozdział XV

Nie chciało i się wstawać. Chciałam tkwić w tym ciepłym łóżku. Popatrzyłam na zegarek a na nim widniała 6.57! „-O matko! Jest już tak późno, przecież byłam umówiona z Pawłem, mieliśmy jechać do szpitala do Adama, świetnie a ja jestem jeszcze w proszku” –gadałam sama do siebie. 
Dzwonek do drzwi denerwował mnie coraz bardziej. Nakryłam głowę poduszką, miałam już dość tego świata. Nagle dostałam sms’a. Chwyciłam telefon i chciałam nim rzucić o ściąnę, ale na ekranie pojawił się napis „Paweł-lekarz”. Otworzyłam zawartośc białej ikonki koperty i moim oczom ukazała się treść „Maleńka, otwórz mi drzwi bo zaraz spóźnie się do pracy przez Ciebie, mimo ze mam na 8, ale musze zrobić obchód. Proszę. „. „-cholera no, czyli musze wstać, nie nie błagam nie chce”.-zrozumiałam ze ja ciągle do siebie gadam. Jakoś zwlokłam się z łóżka, założyłam szlafrok, przeciągnęłam ręką włosy i udałam się do drzwi, przecierając oczy. Wymacałam klucz i przekręciłam go, otworzyłam drzwi a moim oczom ukazał się Paweł z wielką paczką z KFC.
-Jezusie! Zbawienie przyszło normalnie, sniadanie!!
-No widzisz, jaki ja jestem dobry a Ty mnie wczoraj wygoniłaś.
-wcale nie, sam poszedłeś, hahah, wchodz.
-daje Ci 15 minut na wyszykowanie się i masz 10 minut na zjedzenie tego, czyli w sumie 25 minut i jedziemy moim cudeńkiem do szpitala, przecież ukochany czeka.-odparł z nutą ironni
-nie ukochany tylko przyjaciel.-odburknełam
-no dobra już dobra nie burmusz się.
Poszłam do sypiali, pościeliłam łózko i weszłam do garderoby. Nie wiedziałam co mam na siebie założyć,zbyt elegancko ubierac się nie wypada, na sportowo tez nie. Wygrzebałam czarne rurki, czerwony top, białą arynarke i białe baleriny. „idealnie” pomyślałam w myslach i wyszłam. Związłam w kucyk swoje długie włosy, pociągnęłam tuszem rzesy i wyszłam do Pawła. Zjadłam w milczeniu to co mi przygotował, zapakowałam pare potrzebnych rzeczy do torebki i wyszliśmy oboje z mieszkania. Czułam,że dzisiejszy dzien nie zalicze do udanych.. Bardzo denerwowałam  się tym,że jade do Adama. Ciagle po głowie chodziły mi wspomnienia z tego co wydarzyło się miedzy mna a Pawłem.  Z jednej strony tego żałowałam a z drugiej wiedziałąm ze coś mnie ciągnie do niego. Ale co to było to nie wiem, może po prostu pożądanie? Nie wiem. Wyszlismy przed wieżowiec i moim oczom ukazał się jego piekny ścigacz. Za każdym razem jak na niego patrzyłam to przypominałam sobie jak w wieku 17 lat bardzo chciałam mieć motor, ale mi nigdy rodzice nie pozwalali.
Patrzyłam na niego z wielkim zdziwieniem i oczarowaniem.
-coś jest nie taka mała? –zapytała zdziwiony
-nie nie, wszystko ok., ale przecież ostatnio miałeś inny.
-no tak, zapomniałem Ci powiedzieć ze jestem kolekcjonerem ścigaczy-odparł z uśmiechem
-co Ty gadasz, to ile Ty ich masz.
-chyba z 6, ale ostatnio miałem zamiar sprzedać dwa bo chciałem kupić Buell’a 1190rr
-taaaaaaa, mów mi tak to nigdy więcej z Toba nie pojade, to było kiedyś moje marzenie.
-mała, marzenia trzeba spełniać. Dobra zwijajmy się ,bo ja mam do pracy a Ty chcesz zobaczyć się z Adamem.
-jsne jasne, daj mi kas.
Podł mi kas, usiadlam za nim, objełam w pasie i usłyszałam ryk silnika. Ruszyliśmy, a ja automatycznie poczułam jak mi serce zaraz wyskoczy. Bardzo się bałam tego potkania z Adamem, bałam się tego ze ja mu spojrzę w oczy On wszystko będzie wiedział, a przecież mi na nim zależy. Miałam tysiące mysli na minute, pamiętam co mi mama mowiła ciągle. Zebym nie bawiła się ludźmi ale korzystała z życia. Ale ja chyba ewidentnie bawie się ludzkimi uczuciami. Najpierw maciek, przeciż ja tu przyjechałam by wyjaśnić z nim to wszystko, potem Adam, chyba się zakochałam-a zakochanie to nie jest przecież miłośc. A teraz Paweł, ale z nim to inna bajka, z nim to jest zupełnie inaczej. On jest…. No  własnie, sama nawet nie wiem kim jest, jest mi dobrze przy nim ale… dobra mniejsza o to, teraz jade do Adama, chce przy nim być, chce wiedziec co z nim.
Zajechalismy po 10 minutach i od razu ruszyliśmy w kierunku jego Sali. Najpierw przejażdżka winą i od razu przyszły wspomnienia. Ale nie ważne, teraz jest Adam najważniejszy.
-leć do niego a ja zaraz przyjde z wynkami-odparł
-ok., tylko pospiesz się-dodałam bez zastanowienie
Stanęłam przed białmi drzwiami z wielką szyba przez która ku mojemy zdziwieniu zauważyłam jakąś kobietę która siedziała przy łóżku Adama.
Energicznie pociągnęłam klamkę i otworzylam drzwi. Kobieta która przy nim siedziała nie odwróciła się nawet by sprawdzić kto to, pewnie myślała ze to pielęgniarka.
-Siotro, proszę mi powiedziec jak przyjdzie Anna Stok.-
-Nie musisz się wyslilac moja droga, już jestem.-odparłam ze złością w głosie
Odwróciła się a moim oczom ukazała się Karolina. Nie wierzyłam w to co widze, ta podła baba tu przyjechała. PO co? Przecież Ona nie mam nic wspólnego z Adamem, chociaż… wczorajszy list pod moimi drzwiami. Jestem pewna ze to ona go zostawiła.
-po co tu przylazłaś?-rzuciłam do niej oschle
-a Ty po co? Adam nie chce Cię tu widzieć.-odpowiedziała z ironicznym uśmiechem na ustach i chwyciła Adama za dłoń.
-Co Ty Karolina wyprawiasz co? –odburknęłam
-to co powinnam zrobić dawno, Adam wieział ze go kocham i ze chce z nim być, daliśmy sobie troche czasu zanim znowu będziemy razem. Ale Ty musiałaś się pojawić, Ty!
-Karolina uspokój się, to jest sprawa między mna a Anką, wyjdz  teraz proszę.-odezwał się Adam po czym zabrał Karolinie swoją rękę z jej uścisku
-Pamietaj o zcym Ci mówiłam.
-tylko na tym Ci zależało, żeby mi to powiedziec? Wyjdz!-krzyknął.
Karolina wyszła a ja stałam i patrzyłam z Adama z takim niedowierzaniem. Chciałam do niego podejść ale mnie odrzucała myśl ze Ona go trzymała, ze ona była blisko niego. Jednak zaryzykowałam.
-Mała, możesz mi wyjaśnić kim jest ten cały Paweł?-zapytał z wielkim żalem w głosie
-chcesz wiedzieć kim jest? To może zapytaj się swojej kochanej przyjaciółki Karoliny co? Przeciez to taki świetny donosiciel.-krzyknełam.
-uspokój się. Powiedział mi ze widziała was razem, wczoraj i dzisiaj. Chciałbym po prostu wiedzieć kim on jest. Przecież wiesz ze mi na Tobie zalezy mała.
-zależy? Jakby Ci zależało to byś powiedział prawde ze Karolina była kiedyś Twoja dziewczyna i daliście sobie czas, mnie już nie ma Adam, znikam.
-Proszę Cię, przestań. Powiedz mi po prostu prawde.
-chcesz znać prawde? Dobrze. Gdy zaszłam do domu a Ty leżałeś nieprzytomny zrozumiałam ze tak na parwde cholernie liczysz się w moim życiu, przyjechałam z Toba do szpitala, czekałam na Ciebie aż wyjedziesz z Sali operacyjnej ale tego nie doczekałam, bo zasłabłam. Obudziałam się w pokou lekarskim i tam poznałam Pawła, zbliżyliśmy się do siebie. Potem poszłam z nim do Ciebie do Sali i wtedy przestało bić Ci erce, on mi pomógł bo nie wiem co by ze mna było, siedział ze mną u Ciebie pod salą, czelaliśmy na wynik tego co się wydarzy. Potmodwiózł mnie do mieszkania, poszliśmy na spacer bo dobrze mi się  z nim gadało i potem do mieszkania. Zapedziłam się, ale nie przespałam się z nim, miaąłm cały czas ciebie w głowie, ale to chyba był błąd, bo Ty byłes w głowie tej lafiryndy. I nie chce by cokolwiek mi już tłumaczył, nie mam zamiaru wysłuchiwac tego, jeśli by Ci na arwde zależało to byś zrozumiał mnie, ale Ty wolisz wierzyć Karolinie ze Cię zdradziłam.
-przestan proszę Cię poraz kolejny. Daj mi troche czasu, musze to wszytsko przemyślec. A Karolina tak, była i jest dla mnie bardzi ważna. Byliśmy razem bardzo długo i chyba chcemy wrócić do siebie, ale jeszcze nie wiem bo jesteś Ty. Rozumiesz zalezy mi na Tobie Anka.
-Mnie już nie ma, odezwij się jak wyzdrowiejesz. Cześć Powodzenia z Karolina
-Mała, stoj proszę Cie…. –krzyknął w moją stronę.
Obejrzałam się tylko i popatrzyłam na  niego z wielkim żalem. Nie zdążyłam nacisnąć klamki a Karolina już była w pomieszczeniu.
-O jak miło,że już wychodzisz, żegnamy.
-a my jeszcze nie skonczyłyśmy laska.-odparłam do niej z gniewem
-oh bo już się boję Ciebie, malenka.
Już chciałam skoczyć do niej z pazurami ale w ostatniej chwili wszedł Paweł i przytrzymał mnie.
-uspokój się Anka, wszystko słyszałem co się stało, nie przejmuj się, chodz.
-A i jeszcze jedno Adam, zabieram swoje rzeczy, od Ciebie nie chce nic. No i klucze zostawiam w portierni, więcej mnie nie zobaczysz u siebie chyba ze zmadrzejesz to wtedy pogadamy. Cześc.
-ale Anka… -odparł po czym zaniemówił.
-daj spokój dobrze, niech sobie idzie-rzuciła Karolina po czym zamknęła za nami drzwi.
Katem oka widziałąm jak podchodzi i do Adama i całuje go, on jaośnie robił z tego powodu problemu
-wiesz co Paweł, zabierz mnie na mocnego drinka, proszę Cie.
-nie ma problemu młą. Choć idziemy już. –odpowiedział i objął mnie.
Wyszliśmy ze szpitala i udaliśmy się pieszo do najlepszego pubu. Miałam ochote zaszaleć, zabawić się, potańczyć. Nie chciałąm już Myślec o tym co było w szpitalu, chciałam wymazać z pamięci ochydną twarz Karoliny i twarz Adama pełną smutku .
-jutro pojdziemy po Twoje rzeczy do niego a potem cos się wymyśli.- powiedział ze spokojem w głosie
-ale Ty masz do pracy pewnie-odpowiedziałąm.
-nie, wziąłem sobie 2 tygodnie urlopu, żeby Tobą się zaopiekować.-odparł z uśmiechem
-dziękuje.-posłałam mu słodki uśmiech
Szliśmy tak w milczeniu jakieś pół godziny. Zanim zaszliśmy zdążyłam pomarudzć ze nogi już mnie bolą, ale gdy tylko ujrzałam z daleka piękny klub od razu przestały boleć.
Stanęłam przed Pawłem i patrzyłam prosto w oczy.
-tylko błagam pilnuj mnie, żebym nic głupiego nie zrobiła.
-nie ma problemu mała, choć idziemy do środka.
Weszlismy a moim oczom ukazało się multum ludzi, Cudne światła i wspaniali ludzie. nie inaczej. On jestChciałam już tańczyć. Poszliśmy dalej aby dojjść do miejsca z kanapami i zamówić jakies drinki. Nagle moim oczom ukazała się znajoma twarz… to był…


5 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe.. Tylko żeby nie skończyła z Adamem, bo pasują do siebie. Czekam zniecierpliwieniem na następny, skarbie! ; * < 3

    OdpowiedzUsuń
  2. dawaj następny! : )

    OdpowiedzUsuń
  3. KOLEJNY! <33333333333333333333

    Niśa xD

    OdpowiedzUsuń
  4. No gdzie jest kolejny? ;c

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że naszej gwieździe znudziło się już pisanie :D

    OdpowiedzUsuń